3.2 Życie dla szpanu – Pinia
Tym razem Malaga dostała się pewnej pseudo bogatej rodzinie, która wszystkim szpanowała. Ojciec tej rodziny złapał i przywiózł do domu suczkę, bo wyglądała na rasową. Matka mówiła na nią Sarenka, albo Bajeczka, starszy syn łobuz wołał na nią Jadźka, a niepełnosprawna córka wołała na nią Pinia i tak się w końcu przyjęło. Matka wpadła na pomysł, aby dokupić Pini pieska i rozmnażać pinczerki za pieniądze.
Ponieważ kompan dla Malagi został zakupiony w pseudo hodowli, był to malutki, chorowity, trzęsący się ratlerek z wadą zgryzu. Piesek wszystkiego się bał i był bardzo nerwowy, niezrównoważony psychicznie. Malaga tolerowała go z litości, ale nie było mowy o absolutnie żadnych szczeniakach z nim.
Kiedy Malaga dostała cieczki nie dopuszczała do siebie Gryzika. Wreszcie udało jej się zwiać z posesji szpanerów, ale i poza nią nie było łatwo, bo psy wszelakiej wielkości i maści próbowały dobierać się do niej.
Któregoś dnia, już pod koniec cieczki biegnąc przez pola usłyszała w pobliżu cichy pisk. Odszczeknęła głośno i wtedy z zarośli wyłonił się mały, przestraszony pinczer. Nie był on jednak obarczony żadnymi wadami genetycznymi. Był dobrze zbudowany niczym sarna, tak jak powinno być u tej rasy. Był to psiak z pseudohodowli, który wpadł z deszczu pod rynnę, bo gdy z niej uciekł złapał go jakiś pijaczek i bardzo źle go traktował. W hodowli wołano na pieska Diego. Był ozdobą i chlubą rozmnażalni, ale odszedł stamtąd, bo jego ukochana sunia trafiła w ręce jakiegoś draba. Diego nie mógł tego znieść, więc ugryzł właściciela a ten nie wiele myśląc wyrzucił go za drzwi.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, co zrobił i próbował złapać pieska, ale ten był szybki jak perszing i na nic się zdały rozpaczliwe próby właściciela złapania najlepszego reproduktora hodowli. Malaga też opowiedziała Diegowi swoją historię, a potem… potem baraszkowali w trawie. Malaga w parę dni później została złapana i wróciła do właścicieli-szpanerów, ale i tak była szczęśliwa, że przedłuży linię pinczerów z porządnym samcem, a nie z jakimś ledwo dychającym chucherkiem. Gryzik łaził za nią bez przerwy, a ona miała w głowie tylko Diego. On przychodził pod jej dom, ale ona go odpędzała mówiąc:
Uciekaj kochany, bo u szpanerów nie będzie ci dobrze, ale malec nie słuchał, ponieważ kochał Malagę.
Wkrótce szpanerzy zauważyli pięknego obcego psa na ich posesji, więc go złapali, a on nie oponował, bo chciał zamieszkać z Malagą. Tu jednak wystąpił mały problem, bo Gryzik nie chciał oddać swojej damy innemu pinczerowi, więc wywiązała się walka. Ojciec domu odciągnął ratlerka, bo widział, że Diego jest ładniejszy i lepiej nadaje się na reproduktora. Facet uwiązał Gryzika przy jakiejś starej, rozlatującej się budzie, by robił za podwórkowego kundla i nie przeszkadzał parce pinczerków i w kilka dni później, nocą został zagryziony przez jakieś psy przybłędy, które chciały skorzystać z jego miski.
Tymczasem Diego i Malaga pędzili szczęśliwe życie w domu szpanerów. Trochę im tylko przeszkadzała niepełnosprawna dziewczyna, bo wciąż chciała bawić się z Pinią, ale ona jeździła codziennie na warsztaty i wtedy w domu był błogi spokój. Syn łobuz rzadko w domu się pojawiał, a rodzice zabronili mu tykać piesków, aby nic się nie stało ich żyle złota.