Month: September 2020
Czy warto kolekcjonować?
Jak kolekcjonować?
Miłego oglądania!
Moja kolekcja rupieci cz.2
Wylewanie, marnowanie, ratowanie
Witajcie kochani!
Pragnę Wam dziś przedstawić sen z minionej nocy, a w zasadzie 2 długie jak makaron sny, które się ze sobą łączą a przy odrobinie koloru stanowią jedną całość. Miłej lektury kochani!
Wylewanie, ratowanie
I znów byłam w internacie, ale jakoś specjalnie mnie to nie obchodziło, bo miałam własny pokój a w nim radio, więc nikt mi nie zabierał czasu na naukę, sen oraz nie zakłócał spokoju podczas słuchania moich ulubionych audycji. Jedynym mankamentem była wspólna łazienka na korytarzu, ale to nie było jeszcze takie straszne, bo po pandemii mniej osób mieszkało w internacie i było jakoś tak spokojniej.
Pewnego niedzielnego wieczora, kiedy bardzo chciało mi się spać a radio grało cichutko na parapecie, usłyszałam informację, że Lady Gaga wydała nową, bonusową płytę pt. „Wyuzdanie” a do kilku egzemplarzy tegoż albumu dodała żel pod prysznic o nieprzyjemnym zapachu, jednak wszyscy jej fani chcieli go mieć, bez względu na konsekwencje. Ja również do nich należałam, dlatego dnia następnego, zamiast na zajęcia, udałam się do galerii handlowej w celu zakupienia płyty oraz żelu.
Niestety, objechałam wszystkie centra handlowe i w żadnym nie było ani płyty, ani tym bardziej tajemniczego płynu do kąpieli. Rozczarowana wróciłam więc do internatu i zmordowana położyłam się na tapczanie.
Wtedy zapukała do mojej sypialni pani sprzątająca Krysia a ja powitałam ją z entuzjazmem, gdyż chciałam się komuś pożalić moimi nieudanymi fanowskimi zakupami.
? Dzień dobry pani Krysiu, jak się pani miewa? ? zagadnęłam moją ulubioną panią sprzątającą.
? Całkiem nieźle, choć dziś sporo pracy miałam ? odpowiedziała ona swym niskim głosem, ale już nie drążyła dalej tematu a ja jakoś nie chciałam zawracać jej głowy swoimi sprawami.
Nagle kobieta, zabierając swoje rzeczy zatrzymała się na chwilę, jakby coś sobie przypomniała.
? Powiedz mi Karolino, lubisz Lady Gagę?
? Jasne, kiedyś była moją idolką a ostatnio jakoś wróciłam do jej twórczości.
? Bo widzisz, ja wczoraj dostałam od znajomych jej album i jakiś dziwny płyn do mycia. Chciałabyś go może, bo ja nie mam w rodzinie fanów tej piosenkarki.
? Jasne, ile za to pani chce?…
Szybko dobiłyśmy targu i w moje ręce wpadł nowiutki album Lady Gagi z osobliwym dodatkiem. Już nie mogłam się doczekać wieczoru, by umyć się w tym płynie, który rzeczywiście, miał jakiś dziwny zapach, ale wcale mnie to nie zraziło. Już po kolacji, zajęłam sobie kolejkę we wspólnej łazience i mój ulubiony prysznic.
Kiedy oddawałam się kąpieli w pomieszczeniu nie było nikogo. Żel miał zapach detergentów do sprzątania podłogi, ale dobrze się pienił i chłodził ciało. Mam nadzieję, że nie dostanę jakiegoś uczulenia od tego specyfiku.
Wreszcie zakończyłam kąpiel, bo już zaczęły przychodzić kolejne dziewczyny i gawędziły ze sobą cicho. Ukontentowana kąpielą wróciłam do sypialni.
Kiedy już zasypiałam, do mego pokoju zapukała Antonina.
? Cześć kochana, sorry, że ci przeszkadzam, ale chciałam zapytać czy to nie twój płyn do płukania, bo leżał w pobliżu twojego ulubionego prysznica? Nie chciałam, aby ktoś ci go ukradł. Pozwoliłam jedynie sobie wziąć go trochę do mojego prania. ? Na te słowa aż się we mnie zagotowało. Koleżanka wręczyła mi butelkę, w której nie było już połowy jej zawartości. Nie możliwe, żebym aż tyle na siebie wylała podczas pierwszej kąpieli, więc to ani chybi sprawka Antoniny!
? Kobieto, to nie jest płyn do prania, tylko do kąpieli! ? powiedziałam starając się, aby zabrzmiało to spokojnie.
? A taki dziwny jakiś zapach miał. Ale myślę, że ciuchy się w tym wypiorą ? powiedziała Antonina.
Poprosiłam ją grzecznie, aby dziewczyna sobie poszła, bo chciałam schować specyfik od Lady Gagi i iść już spać, gdyż byłam bardzo zmęczona tym pełnym wrażeń dniem.
Wylewanie, marnowanie
Następnego dnia opowiedziałam Alicji o mojej przygodzie z gadżetami od Lady Gagi i ona też chciała zdobyć dziwny płyn do kąpieli. Na płycie nie było nic ciekawego, tylko jakieś remiksy i krótka przemowa wygłoszona przez piosenkarkę. Alicję bolała głowa, więc po pokazaniu żelu i płyty wróciłam do swej sypialni. Tam włączyłam Radio Zet i dowiedziałam się o konkursie, w którym można wygrać wakacyjny wyjazd i bawić się w jakąś wielką, kilkudniową grę terenową z dziennikarzami tej stacji. Zadzwoniłam więc do Alki i poprosiłam, aby to ona zadzwoniła do radia, bo ja niedawno wygrałam kubek, więc miałam miesięczną karencję na wygrywanie. Ona zgodziła się skwapliwie, choć chciała już spać, gdyż głowa rozbolała ją jeszcze bardziej.
Przez cały wieczór słuchałam radia czekając, aż przyjaciółka wygra mi wyjazd, ale jej głos nie pojawił się na antenie, więc następnego dnia, na jednej z przerw ochrzaniłam ją:
? Dlaczego mi nie pomogłaś? Tak bardzo mi zależało na tym wyjeździe! Spotkałabym się na żywo z Marcinem Wojciechowskim.
? Ale ja ci wygrałam ten wyjazd tylko nie wpuszczono mnie na antenę. Podałam twój numer telefonu, więc lada dzień na pewno do ciebie zadzwonią.
? Taaaa, na pewno, już ci wierzę. Oni zawsze wpuszczają na antenę jeżeli coś wygrywasz, więc nie opowiadaj mi tu bajek, bo już dawno z nich wyrosłam. ? po tych słowach odwróciłam się od przyjaciółki i nie odzywałam do niej do końca dnia.
Jednak już nazajutrz zadzwoniono do mnie w sprawie wyjazdu, więc po obiedzie przeprosiłam przyjaciółkę. Na miejscu było sporo młodzieży, która trzymała się razem oraz kilka osób w wieku moich rodziców. Nie miałam z kim spędzać czasu, więc w wolnych chwilach od gry, chodziłam do dziecięcego basenu i zażywałam w nim odprężających kąpieli. Tam to właśnie spotkałam hiszpańską rodzinę z którą się zaprzyjaźniłam. Rozmawiałam z miłym małżeństwem w średnim wieku, pluskałam się z ich dzieciakami, wymieniałam się piosenkami z ich najstarszą córką, bawiłam się z ich pieskiem i było mi naprawdę wspaniale.
Jednak któregoś popołudnia do basenu przybiegły jakieś wyrostki, przegoniły pieska, nawrzeszczały na dzieci hiszpańskiej rodziny i zdewastowały basen wylewając z niego większość wody a pozostałą zabrudzając. Nie mogłam patrzeć na takie marnotrastwo, więc udałam się do pomieszczenia, gdzie rezydował Marcin Wojciechowski. Dziennikarz był bardzo zajęty.
Asystowała mu dziewczyna o imieniu Dagmara, której bardzo nie lubiłam. Stanęłam niepewnie w drzwiach a pan Marcin zapytał o co chodzi.
? Zdewastowano basen hiszpańskiej rodziny: zabrudzono go i wylano zeń wodę ? powiedziałam słabym głosem.
? A co ma pan Marcin do tego? ? warknęła Dagmara a ja poczułam się jeszcze bardziej nieswojo i już miałam wyjść kiedy do pomieszczenia wszedł merdając ogonem ratlerek Hiszpanów. Wzięłam go na ręce i zaczęłam z pasją opowiadać o rasie. Pan Marcin zainteresował się psem i wziął go na kolana a dziewczyna udawała, że ją zwierzątko nie interesuje, ale wiedziałam, że też ma ochotę go przytulić.
Zaczęliśmy rozmawiać o sprawach gry konkursowej, o jej nieubłaganym zakończeniu a piesek przechodził z rąk do rąk.
Pani, z którą mieliśmy zajęcia plastyczne i robiliśmy gadżety przyszła do nas, by poinformować, że nie jestem wpisana na jakiejś tam liście a przez to nie mogę ubiegać się o główną nagrodę. Pan Marcin chciał to jakoś wyjaśnić a mnie znów zrobiło się przykro. Z zewnątrz dobiegały kolejne nieprzyjemne odgłosy dewastacji. Wzięłam od dziewczyny pieska i przytuliłam go mocno.
Muszę ratlerka oddać właścicielom. Nie czekając na wyjaśnienie sytuacji z konkursami poszłam na ich poszukiwanie. Za mną niczym cień wysunęła się Dagmara ? nielubiana przeze mnie dziewczyna i pomogła odszukać Hiszpanów, którzy już się pakowali i było im bardzo smutno. Pocieszałam ich jak umiałam, ale sama się rozpłakałam. Młoda Hiszpanka wzięła mnie na stronę i podała jakieś papiery. To pewnie te listy konkursowe, które się zagubiły czy coś w tym stylu. Spróbuję je dać dziś wieczorem panu Marcinowi jak się wszystko uspokoi. Ostatni raz pogłaskałam pieska. Czułam ogromną pustkę w środku.
Udałam się w pobliże zdewastowanego basenu, ale już nie miałam siły płakać. Dagmara gdzieś sobie poszła.
Zostałam prawie sama, bo w pobliżu słyszałam snujących się niczym cienie młodych dewastatorów a z oddali turkoczące po chodniku walizy hiszpańskiej rodziny. Koniec ? powiedziałam głośno i… się obudziłam.