Jest późne popołudnie. Na dworze zimno i plucha.
Siedzę na kanapie wśród poduszek i przeglądam facebooka.
Natrafiam na interesujące ogłoszenie. „Poszukuję domu dla dwuletniej perskiej kotki szynszylowej… okolice Nowego Sącza” – o, to tam gdzieś mieszka Bogumił.
Zajrzę więc do niego przy okazji i podpiszę ten dokument o którym wspominał ostatnio. Już w kilka dni później jestem w podróży do nowego Sącza, by załatwić dwie ważne sprawy. Kotka jest piękna, spokojna, właścicielka również przyjazna.
Daję jej parę złotych, żeby się kot dobrze chował. Z kotem w koszyku udaję się do Bogumiła.
Przyjmuje mnie on w swoim pokoju i daje do podpisania dokument oraz przekazuje ważną informację.
Muszę zrobić jeszcze jedno spotkanie, bo dużo się zmieniło i parę nowych osób doszło. Odbędzie się ono w sobotę, w Krakowie. Czy zjawisz się na nim?
– Tak chętnie. W piątek odbiorę papiery ze szkoły i przenocuję do soboty.
– To wspaniale – ucieszył się Boguś i obejrzał mój nowy, puszysty nabytek. Wróciłam z kotem szczęśliwie do domu.
Następnego dnia zarezerwowałam pokój w szkolnym internacie. W Krakowie spotkałam się z kilkoma osobami. W sobotę rano poszłam do pokoju Bogusia, by go jeszcze przed spotkaniem o coś zapytać, ale zamiast niego spotkałam tam Ewelinę. Miała bardzo zaspany głos i ledwo trzymała się na nogach.
– Kobieto, co ty tu robisz? – zapytałam, po czym nie czekając na odpowiedź zamknęłam ją w pomieszczeniu a klucz oddałam na portiernię. W świetlicy, w której miało odbyć się spotkanie byli już wszyscy oprócz Bogumiła.
Czekając na niego zastanawiałam się, czy jednak nie wypuścić Eweliny, ale zrezygnowałam z tego, bo nie chciałam, żeby spotkanie zaczęło się beze mnie. W końcu zjawił się Boguś. Przywitał wszystkich i zaczął niczym król przechadzać się po sali.
– Musimy dużo zmienić! – grzmiał donośnym głosem.
Dwiema najważniejszymi zmianami, które kolega wprowadził było mianowanie nowego członka redakcji Rafała na swojego zastępcę, a Wiktorię ogłosił researcherem głównym podkreślając, że jest to bardzo zaszczytne stanowisko, niemal ważniejsze od samego wydawcy, bowiem to w jej rękach właśnie skupiać się będzie rzetelność i prawdziwość wydawanych przez redakcję artykułów. Wiktoria była bardzo zaskoczona i nie wiedziała co powiedzieć.
Wspomniała również, że to raczej mnie powinien przypaść ten zaszczyt, ponieważ wszelki researching nie jest mi obcy. Bogumił odpowiedział na to tymi słowy:
– Jej researching nie jest obcy, ale ty masz z nas najwięcej czasu, bo do szkoły żadnej nie chodzisz, ani pracy nijakiej nie podejmujesz. Poza tym jesteś niezwykle dokładna i nowych wyzwań się nie boisz. – Na te słowa Wiktoria uśmiechnęła się z zakłopotaniem, ale nic już nie dodała i przyjęła proponowane jej stanowisko. Potem zostało już tylko podpisywanie dokumentów i ostatnie uwagi. Po szczęśliwie odbytym spotkaniu, całą grupą poszliśmy odprowadzić nowego członka Rafała oraz Wiktorię na autobus. Gdy wróciliśmy znów do szkoły, Boguś chciał jeszcze ze mną porozmawiać, ale ja nie miałam już czasu.
Spieszyłam się też na swój środek transportu, poza tym chciałam wrócić do mojej kotki, bo niezbyt dobrze się jeszcze zaaklimatyzowała.
Powiedziałam mu tylko, że dokonał naprawdę świetnego wyboru, mianując Wiktorię na stanowisko researchera głównego.
Obiecałam również solennie, iż będę zawsze wspierać ją radą i podrzucać potrzebne materiały czy pomysły. Na tym zakończyła się historia redakcyjnego spotkania z Bogumiłem. Wróciłam do domu, do kota i zajmowałam się nim skrzętnie.
Powoli przystosowywał się do otoczenia. Wiktoria nie prosiła mnie o rady, więc ich nie udzielałam. Za to nowy członek Rafał zaczął do mnie pisać, argumentując to, iż chce mnie bliżej poznać, bo uważa mnie za osobę bardzo wartościową.
Poznając go bliżej stwierdziłam, że jest on zbyt zarozumiały, ale będzie z niego pożytek w redakcji.
Categories
Ważne spotkanie
Jest późne popołudnie. Na dworze zimno i plucha.
Siedzę na kanapie wśród poduszek i przeglądam facebooka.
Natrafiam na interesujące ogłoszenie. „Poszukuję domu dla dwuletniej perskiej kotki szynszylowej… okolice Nowego Sącza” – o, to tam gdzieś mieszka Bogumił.
Zajrzę więc do niego przy okazji i podpiszę ten dokument o którym wspominał ostatnio. Już w kilka dni później jestem w podróży do nowego Sącza, by załatwić dwie ważne sprawy. Kotka jest piękna, spokojna, właścicielka również przyjazna.
Daję jej parę złotych, żeby się kot dobrze chował. Z kotem w koszyku udaję się do Bogumiła.
2 replies on “Ważne spotkanie”
Czemu ten Boguś przypomina mi ze sposobu mówienia Yodę?
Nieeee, to jest inna osoba @Elanor chyba już wie o kogo chodzi.