– Pojedziemy do cioci Ewy, bo dawno nas tam nie było – powiedziała mama krzątając się po sypialni, a ja wiedziałam, że nie ma się co z tym kłócić.
Następnego dnia już tam byliśmy. Ciocia przygotowała wystawną kolację na nasze powitanie. Posiłek był pyszny, ale atmosfera sztywna. Pod koniec posiłku coś otarło się o moją nogę.
Schyliłam się pod stół i znalazłam tam niedużego kota.
Miał on zwykły wygląd, ale było w nim coś osobliwego.
Wzięłam zwierzę na kolana i powiedziałam do cioci:
– Nigdy mi nie mówiłaś, że macie kota.
– Bo ten kot był niezapowiedziany – powiedziała niedbale ona. – To jest kotka.
– A jak ma na imię?
– Eeee, nie wiem. Wiktoria miała ją nazwać, ale coś nie wyszło.
– Co nie wyszło? – zapytałam zaskoczona.
– No nie wiem. Ona nie chciała tego imienia czy coś takiego.
– Może ja spróbuję ją nazwać – pomyślałam, ale nie powiedziałam tego. Idąc spać zapragnęłam, by kotka przyszła do mnie do łóżka, ale nic takiego się nie stało. Może ciocia zamyka kotkę gdzieś w piwnicy, albo zwierzę po prostu nie ma do mnie zaufania.
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie.
Chwilę leżałam na łóżku i wsłuchiwałam się w otoczenie. Usłyszałam gdzieś w oddali muzykę, jakby z radia.
Wstałam więc, by poszukać źródła dźwięku. Jak się niebawem okazało muzyka dobiegała z kuchni, z małego radyjka. Piosenka bardzo mi się podobała i coś mi przypominała.
Myślałam, że to jakaś stacja radiowa, ale była to płyta i zapragnęłam ją mieć. Słuchając albumu zamyśliłam się i wyrwała mnie z niego dopiero tajemnicza kotka cioci. Wzięłam ją na kolana i podrapałam pod brodą. Nią też chętnie bym się zaopiekowała.
Zaraz potem przyszła ciocia i kotka straciła dobry nastrój. Już po śniadaniu mieliśmy wracać do domu.
Kiedy się zbieraliśmy ciocia zapytała, czy chcę płytę, która leży w kuchni. Już miałam powiedzieć, że bardzo chętnie i w ogóle, kiedy z drugiego pomieszczenia odezwała się mama:
– Nie Ewa, po co. Ona ma już tyle płyt, że półki się pod nimi uginają. Byłam wściekła na matkę, ale zacisnęłam zęby i nic nie powiedziałam.
Trudno, będę musiała jeszcze kiedyś tu zawitać.
Nawet nie zapytałam o wykonawcę tej płyty.
Zrobiło mi się smutno i zbierało mi się na płacz.
Chciałam pożegnać się z kotką, ale ona była gdzieś ukryta, zapewne przed ciocią.
Przysiadłam więc na jakimś krześle czekając, aż rodzice wszystko spakują. Było mi zupełnie wszystko jedno, czy coś zostawię czy nie.
Myślałam o kotce i płycie.
Miałam niejasne wrażenie, że te dwie rzeczy mają ze sobą coś wspólnego. Kiedy już wyszliśmy na zewnątrz, do ogrodu, kotka nagle się pojawiła i zaczęła wrzaskliwie miauczeć, plącząc mi się pod nogami, jakby nie dając mi odejść.
Zrobiło mi się żal zwierzęcia, bo pewnie rodzina Skórów z jakiegoś powodu jej nie lubi.
Nawet nie próbowałam prosić mamę o zabranie ze sobą kota. Z wielkim trudem hamowałam łzy.
– Do widzenia Kiziu – powiedziałam i odjechaliśmy.
Categories
Kotka i płyta
– Pojedziemy do cioci Ewy, bo dawno nas tam nie było – powiedziała mama krzątając się po sypialni, a ja wiedziałam, że nie ma się co z tym kłócić.
Następnego dnia już tam byliśmy. Ciocia przygotowała wystawną kolację na nasze powitanie. Posiłek był pyszny, ale atmosfera sztywna. Pod koniec posiłku coś otarło się o moją nogę.
Schyliłam się pod stół i znalazłam tam niedużego kota.
Miał on zwykły wygląd, ale było w nim coś osobliwego.
Wzięłam zwierzę na kolana i powiedziałam do cioci:
One reply on “Kotka i płyta”
Please reply back as I’m planning to “오피뷰”create my very own website and would love to find out where you got this from or exactly what the theme is called. Thanks! Infirm carnal life-force of men is a serious problem. And he in fact bought me breakfast simply because I found it for him… lol. So allow me to reword this