Był sylwester. Bawiliśmy się w dziwnym składzie: ciocia Ola, mama, tata, babcia, ja i dziadek.
Impreza była przynudzająca. Piłam dobry, słodki likier i nie liczyłam kieliszków.
Nagle przyszedł do nas wujek i przyniósł ptaka podobnego do kury, ale o pięknych barwach.
Wzięłam go na ręce i chodziłam z nim po całym domu, jakbym chciała go po nim oprowadzić. W końcu znudziłam się zabawą z ptakiem i oddałam go wujkowi, a ten poszedł go schować. Dziadek udał się razem z nim.
Jakoś zeszło do północy o tym likierze. Tata wyciągnął szampana i zaczęliśmy odliczać, ale dziadek się nie pojawił, więc piliśmy bez niego.
Potem wszyscy się rozeszli. Babcia poszła na swoje piętro spać, mama do jakiejś sąsiadki, ciocia pojechała do domu, tata poszedł szukać dziadka, a ja udałam się do swojego pokoju. Już miałam pościelić sobie łóżko i pójść w ślady babci, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
Była to Katarzyna.
Wpadła do mnie z życzeniami, a ja tym chętniej przyjęłam ją do siebie, bo czułam się jakoś nieswojo.
Chyba martwiłam się o dziadka.
Włączyłam jakąś spokojną płytę nie zważając na karnawał i zajęłyśmy się rozmową. Na chwilę zapomniałam o dziadku.
Około drugiej Kasia chciała już iść spać, więc pożyczyłam jej piżamę i rozebrałam łóżko.
Właśnie zaczęłam się przebierać, kiedy usłyszałam kroki w korytarzu. W pośpiechu ubrałam jakieś nieswoje za duże spodnie. Do pokoju wszedł tata i oznajmił radośnie:
– Przyniosłem ci płytę Seala. – I włożył ją do odtwarzacza. Płyta bardzo mi się spodobała, bo były tam piosenki, których nie ma na albumach, ale szybko okazało się, że płyta jest do niczego, bo znalazły się tam również piosenki Britney Spears.
Chciałam się pozbyć tych spodni, więc odwróciłam się do taty tyłem i ściągnęłam je.
Wtedy on zaczął się do mnie dobierać. Był bardzo pijany.
Zawołałam na pomoc Kaśkę, ale ona się tym nie przejęła. Po chwili film mi się urwał.
Następnego dnia obudziłam się późno. Katarzyny już nie było w moim pokoju. W ogóle oprócz babci nikogo nie było w domu. Wstałam niechętnie i poczekałam na tatę, aż wróci z dyżuru. Tata wróciwszy jakby nigdy nic zaczął ze mną rozmawiać.
– Dlaczego nie mogę się do ciebie dodzwonić? Masz zablokowany numer.
– Przecież rachunki regularnie są płacone – burknęłam.
– Tym bardziej mnie to dziwi.
Trzeba by dowiedzieć się o co chodzi. – Tata jednak zajął się telewizorem, a potem oboje zapomnieliśmy o sprawie.
Następnego dnia znów zeszło się trochę ludzi i wujek znów chwalił się ptakiem. Bardzo chciałam pokazać go Dorotce, więc skierowałam się do babci, gdzie chwilowo przebywała, bo babcia coś chciała jej dać.
– Nie idź tam, bo Doroty może już nie być. Lepiej zadzwoń – powiedziała mama, więc z ptakiem na rękach chwyciłam za telefon. Jednak czekała mnie niemiła niespodzianka, bo włączył się automat.
– Twój numer jest aktualnie zablokowany. Jeśli chcesz z niego zadzwonić, musisz wcisnąć trzy wybrane przeze mnie cyfry, które zawierają się w twym numerze. W przypadku naciśnięcia złych cyfr, twój numer zostanie zablokowany jeszcze bardziej. Zniecierpliwiona nie poczekałam na pierwszą z cyfr, tylko wbijałam cały numer, żeby im udowodnić, że go znam i takie tam, ale wtedy usłyszałam dziwny dźwięk i pani w automacie powiedziała:
– Twoja kolejność jest błędna, podaję pierwszą cyfrę.
Dziwne było to podawanie, bo kobieta zniekształcała cyfry, chyba po to, by ich nie zrozumieć.
Nagle ptak zaczął mi się wyrywać i palec omsknął mi się na złą cyfrę. Usłyszałam znów ten nieprzyjemny zgrzyt, ale już nie słuchałam dalszych konsekwencji, tylko rozłączyłam się i wypuściłam ptaka z rąk.
Niech idzie w cholerę i przynosi problemy komu innemu.
5 replies on “Pierze zmartwień”
ptak nieszczęścia normalnie jakiś
A szkoda, bo ładny był. Taki egzotyczny jakiś niczym papuga, nie wiem czy dotykałeś.
raz
Egzotyczne ptaki są bardzo ciekawe.
Tak, też je uwielbiam.