Znów byłam u Alicji i tym razem miała jeszcze więcej płyt niż ostatnio. Zapytałam jej o winyle leżące w pewnym pudełku i dowiedziałam się, że to płyty po pewnej bardzo chorowitej dziewczynce.
Poprosiłam ją, by jakąś puściła.
Była to płyta z bardzo ładnymi piosenkami, które śpiewały różne piosenkarki gdy były jeszcze nastolatkami. Na drugiej płycie były utwory zespołu w klimacie Abby. Po wysłuchaniu tych dwóch płyt Alicja powiedziała, że zabrania mi ruszać płyt chorowitej Jane.
Bardzo mnie ciekawiło co jest na innych krążkach, ale nie chciałam się sprzeciwiać przyjaciółce. Jej tata, który przysłuchiwał się całej rozmowie opowiedział mi o tej dziewczynce.
Miała niecałe 5 lat. W ogóle nie wychodziła z pokoju, bo nawet posiłki jej przynoszono.
Zawsze musiała mieć dobrze wywietrzony pokój. Jej jedyną pociechą było całe mnóstwo winylowych płyt, które jej znoszono. Czasami, w chwilach chandry, a ostatnio miewała ich sporo dziewczynka otaczała się tymi płytami i rzucała nimi przez pokój. Bardzo żal mi się zrobiło małej Jane, ale mimo to chciałam obejrzeć jej płyty skoro i tak są już u Ali.
Ciekawe jak one w ogóle tutaj trafiły? Mam złe przeczucia, że ta dziewczynka po prostu umarła i ktoś wyprzedał rzeczy z jej pokoju.
Następnego dnia nadarzyła się okazja, by złamać zakaz przyjaciółki i obejrzeć którąś z płyt dziewczynki, bo Alicja poszła na dwie godziny do Maćka na Ogrodową.
Pierwsze dwie płyty były zwykłe, rockowe, ale nie za mocne – takie jak lubię, a na następnej płycie były same eurodensowe utwory.
Chciałam o tym powiedzieć Adzie, ale na pewno, by się na mnie wkurzyła, że ruszałam winyle wbrew jej zakazowi, więc postanowiłam, że powiem jej o tej płycie, gdy będzie blisko pory mego odjazdu.
Jednak, gdy Alicja wróciła od Maćka jej tata, który niewiadomo skąd wiedział o moich poczynaniach powiedział Ali, że słuchałam zakazanych płyt i wtedy ona się na mnie wkurzyła i poleciła swemu tacie, by ten odwiózł mnie do domu, a że nie była jeszcze późna godzina, więc miałam stąd wyjechać już dziś.
Zastanawiałam się, czy teraz powiedzieć Alce o tych eurodensach, czy niech sobie sama ich szuka.
(…)
Nieproszeni goście
Tym razem to Ada u mnie była i miałyśmy całe piętro dla siebie, bo rodzice gdzieś wyjechali a babcia robiła nam posiłki.
Było już późnie popołudnie a my chciałyśmy posłuchać sobie muzyki tylko nie zdecydowałyśmy jeszcze na czym. Gdy tak siedziałyśmy sobie spokojnie na sofie myśląc co tu dalej począć przyszli do nas: Kasia, Ewelina, Milena, Kate i Hubert.
Chcieli koniecznie zagrać w jakąś grę planszową przygotowaną przez Kate a gra ta była dość nieprzyjemna, bo trzeba było się odpowiednio do niej ułożyć pod odpowiednim kątem i tego dopilnowywał Hubert, który lubił matematykę i był w tych sprawach bardzo dokładny.
Jeszcze zanim zaczęliśmy grać już mi ta gra nie leżała. Gdy wreszcie Hubert nas ustawił Ewelina wpadła na pomysł, by zrobić herbaty i wtedy na prawdę się na nich wściekłam. Nie dość, że wparowują do nas bez zaproszenia i panoszą się w moim domu, to jeszcze zmieniają plany co 5 minut i w ogóle… nie są tu dzisiaj potrzebni.
Wkurzona wybiegłam z na korytarz i coś tam krzyknęłam pod adresem ich pomysłu na herbatkę, a wtedy Kasia swym pokrzywowym głosem:
– Znowu ci coś nie pasuje! Co ty w ogóle chcesz!
– Nic. – burknęłam i wyszłam z piętra wołając jeszcze do Ady:
– Ja stąd idę. Chcesz iść ze mną? – Ada nic nie odpowiedziała, więc wyszłam trzaskając drzwiami.
Zastanawiałam się gdzie by tu teraz pujść: na dwór, ale co ja tam będę robić, z powrotem do dziewczyn – nie tego nie mogę uczynić. W końcu zdecydowałam, że pójdę do babci.
Wpadłam do niej jak po ogień i zaczęłam się jej żalić, że mam nieproszonych gości, którzy w dodatku rządzą się sami ustalają co my mamy robić, a nam się to nie podoba, bo my mamy tylko jedne wakacje i nie mamy czasu użerać się z jakimiś tam nieproszonymi, niezapowiedzianymi gośćmi. Babcia wysłuchała mnie z uwagą i zapytała, czy nie ma jakiegoś rozwiązania z tej nieprzyjemnej sytuacji, ale ja byłam tak roztrzęsiona, że nie miałam na razie pomysłu.
– W takim razie zaproś ich do mnie – powiedziała spokojnie babcia.
– Mnie tu samej smutno i chętnie zrobię im herbaty.
– eżeli sami sobie już nie zrobili.
– Albo przyjdźcie wy tutaj.
– Ale…
– To tylko jeden dzień.
Następnym razem będę ostrożniejsza wpuszczając gości do domu.
6 replies on “Winyle i nie tylko”
To ada czy Alicja? Zdecyduj się 😛
Może zdrobnienie. Coraz ciekawsze się je wymyśla. Co do snu, dziwny, zwłaszcza II część
Nie nie patesie. Akurat tutaj jestem na stówke przekonany, że to nie zdrobnienie Przynajmniej wiem, kogo uosobieniem jest Alicja 😛
A no właśnie.
a l a?
Czy A d a?
Na moją nauczycielkę Panią alicję różnie mówiono wydawało mi się że ada też tam była. hehe.
No, w sumie, niech zostanie Ada już.