Przekazuję w Wasze ręce 3 niezbyt przyjemne sny z minionej nocy.
Za politykę
Prezydent kraju podał się do dymisji, bo nieźle nabroił, a przeciwnicy jego jęli z furią przywracać nowy ład w naszym państwie. W pewne słoneczne popołudnie podczas przyjemnego spacerku po okolicy natknęłam się na taki obrazek. Kobieta mniej więcej w moim wieku wrzeszczy zamknięta w jakiejś starej szafie i tłucze pięściami o jej zabarykadowane drzwi. Mężczyzna pilnujący owej szafy groźnie przemawia do kobiety:
? Wiesz za co?! Wiesz za co?! Jeszcze się doigrasz, jeszcze pożałujesz!
? Ja nie mogę tu zostać, mam rodzinę, przyjaciół! Ja nie mogę teraz umrzeć! ? wrzeszczy kobieta schrypniętym głosem.
I po co ci to było kobieto? ? myślę w duchu. Trzeba było siedzieć cicho a nie pakować się w politykę. ? Na miękkich nogach oddaliłam się od szafy i zamiast na dalszą przechadzkę udałam się do mieszkania.
Za wypoczynek
Nawet nie pamiętam jak znalazłam się w tym kraju. Miałam miłego przewodnika płci męskiej mniej więcej w moim wieku, który oprowadzał mnie po mieście. Najpierw przechadzka a następnie jakaś dziwna przejażdżka, którą spieszę Wam opisać. Pojazd którym przyszło mi się przemieszczać to wąski wózeczek, w którym miałam położyć się na brzuchu. Nogi ześlizgiwały mi się z tych niby sanek i bałam się, że albo z nich spadnę, albo zahaczę o coś stopą i skręcę sobie kostkę. Aby wgramolić się na ten wózek musiałam wejść po stromych schodkach. Najgorsze było to, że mój wózek nie był jedynym pojazdem, bo „saneczki” były poprzywiązywane jedne za drugimi. Przejażdżka była dość spokojna ale i tak się bałam. Kazano nam oglądać jakieś widoki: piramidy i coś tam jeszcze a miła przewodniczka opowiadała o tych zabytkach, ale ja w ogóle jej nie słuchałam tylko czekałam aż przejażdżka się skończy. Na szczęście nic mi się nie stało i po kilkunastu minutach grozy stanęłam wreszcie na własnych nogach.
? Teraz pokażę ci dzielnice, do których nie zaglądają turyści. ? powiedział mój przewodnik. Tego też się przestraszyłam ale po cichu liczyłam, że mój opiekun wie co robi. Mężczyzna poprowadził mnie znów przez miasto. Weszliśmy w strefę ciszy. Czyżby ciszy przed burzą? Jednak nie. Dotarliśmy do miejsca, gdzie odbywało się jakieś przedstawienie. Przewodnik kazał zakryć sobie usta burką, którą wyciągnął ze swojej przepastnej torby i podeszliśmy bliżej widowiska. Przysłuchiwałam się pięknej fletowej muzyce, ale z tyłu głowy nadal towarzyszył mi strach. Gdzie ja mam swoją torebkę? Gdzie są moje bagaże? Gdzie portfel z dokumentami, pieniędzmi? Co ja tu w ogóle robię? Chcę do domu!
Za spokój szczęśliwego gniazda
Mieszkałam samiuteńka w niewielkim mieszkanku. Nie miałam rodziny ani znajomych tylko jedną, starą ciotkę, która od czasu do czasu do mnie zaglądała, albo przysyłała mi podarunki. Tym razem zadzwoniła do mnie z wieścią: Wychodzę zamąż!
? To świetnie. ? mówię do niej apatycznym głosem a ona na to:
? Kochana, możesz zamieszkać ze mną! Mój ukochany ma duży dom, po co masz więc mieszkać sama w tej ciasnej klitce? Zapraszamy cię do nas serdecznie!
? Dziękuję ci kochana ciociu, ale… muszę się nad tym zastanowić. Przede wszystkim chciałabym was najpierw odwiedzić.
? Zapraszamy więc, wpadaj jak najszybciej będziesz mogła!
? Dziękuję ciociu raz jeszcze, widzimy się więc niebawem, całuski, papa.
Wzięłam urlop w pracy, spakowałam się w niewielką walizkę i wyruszyłam w drogę. Ciotka powitała mnie z wielkim entuzjazmem. Jej małżonek był przemiłym, spokojnym, starszym panem i rzeczywiście miał wielki, bogato wyposażony dom. W jednym z pokoi stały klatki z ptakami, ale nie mogłam rozpoznać jaki to gatunek, nigdy takich nie słyszałam. Przez chwilę przysłuchiwałam się ich pogwizdywaniom a potem ruszyłam na zwiedzanie kolejnych pokoi. Dom był naprawdę przyjemny. Po głowie kłębiły mi się myśli: Co tu zrobić? Zostać z ciotką i jej mężem i siedzieć im na głowie? Z tego co wiem nie mogą oni mieć dzieci, więc ze mną byłoby im raźniej, ale czy powinnam tak się wpraszać? Jestem przecież dorosła i powinnam radzić sobie sama. Czy powinnam tu zostać, czy spędzić resztę życia samotnie w małym mieszkanku? Ciotka swym niskim głosem zaczęła wyśpiewywać jakąś piosenkę, która aktualnie leciała w radiu a może z płyty, a ja nadal tonęłam w swoich myślach.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie ptasi gwizd, więc poszłam w tamtą stronę i znów zajrzałam do ptasiego pokoju. A może jednak zostanę i zajmę się tą tajemniczą skrzydlatą trzódką?
2 replies on “Chwile szczęścia czy chwile grozy, chwile odprężenia czy stresu?”
Ojoooooj. Faktycznie Twój mózg się tej nocy pomęczył.
To albo przez lekturę, którą aktualnie pochłaniam,albo też przez pizzę, którą się wczoraj najadłam, albo też jeno i drugie.