Oto sen, który przyśnił mi się w okolicach mojej studniówki.
Jeszcze raz
Przeprowadziliśmy naradę, a na niej głosowanie.
Wyniki przedstawiały się tak, że studniówka odbędzie się jeszcze raz, ponieważ większość uważa, że była nieudana.
Zdecydowaliśmy jednogłośnie, że trzeba jak najwięcej zmienić, aby była większa szansa, że tym razem studniówka się spodoba. Presja była ogromna, bo każdy chciał, żeby nie trzeba było znowu powtarzać imprezy. Jedną z poważnych zmian wprowadzonych do naszych przygotowań była zmiana programu artystycznego oraz jego organizatorów. Tym razem mieli się zająć programem nauczyciele rytmiki z Owińsk. Dostaliśmy od nich zarządzenie, że wszystkie dziewczęta na próby oraz na występ mają przyjść w balerinkach, żadnych szpilek ni obcasów. Dla mnie nie stanowiło to żadnego problemu, bo miałam przecież nowiutkie baleriny, ale niektóre dziewczyny bardzo się buntowały.
Program artystyczny był bardzo dziwny i trudny, ale czego nie robi się dla udanej studniówki. W naszym pokoju również panowało niemałe zamieszanie, bo Kasia nie pojechała do domu i trochę nam przeszkadzała jak to ona.
Zginęły mi gdzieś słuchawki, więc zapytałam jej czy by mi jakichś nie pożyczyła.
– Na razie pożyczę ci słuchawki zapasowe, a za jakiś czas dam ci słuchawki dla głuchych, bo i tak dostałam je z dofinansowania – powiedziała rzeczowo koleżanka. Od tej pory codziennie, gdy wracałam z próby dostawałam od niej zapasowe słuchawki. Ten stan rzeczy zaczął mnie w końcu denerwować.
– Czy nie mogłabyś mi już dać te słuchawki dla głuchych? – zapytałam któregoś dnia.
– Nie mogę ci ich jednak dać, bo kontrola mogłaby się przyczepić i źle by się to dla mnie skończyło – powiedziała ona.
– To jest bardzo uciążliwe tak ciągle prosić się o coś.
– W takim razie niech słuchawki leżą na stoliku – znalazła rozwiązanie Kasia.
– Niech już będzie – pomyślałam i obiecałam koleżance solennie, że zawsze będę je odkładać na stolik.
Jeden problem jak na razie był rozwiązany, ale zaraz pojawił się następny.
Ktoś przywiózł do naszej szkoły Froda i umieścił go w wielkiej skrzynce w naszym pokoju. Z początku pies siedział tam cichutko i grzecznie do czasu, aż Kasia chciała go na chwilę wypuścić, by się mu przyjrzeć, nakarmić go, wysprzątać skrzynię po jego odchodach itd.
Wtedy pies rozszalał się na dobre. W czasie jego szaleństwa zawitała do nas pani Bogusia.
– Proszę zobaczyć mojego psa. Ma pani jedyną, niepowtarzalną okazję – mówiłam rozgorączkowana. Pani Bogusia nie podzielała mojego entuzjazmu. W końcu pogłaskała go na odczepnego i poszła sobie. Dziewczyny zadzwoniły do jednego z naszych studniówkowych pomocników posiadających samochód i pies został wywieziony w bezpieczne miejsce.
Jednak problem psów w internacie wcale się nie skończył, bo teraz dali nam pod opiekę skrzyżowanie teriera z pekińczykiem i wielkiego pitbulla czy amstaffa. na szczęście były to pies i suka. Ja mimo to bałam się o suczkę.
Któregoś dnia psisko bardzo postraszyło małą i baliśmy się, że ją zagryzie.
– Nie martwcie się, to przecież pies i suka – uspokajała nas Kinga.
– Nigdy nic nie wiadomo – powiedziałam załamującym się już głosem.
– W takim razie trzeba wywieźć psy – powiedziała Ewelina.
– Nie róbcie tego – odezwała się Kasia. – Ta suczka jest tak podobna do mojego pekińczyka.
– W takim razie zostawmy sukę. Ona należy do naszego nowego didżeja, więc nie możemy dawać jej w niepowołane ręce – powiedziała Ewelina.
– Skoro nie masz nic do roboty, to się suką zajmij – wtrąciła się Emilia i przekazała puchatą kulkę Kaśce, co mnie trochę wkurzyło, ale może się z nią jakoś dogadam co do opieki nad psem.
Przerwa w przygotowaniach
Dziewczyny wymyśliły, że co najgorliwsi uczestnicy studniówki powinny zrobić sobie przerwę i pojechać do domu, albo w inne zaciszne miejsce, by tam wypocząć. Ja należałam do tych gorliwych, bo często poddawałam dobre pomysły nauczycielom od rytmiki i robiłam dużo dekoracji, więc dane mi było pojechać do domu. Na wsi wszyscy przywitali mnie z wielką radością i nie dali mi wcale odpocząć, a ukoronowaniem braku odpoczynku w mym domu był sms od Pauliny:
Spotkanie nasze z królową nauk odbędzie się w niedzielę o godzinie 9:26. Proszę się nie spóźnić! U cioci wzięłam na ręce Nelly, która była bardzo podobna do teriero-pekińczyka, którym opiekowaliśmy się w szkole tylko że nieco większa.
Ostatnio zastanawialiśmy się ile suczka waży, bo trzeba ją będzie odrobaczyć. Wzięłam ją więc na ręce i po długiej chwili namysłu orzekłam:
– Ona nie będzie mieć dziesięciu kilo.
– Oj, to nie dobrze – zmartwiła się Paulina.
– Na pewno coś się wymyśli – pocieszyła ją ciocia. Już miałyśmy siąść do matmy, kiedy zadzwonił do mnie telefon. Dzwoniła Kinga.
– Karola wracaj szybko do szkoły, bo znowu są problemy.
2 replies on “Jeszcze raz”
Oja!
błędne koło xddd