Author: Amparo
Małe szpaczątka
Kapturka w parku
Kapturka nie oszczędza gardła
Złe wieści dla Was!
Witajcie kochani Eltenowicze, moi wierni czytelnicy!
Z przykrością muszę stwierdzić, że jestem zmuszona z przyczyn osobistych zaniechać z aktualizowania mojego bloga. NIe wiem ile potrwa moja nieobecność. Mam obecnie zbyt dużo na głowie, by się nim zajmować. Musicie się więc uzbroić w cierpliwość.
Trzymajcie się ciepło,
Z pozdrowieniami
Amparo
Oto moje kolejne przygody z moimi trywialnymi marzonkami z czasów szkolnych.
25.11.2014 r. Wtorek
Muszę zacząć od początku, czyli od przypomnienia pewnego piątku kiedy to pojechałam z przyjaciółką do galerii krakowskiej. W Rossmanie obejrzałam polecane mi przez Adę perfumy Rihanny, które zresztą spodobały mi się bardzo, ale trochę o nich zapomniałam, bo nie miałam na nie żadnej nadziei, ale rodzice zaczęli coś podpytywać, babcia zresztą też i wtedy się okazało, że rodzajów tych perfum jest aż 4.
Wkurzyło mnie to bardzo, bo ja nie wiedziałam zupełnie, które mi wtedy pokazano.
Poszłam więc dziś na mały, przedMikołajowy rekonesans.
Oczywiście jak to zwykle z mymi marzeniami bywa miałam przygody, bo w obu Rossmanach nie było testerów a w seforze w ogóle nie mieli tych perfum.
Dopiero w jakiejś nieznanej mi drogerii miła, młoda pani pokazała mi 3 testery i cierpliwie znosiła moje wielkie niezdecydowanie. Po wielkim wąchaniu i rzeczowej rozmowie z ekspedientką opuściłam sklep.
Zaraz po powrocie do internatu pochwaliłam się wszystkim moim marzeniem i pytałam, które perfumy by wybrali.
Większość głosów była za czarnymi. Po kolacji przyszła Ada, przyszła też pani kierownik, by pomóc mi w odnalezieniu mego rozwalającego się klucza do szafki. Kiedy byłam na kolacji podobno leciała piosenka określona przez Milenę mianem niepowtarzalnej a gdy weszłam do pokoju kończyła się Alanis havoc and bright lights.. Gdy pani kierownik uporała się z kluczem Wojciechowski puścił piosenkę Natalii Inbruglia – shiver a ja wysłuchałam jej na stojąco, co bardzo wychowawczynię zdziwiło. Rozmawiałam też z Kingą i opowiadałam jej wszystko co się wydarzyło oraz z mamą i wtedy ona oficjalnie powiedziała o ich planach na Mikołaja.
Wtedy powiedziałam mamie o innej alternatywie jaką byłaby kolejna płyta Seala do mojej kolekcji.
Wiedziałam, że albo jedno albo drugie, ale skłaniałam się bardziej ku perfumom. Może dlatego, że miałam je jeszcze na ręce i czułam przez całą naszą rozmowę, bo akurat trzymałam tą rękę z telefonem przy uchu. Gdy mama się rozłączyła dostałam lekkiego podchandrza. No bo co ja mam teraz zrobić. Mam tylko jeden album Seala, ale z drugiej strony wszystkie perfumy mi się już znudziły a teraz jest akurat czas gwiazdkowy więc… Co prawda mama mówiła, że perfumy mogę dostać na mikołaja a płytę na gwiazdkę, ale też nie chcę tak dębić od tych rodziców, bo oni ciężko zarabiają na życie. Mama spędza święta w Niemczech, a tata chodzi po jakichś słupach, marznie, moknie i użera się z klientami. W końcu zdecydowałam, że chyba perfumy będą lepsze, bo i tak mam najlepszą płytę Seala, a perfumy są droższe od przeciętnego albumu, więc mogę ją nawet kupić kiedyś za własną rentę bez okazji. Co prawda rozmyślam trochę o "Human Beings", ale chyba jeszcze nie mam na niego fazy. Zajęłam się nauką, myciem itd. Po kąpieli miałam właśnie ponownie zasiąść do komputera kiedy zadzwoniła mama mówiąc, że tata właśnie zamawia perfumy i to za przyzwoitą cenę. To dobrze, nie będę już mieć dylematu, a płyta Seala poczeka.
jeśli rzeczywiście tak go polubiłam, to prędzej czy później znajdzie się okazja by ją mieć, a jeśli to tylko przelotne, to nawet lepiej, że jej nie kupię, a perfumy i tak wykorzystam i będę ładnie pachnieć na studniówce jak powiedziała dziś Ewel.
Kolejne przygody z muzyką z mego pamiętnika.
06.05.2014 r. Niedzielne dokonywanie barteru
Tydzień temu, gdy słuchałam sobie w najlepsze Morissetki umówiłam się z Kamilą, że przywiezie mi ona płyty Britney Spears, które miała oddać na loterię, ale by o tym nie zapomniała wczoraj napisałam do niej smsa i zaproponowałam śliczny barterek: ja jej jakieś filmowe cuś, które dostałam kiedyś tam a ona mi płyty Britney, które jak to ona określiła jej zbywają.
Dziś już się nie mogłam doczekać kiedy wreszcie dojadę do tego Krakowa. Wybierałam się właśnie do Kamili kiedy ona wpadła do nas z głośnym lamentem, bo ma jakieś problemy ze swymi współlokatorkami, ale mimo to przyszła z płytami i jak się okazało nie tylko Britney.
Była tam też płyta Spice Girls z mnóstwem mych ulubionych kawałków oraz płyta Lady Gagi, którą chętnie zaopiekuje się ma przyjaciółka, bo na szczęście takowej jeszcze nie posiada.
Jedna płyta Britney jest trochę dziwna, bo oprócz tego, że nie ma okładki, to jeszcze tak dziwnie się odtwarza i są na niej jakieś dziwne pliczki i trochę boję się jej włożyć do wieży po tym co kiedyś odpaliła z pewnym krążkiem a nie chcę biednej staruszki narażać na wstrząsowe przeżycia, by nie chciała przypadkiem zakończyć ze mną współpracy. Jak na razie spróbuję odtworzyć tę płytę u Kaśki i zobaczymy co jej radio na nią powie. W najgorszym wypadku będę jej w domu słuchać na boomboxie.
Druga płyta Britney, Spicetki oraz Lady Gaga są już normalne i z okładkami. Nie powinnam narzekać na tą dziwną płytę, bo przecież darowanej Kamili się w zęby nie zagląda. W najbliższym czasie spytam się jej, czy lubi twórczość Alanis i czy ma coś w swoich obszernych jak widać zbiorach. Za jakiś czas kupię sobie mini album "Feast on Scrabs", ciekawe ile on kosztuje.
Waniliowy piątek
W tym wpisie opisuję kolejne przygody z perfumami z czasów szkolnych, niestety kartka z pamiętnika nie zawiera daty.
Waniliowy piątek
Dzisiejszy dzień był cudowny, bo wiele fajnego się wydarzyło!
Rano byłam w muzeum Krzysztoforów i naoglądałam się tam przeróżnych eksponatów. Na lekcjach trochę mi się dłużyło, bo wiedziałam, że po obiedzie wybieram się z dziewczynami do Bonarki, gdzie nawącham się różnych perfum, co przecież uwielbiam robić. Co prawda trochę się obawiałam, czy któreś mi się nie spodobają za bardzo i nie zacznę o nich marzyć, ale obiecałam już Kindze, że opowiem jej jak pachną perfumy jej ulubionej piosenkarki – Celine Dion. Adzie również powiedziałam, że jadę do galerii wąchać perfumy i podzielę się z nią wrażeniami. Ten dzień nazwałam waniliowym, ponieważ przez cały niemal pobyt w ogromnym kompleksie sklepów towarzyszył mi jej zapach. Najpierw powąchałam waniliową świeczkę, którą Milena kupowała dla swej mamy.
Potem szukałam w rosmanie perfum z wanilią, a na koniec kupiłam sobie żel pod prysznic o zapachu jogurtu i wanilii.
Odkąd zaczęłam używać Lady Gaga Famę zmienił mi się gust, co do zapachów, bo po pierwsze:
– zaczęły mi się podobać niektóre perfumy Mileny, których wcześniej nie lubiłam;
– po drugie zaczęłam lubić nieco słodsze zapachy zwłaszcza miód i wanilię. Bardzo fajny był ten waniliowy dzionek, nie prawdaż?