Głupota, jaką potrafi wyprodukować mózg w czasie snu naprawdę nie ma granic. A zresztą, sami zobaczcie!
Nie umyłaś głowy, więc wstęp wzbroniony!
To zdarzenie miało miejsce gdzieś w środku tygodnia. Tata miał wtedy na pierwszą zmianę, więc wcześnie wrócił z pracy i oznajmił taką oto wiadomość:
? Karolino, zdaje mi się, że w naszej Katedrze gościmy twojego ulubionego dziennikarza. Przyjechał dziś wraz z jakimś chórem.
? Ale pan Marcin nie śpiewa w żadnym chórze! ? oburzyłam się.
? Ja nie mówię, że on tam śpiewa, tylko, że się z nim zabrał. Nie wierzysz to idź do kościoła i sama się przekonaj kto z chórem do katedry naszej przyjechał!
? No dobrze, już dobrze. Wybiorę się tam zaraz po obiedzie, bo sama jestem ciekawa.
? Ależ kochana, nie umyłaś wczoraj głowy! ? odezwała się z kuchni mama.
? No to cóż z tego. Wiadomo, lepiej by było, abym głowę miała czystą, ale nie przepuszczę przecież takiej okazji! Skąd mogłam wczoraj wiedzieć, że takie rzeczy będą dziać się w Kielcach? Nie miałam zaplanowanych żadnych wyjść na dzień następny, a że głowy myć mi się nie chciało to jej zwyczajnie nie umyłam. ? rozwodziłam się przy stole. Przejechałam dłonią po włosach, rzeczywiście były tłuste i przylizane. Mimo to jednak postanowiłam udać się do katedry i nie zważając na utyskiwania mamy przebrałam się, włożyłam na siebie lekką, przejściową kurtkę, wygodne buty i ruszyłam do wyjścia po drodze zgarniając torebkę, klucze, telefon i laskę.
Całą trasę przeszłam niezwykle ostrożnie, bo jakoś nie byłam jej pewna jednak wreszcie dotarłam do celu i cichutko, niczym złodziej jakiś, uchyliłam drzwi świątyni. Odbywała się w niej właśnie próba owego chóru.
Stanęłam nie wiedząc gdzie pokierować swe kroki.
Może w zakrystii zapytać o dziennikarza? Nie będę przecież przeszkadzać chórzystom.
Kiedy byłam już ze 2 kroki od zakrystii, ktoś gwałtownie otworzył jej drzwi i wyskoczył na mnie z termometrem.
? Proszę założyć maseczkę! ? burknął mężczyzna i zmierzył mi temperaturę. Przeprosiłam cicho i pospiesznie wyjęłam maskę z torebki. Szukam pana Marcina Wojciechowskiego, dziennikarza radia Zet ? powiedziałam już nieco głośniej, bo mężczyzna w dalszym ciągu zagradzał mi wejście do zakrystii. Na moje słowa zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów poczym stwierdził:
? Wspomniany przez panią dziennikarz pożywia się właśnie na plebanii, ale nie mogę tam pani wpuścić, gdyż nie umyła pani głowy ? na te słowa aż się wzdrygnęłam. A cóż go to obchodzi?! Może i rzeczywiście nie wyglądam najlepiej w tych posklejanych włosach, ale to przecież moja sprawa jak o siebie dbam.
? Proszę pana ? zaczęłam spokojnie. Nie mogę teraz iść umyć głowy. Sam pan widzi, jakie czasy nastały. Covid szaleje! Co będzie, jeżeli umyję głowę i wracając do katedry przeziębię się i złapie tego wirusa? No, proszę mi odpowiedzieć. Któż za to odpowie? ? mężczyzna zasępił się, ale nadal nie wpuszczał mnie do środka. ? Niestety, nie mogę pani wpuścić z nieumytą głową do zakrystii, ani tym bardziej na plebanię. Może się jedynie pani pomodlić cichutko w ostatniej ławce i jak najszybciej wracać do domu. Zapraszamy ponownie, z umytą głową. ? Ale… ? próbowałam oponować, ale mężczyzna delikatnie acz stanowczo wypchnął mnie w stronę drzwi katedry. I co ja powiem rodzicom kiedy wrócę do domu? Że nie zobaczyłam się z panem Marcinem, bo miałam nieumytą głowę? Ależ mama będzie triumfować. Nie mogę do tego dopuścić. Po krótkim zastanowieniu wdrożyłam plan B.
Polegał on na zaczajeniu się na pana Marcina i powracających z plebanii księży. Przytuliłam się więc do zimnych murów świątyni i czekałam na rozwój sytuacji.
Wreszcie usłyszałam znajomy głos jednego z księży i… głos pana Marcina. Z uwagą zaczęłam przysłuchiwać się ich rozmowie. Pan Marcin chwalił umiejętności gruzińskiego chóru, z którym przybył do kościoła a miły ksiądz Grzegorz mu przytakiwał.
Zaczęłam zbliżać się do nich powoli, ale kiedy byłam już całkiem blisko zrezygnowałam w ostatniej chwili myśląc: Nie pokarzę się przecież panu Marcinowi z tłustą głową. Moim zadaniem było tylko sprawdzić, czy to on przyjechał wraz z chórem do naszej katedry i zadanie spełniłam, więc pora wracać do domu. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Będąc w mieszkaniu oznajmiłam rodzicom, że dziennikarz rzeczywiście gościł w katedrze i na plebanii oraz przytoczyłam kilka podsłuchanych informacji dotyczących gruzińskiego chóru. Rodzice byli usatysfakcjonowani i o dziwo nie pytali czy rozmawiałam z panem Marcinem osobiście. Szybko wślizgnęłam się do swego pokoju, aby przypadkiem nie przyszło im to do głowy.
Zrezygnowana opadłam na kanapę aż zaskrzypiała. Nie chciało mi się nawet włączać radia, więc oparłam tłustą głowę ? przedmiot tak wielkiego zamieszania dnia dzisiejszego i przymknęłam oczy mając nieodparte wrażenie, że całe to absurdalne zdarzenie było jedynie wytworem mojej rozbujałej wyobraźni i już po chwili miałam się przekonać, że tak właśnie było. :))
Wyjaśnienia
Mam podejrzenia skąd wziął się ten absurdalny sen:
Podejrzenie 1 (główne): wczorajszego wieczora rzeczywiście nie umyłam głowy, bo mi się nie chciało.
Podejrzenie 2: Ostatnio częściej słucham audycji pana Marcina, bo mam nieco więcej czasu dla siebie a w tym tygodniu pojawiła się nowa audycja mojego ulubionego dziennikarza i bardzo mi się ona spodobała.
Podejrzenie 3: Wyczekuję nowego albumu Katie Meluy a z tego, co udało mi się dowiedzieć, podczas tworzenia tej płyty, piosenkarka współpracowała z gruzińską orkiestrą symfoniczną. Zresztą ona sama ma gruzińskie pochodzenie i w 2016 r. nagrała album we współpracy z gruzińskim chórem Gori. Dla zainteresowanych ? album nosi tytuł „In winter”.
Tak już na koniec
A tak już zupełnie na koniec tego zwariowanego wpisu podrzucam wam jeden z najnowszych utworów Katie. Dajcie znać w komentarzach czy wam się spodobał i czy również czekacie na nowy album artystki.https://youtu.be/xLWxnR4_JhU
One reply on “Nie umyłaś głowy, więc wstęp wzbroniony!”
doobre