Oto jeden z mych snów dotyczących przeprowadzki, zanim jeszcze osiedliłam się na stałe w Kielcach
Wspaniali sąsiedzi
Przeprowadziliśmy się do małego, dwupokojowego mieszkanka, ale na szczęście było ono dość ładne i przytulne. Po sąsiedzku mieszkała jakaś pani w wieku mojej mamy z trzema psami.
Któregoś dnia wracając z miasta nieco się zagubiłam i przez przypadek weszłam do domu naszej sąsiadki. Kobieta zaprosiła mnie do środka i pokazała mi swoje pieski. Były nieduże i miały krótką, gęstą sierść taką jak na przykład pinczery.
Miała też mnóstwo płyt i różnych bibelotów i o czym wcześniej nie wiedziałam mieszkała z trzema upośledzonymi chłopcami Damianem i Radkiem. Damianek siedział na wózku inwalidzkim, a Radek nie. Chłopcy byli bardzo nieznośni: rozrzucali płyty, straszyli psy, krzyczeli, czasem się kłócili. Kobieta zrobiła mi herbaty i puściła jedną z płyt. Chłopakom też dała się napić i wtedy oni się uspokoili i zasłuchali w muzyce. Zapytałam, czy sprawia jej radość opieka nad tymi dziećmi i czy nie ma ich już dość, a ona odpowiedziała, że w życiu jej się nie ułożyło, więc chciała chociaż pomóc innym, więc wzięła pod opiekę chłopaków z jakiegoś zakładu, by stworzyć im dom i skundloną suczkę pinczera miniaturki, której urodziły się 2 szczeniaki. Teraz jest jej już dobrze.
Może czasem brakuje jej, by z kimś pogadać. Z Radkiem jeszcze można porozmawiać, ale z Damianem już nie.
Poza tym Radek psuje się przy Damianie i powiedziałabym nawet, że się cofa – mówiła kobieta.
Bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało. Widać było, że potrzebowała tej rozmowy. Gdy wróciłam do domu mama była czymś zajęta w łazience, więc poszłam do swego pokoju i nie opowiedziałam jej o naszej sąsiadce. Wybrałam jedną z płyt dla Damiana i Radka i odłożyłam ją na wierzch.
Postanowiłam, że często będę sąsiadów odwiedzać. Już następnego dnia po południu udałam się do nich. Tym razem chłopcy siedzieli cicho, każdy czymś zajęty, a kobieta coś sprzątała w kuchni.
– Dzień dobry pani Sylwio. Jak tam pani łobuzy?
– A dobrze. Dziś nawet były grzeczne, tylko Damian zwalił wazon, bo Radek schował przed nim swoją płytę i ten musiał się na czymś wyżyć.
– Oj, to nie wiem, czy się nie pokłócą o tę płytę co im przyniosłam.
– W sumie to Radka tylko interesują płyty, a Damian, to tylko Radkowi dokucza i jest strasznie zazdrosny jak Radek coś dostanie. – Damian zainteresował się rozmową i podjechał do nas.
Zaraz zauważył płytę na stole, ale że Radka w pobliżu nie było, więc położył ją na biurku i już więcej się nią nie interesował. Potem zaczął coś pokrzykiwać, jakby włączając się do rozmowy.
Znów dobrze nam się rozmawiało. Od tej pory codziennie odwiedzałam sąsiadów. Któregoś dnia opowiedziałam o tym mamie, ale ona wcale się tym nie zainteresowała.
Może jej było na rękę, że mam nowych przyjaciół i że tak łatwo się zaaklimatyzowałam na nowym miejscu? Jednak nie długo trwał ten błogostan, ponieważ pani Sylwia zaczęła się podejrzanie zachowywać.
Któregoś dnia koniecznie chciała, bym się u niej umyła, a gdy się nie zgodziłam niby przypadkiem ubrudziła mnie czymś, a potem wręczyła mi klapki pod prysznic. Często też wspominała, że mogłabym u niej zamieszkać:
– Są tu aż trzy psy – do wyboru do koloru, są płyty, a chłopaków można przypilnować, żeby za bardzo w nich nie grzebali. Zresztą oni cię polubili. Są o wiele spokojniejsi, gdy ty przychodzisz i nie kłócą się prawie w ogóle.
– Nie mogę. Ja mam swój dom, swoją rodzinę i nie mogę jej przecież zostawić.
– Jesteś już duża. Możesz sama stanowić o sobie, gdzie chcesz mieszkać…
– Ale ja znam panią zaledwie tydzień. Poza tym często was przecież odwiedzam.
– My cię potrzebujemy.
– Nie mogę się na to zgodzić – powiedziałam stanowczo.
Przez parę dni nie odwiedzałam sąsiadów w ogóle, bo zraziły mnie trochę nachalne prośby pani Sylwii, ale w końcu mi przeszło i któregoś popołudnia wybrałam się do nich w odwiedziny. Tym razem pani Sylwia nic nie wspominała o pozostaniu, a chłopcy bawili się czymś grzecznie na podłodze.
Jedna z suczek wskoczyła mi na kolana i jęła mnie lizać po twarzy.
Muszę zapytać mamy. Może zgodzi się na małego dorosłego i ułożonego już psa? Jednak gdy chciałam zakończyć odwiedziny wystąpił nieoczekiwany problem, bo nie napotkałam drzwi przez które zwykłam wychodzić.
– W takim razie zostaniesz u nas na noc, skoro nie ma tych drzwi – powiedziała spokojnie pani Sylwia.
Zajrzałam do kieszeni, ale nie napotkałam tam telefonu komórkowego. Przestraszyłam się bardzo, ale nie protestowałam, gdyż wiedziałam, że to nic nie da. Damian podjechał do mnie z jakąś płytą, jakby chciał dać do zrozumienia, że powinnam zacząć gościć się na dobre w tym domu. Do pani Sylwii ktoś zadzwonił i rozmawiała długo, a ja błąkałam się po domu. W końcu weszłam do łazienki i napotkałam jakieś drzwi.
Pełna nadziei otworzyłam je, ale był to tylko składzik z rupieciami i płytami. Stało tam również zaścielone łóżko.
Nagle w pokoju zjawiła się pani Sylwia ze słowami:
– Tutaj będziesz mieszkać. Może cię to wkurza, że musisz przechodzić przez łazienkę, ale przynajmniej mi nie uciekniesz. – Nic nie odpowiedziałam na te słowa. Po chwili wyszłam z mej klitki do dużego pokoju i rzuciłam płytą podaną mi przez Damiana.
Wtedy Damian zaczął krzyczeć, ale Radek się nie dołączył tylko też czymś rzucił.
– I tak cię nie wypuszczę! – wrzasnęła pani Sylwia jakimś nie swoim głosem. Robisz sobie tylko krzywdę wkurzając moich chłopców. Oni dadzą ci jeszcze popalić, zobaczysz!
Chciało mi się płakać.
Myślałam, że jak rzucę płytą i zrażę do siebie chłopców, to babsko mnie wypuści, ale nic z tego, a teraz, jak już kobieta wspomniała będzie tylko gorzej.
6 replies on “Wspaniali sąsiedzi”
O matko co za sąsiadka
Jak tak sobie czytam te opisy Twoich snów to aż Ci w sumie zazdroszczę, bo mnie rzadko się coś śni, a jak już to zazwyczaj poza faktem, że coś się śniło nic nie pamiętam.
Ciekawe w sumie, co było dalej 😀
I co zamieszkałaś u tej sąsiadki na stałę, cczy twoja mama się na to zgodziła?
Nie chciałabym u nie mieszkać.
Kto by chciał. Naprawdę mogła byś pisać te pasty, bo niektóre z tutejszychhistorii się nadają na nie. Ogulnie ciekawe