Z teczki o Marcinie Wojciechowskim
Wrzuć głos do urny i nie spóźnij się
Było ciche, przyjemne popołudnie. Byłam trochę zmęczona, więc przerwałam naukę i weszłam na stronę radia Zet, by tam oddać głos na liście przebojów. Gdy znalazłam się na stronie powitał mnie komunikat o bardzo nietypowej treści:
"Od teraz głosy na swoje ulubione utwory możecie oddawać w swoich najbliższych lokalach wyborczych zawsze w niedzielę. Poszczególni przedstawiciele będą pilnować, czy głosowanie przebiega zgodnie z zasadami.".
Przeczytałam to dziwne zdanie jeszcze raz, by upewnić się, czy aby na pewno tak brzmi. – No trudno. W takim razie w niedzielę pójdę na wybory – powiedziałam sobie i opuściłam stronę internetową.
Jak przebiegało głosowanie
Wybory miały trwać do godziny siódmej wieczór, a ja zdążyłam na styk, bo dopiero jadąc do szkoły zajrzałam do lokalu wyborczego i było już za dziesięć. Nie było nawet żadnych przedstawicieli tylko jakaś pani w średnim wieku i bałam się, że już nie uda mi się zagłosować. Żałowałam, że nie pojawiłam się trochę wcześniej, bo może poznałabym kogoś z radia. Głosując musiałam podać swój mail, więc zrobiłam to skwapliwie. W końcu kiedyś też mieli mojego maila, gdy były jeszcze konta i też było. Po zagłosowaniu pojechałam do szkoły, ale nie opowiedziałam o mojej przygodzie koleżankom.
W sobotę na głównym rynku…
Następnego dnia przyszedł do mnie mail z informacją, że w sobotę na głównym rynku w Krakowie będzie poprowadzona lista przebojów i wszyscy chętni, którzy głosowali w ten osobliwy sposób i dostali tego maila mogą się tam stawić.
– To fajnie. Ja akurat zostaję na weekend – ucieszyłam się i już nawet nie przeglądałam reszty wiadomości.
Minął tydzień i w piątek po południu poinformowałam Emilkę, że jutro wieczorem wybieram się na rynek główny, ale jej nie zabieram, bo nie jest zaproszona.
– To sobie idź. Ja mam swoje sprawy – prychnęła koleżanka.
Następnego dnia nauka szła mi dobrze i nikt mi nie przeszkadzał. Po południu zadzwoniło do mnie parę osób i zamieniło słów kilka. O piątej po południu zaczęłam się szykować.
Piętnaście po wyszłam ze szkoły i udałam się w stronę rynku i wtedy przypomniałam sobie, że gdy zdawałam egzamin nie dali mi trasy do rynku, bo trudno tam dojechać z powodu remontów, czy czegoś takiego. Zmartwiło mnie to trochę, ale mimo to poszłam na przystanek. Tam pomagali mi ludzie, jedni lepiej, drudzy gorzej. W efekcie na rynku znalazłam się dopiero za piętnaście ósma. Zanim znalazłam to miejsce było już za dziesięć. Byłam wściekła, bo planowałam spędzić miłe dwie godziny na rynku głównym z moim ulubionym prezenterem radiowym i z dobrą muzyką, a nie w jakichś autobusiskach czy tramwajach.
Większość słuchaczy już sobie poszła. Została tylko jedna rodzina, która najwyraźniej świetnie się bawiła przez te dwie godziny.
Nikt na mnie nie zwracał uwagi. W końcu pan Marcin wcisnął mi do ręki jakąś karteczkę, więc sobie stamtąd poszłam, a rodzina też się już żegnała i zbierała do odejścia. W pokoju nic nie opowiedziałam o mojej niefortunnej przygodzie z rynkiem. Emilki na szczęście nie było w pobliżu i nie pytała o szczegóły. Poprosiłam Ewelinę, by przeczytała mi co znajduje się na kartce.
Było tam napisane: dziękuję za twój głos, jakiś szereg znaków i cyfr, jak gdyby hasło i na koniec zdanie "Wpisz to zaraz po uruchomieniu twego komputera”. Zapisałam sobie hasło w mojej nieodłącznej notatce i postanowiłam wypróbować je dopiero w domu, bo tam jest nieco spokojniej.
Przez cały tydzień nawet o tym nie myślałam. Jedynie Alicja mi na chwilę przypomniała mówiąc:
– A słyszałaś, że teraz na piosenki z listy radia Zet oddaje się głos w lokalach wyborczych?
– Słyszałam – odpowiedziałam lakonicznie i znów zapomniałam o sprawie.
Jednak w sobotę rano gdy włączyłam komputer zaczęła zżerać mnie ciekawość, co też to hasło robi. Weszłam więc w moją notatkę i skopiowałam rząd znaków do schowka.
– I co teraz? Gdzie ja mam to wkleić?, cholera jedna wie! W końcu zdecydowałam się wrzucić hasło do worda, a następnie przepisać je skrzętnie na maszynie. Następnie uruchomiłam komputer ponownie i zaraz po dźwięku uruchomionego systemu zaczęłam pisać. Jednak ku mojemu rozczarowaniu nic się nie wydarzyło. Znudzona oczekiwaniem weszłam na RadioSure i ze zdziwieniem zauważyłam, że oprócz przycisku fav – favourites, jest jeszcze przycisk love, ale stwierdziłam, że na razie nie będę go naciskać tylko pochodzę sobie po moich ulubionych. Nagle na jednej ze stacji usłyszałam jakąś fajną piosenkę i chciałam ją nagrać. Spiesząc się zamiast przycisku rec wcisnęłam przycisk love i wtedy włączyła się gra Beatstar. Wcisnęłam więc alt+f4, bo nie chciałam teraz grać w tę cholerną grę, ale ona się nie zamknęła. Spróbowałam więc backspace'm i escape'm i też nic. W końcu zaczęłam z wściekłości wciskać co popadło i wtedy zauważyłam dziwną przypadłość. Kiedy będąc na jakiejś planszy popełniałam błąd zamiast wyrzucać mnie z gry przenosiło mnie na następną planszę, a gdy przeszłam już cały sountpack przenosiło mnie na inny i cała historia powtarzała się. W końcu znudziło mi się wciskanie co popadło więc nie robiłam nic a potem wyszłam nawet z pokoju. Gdy wróciłam, miałam już wygrane wszystkie sountpacki i mogłam odsłuchiwać wszystkie ich melodyjek. Myślałam, że to hasło będzie od czegoś innego, a nie od tego głupiego Beatstara, który prawie mi się już znudził.
Mimo to chciałam pochwalić się przyjaciółce co mi się przytrafiło, bo ona nadal lubi tę grę i podać jej moje hasło z radia, ale ona nie odebrała. Zadzwoniłam więc do Emilki, a ona powiedziała mi, bym jej nie przeszkadzała, bo właśnie przebywa na rynku głównym.
2 replies on “Wrzuć głos do urny i nie spóźnij się”
Fajny sen 😀
doobre