Rozdział I Pseudohodowla
1.1 Wanilia
Jest deszczowy dzień, a pogoda tak paskudna, że psa by z domu nie wygonił! W niewielkiej piwniczce należącej do zapuszczonego domostwa około 10 małych istotek leży skulonych obok siebie, z apatią spoglądających w przestrzeń, bądź też przymykając oczka. W jednym z ciasnych pokoików tego domu siedzi starsza kobieta i przegląda ogłoszenia internetowe.
Jest już bardzo zmęczona tym przeglądaniem – przeciera znużone oczy, wierci się w fotelu.
Nagle staruszka ożywia się i z radością klaszcze w ręce wołając: Jest, jest! Takiej właśnie szukałam. Kobieta z zapamiętaniem wpatruje się w fotografię wyświetloną na ekranie jej wysłużonego laptopa. Starsza pani pośpiesznie spisuje numer pod zdjęciem i z trzaskiem zamyka pokrywę starego urządzenia.
Jeszcze tego samego dnia do obskurnego domostwa przyjeżdża mężczyzna w sile wieku i wynosi ze swego pojazdu małą, kruchą istotkę, o gładziutkiej, gęstej sierści koloru wypieczonego ciasta, o długich nóżkach jak patyczki i zgrabnych uszkach w kształcie litery V. Staruszka widząc to małe chucherko o ciemnobrązowej sierści mówi na nie czekoladka, ale mężczyzna twierdzi, że to imię nie brzmi hodowlanie i po dłuższym namyśle nazywa brązowe stworzonko Wanilią. Mężczyzna i kobieta robią suczce zdjęcia, oglądają na wszystkie strony, dokarmiają, wygładzają futerko delikatną szczotką, wreszcie umieszczają w niewielkim koszyku i zaczynają się zajmować codziennymi sprawami. W nocy zwierzątko piszczy, ale oni go nie słyszą, bo śpią smacznie w drugim pokoju.
Następnego dnia po nakarmieniu i wyszczotkowaniu właściciele przenoszą Wanilię do piwniczki, do reszty pinczerów.
Oczywiście kończy się to warczeniem, podgryzaniem i piskiem, więc kobieta wrzeszczy na rozjuszone zwierzęta i zamyka Wanilię w osobnej klatce, tak, aby reszta stada przyzwyczaiła się do jej obecności, a jednocześnie nie mogąc zrobić jej krzywdy. Facet przygląda się samcom rozmyślając, który będzie najlepszy dla ich czekoladowej kruszynki. Nowa psina popiskuje cichutko w swoim więzieniu. Właściciele uznali najwyraźniej sprawę za zakończoną, bo nakarmili resztę stada i oddalili się od pomieszczenia zamykając je szczelnie. Jedna z suczek – trzyletnia Chica ma wyraźną ochotę zaprzyjaźnić się z Wanilią. Biedaczka jeszcze nie otrząsnęła się po stracie szczeniąt, które zdechły zaraz po porodzie. Sunia ma wielką ochotę zaopiekować się nowoprzybyłą. Siada więc w pobliżu jej klatki i skomli cicho.
Przed wieczorem właściciel zajrzał do piwnicy i spostrzegłszy, że Chica próbuje dostać się do boksu małej, wsadził ją tam, aby mogła bliżej zapoznać się ze szczeniakiem. Chica otoczyła Wanilię troskliwą opieką. Uświadomiła też małą, że życie w pseudohodowli nie jest usłane różami, bo suki muszą rodzić po 2, a nawet 3 razy w roku, a ich partnerzy są bardzo agresywni i nie mają skrupułów wobec umordowanych suk. Wanilia cieszyła się, że ma przyjaciółkę i marzyła o wspaniałym przyjacielu, z którym mogłaby mieć szczenięta, a nie jakimś agresywnym bydlaku.
4 replies on “Zapowiedziane opowiadanie – Malaga, rozdział I, podrozdział 1.1”
To jest straszne… Ale dobrze, że piszesz o takich kwestiach.
No, mocne.
mocne ale piękne.
I do not even understand how I finished up right here,“강남풀싸롱” however I believed this publish used to be great.I don’t recognize who you might be but certainly