Muzyka ma dla mnie niebagatelne znaczenie i to bardzo odbija się w moich snach. Oto jeden z nich:
Czas pierogów i czas muzyki
Siedziałam w pokoju na łóżku i uczyłam się jak zwykle o tej porze.
Nagle zapukała do nas wychowawczyni i przekazała jakże niemiłą wieść.
– Karolino, musisz się przenieść do innego pokoju.
– Dlaczego? – zapytałam z buntem w głosie.
– Bo będziesz opiekować się gośćmi – odpowiedziała niezrażona mym tonem pani Bogusia.
– A dlaczego akurat ja? – nie ustępowałam.
– Bo ty się do tego najlepiej nadajesz – powiedziała wychowawczyni i opuściła nasz pokój.
Gośćmi były dwie kobiety: matka i jej nastoletnia córka.
Były one tak biedne, że od jakiegoś czasu żywiły się tylko pierogami.
– No cóż. Nastał dla nas czas pierogów – powiedziała wesoło matka dziewczyny i rozłożyła ich skromny posiłek na stole.
– U nas w pobliżu jest świetna pierogarnia i chyba nie mają tam drogo, a pierogi są podobno wyśmienite.
– Już ją poznaliśmy – poinformowała mnie grzecznie kobieta i zabrała się za jedzenie.
Polubiłam bardzo moich gości i nawet lepiej mi było, niż w pokoju z mymi koleżankami. Kobiet często nie było, bo załatwiały rozliczne sprawy na mieście, zapewne zarabiały na życie.
Dzięki nim w pokoju panowała wspaniała, domowa atmosfera.
Wielki, trudny sprawdzian z chemii z całego działu zbliżał się wielkimi krokami, a ja mało się do niego przygotowywałam, bo kobiety coraz więcej czasu spędzały w pokoju.
Któregoś dnia zapytałam je czy lubią muzykę.
– O, bardzo, a Agniesia wygrywa nam płyty, bo nie mamy pieniędzy by kupować z własnej kieszeni.
– W jaki sposób? – zapytałam zaciekawiona.
Wtedy Agnieszka pokazała mi pewną stronę internetową na której administratorzy umieszczali mnóstwo bardzo trudnych konkursów muzycznych, ale dawali świetne nagrody: albumy, bilety na koncert, a nawet całe dyskografie.
– Widzisz, dla mnie nastał teraz czas muzyki i to dobrej muzyki – powiedziała Agnieszka.
– Ostatnio nawet napisałam do takiego jednego administratora z prośbą, czy mógłby dodać jedną fajną płytę o której dowiedziałam się przypadkiem i gostek się zgodził. Na szczęście udało mi się ją wygrać.
– A czy to cię nie denerwuje, że musisz być zależna od tych administratorów i być w stresie wygram, czy nie wygram, a potem jeszcze czekać na te płyty aż przyślą?
– Na początku rzeczywiście było to dla mnie stresujące, ale z czasem doszłam do takiej wprawy, że jestem teraz najlepsza i często dają mi bonusy.
Ostatnio proponowali mi, bym została jednym z moderatorów, ale wtedy pewnie nie mogłabym grać, a co za tym idzie nie wygrywałabym płyt, więc się nie zgodziłam, ale przyznam, że było mi żal, bo czułam się dumna, że mi to proponują.
– W radiu zet też można wygrywać płyty, ale tam się strasznie trudno dodzwonić.
Poza tym, jak się wygra płytę, to potem trzeba czekać 30 dni, żeby znowu móc grać.
– Eee, to za długo, ale może kiedyś spróbuję.
Następnego dnia kobiety wstały bardzo wcześnie.
Obiecały mi, że zabiorą mnie po południu do świetnego fryzjera i że spotkam tam swoją kuzynkę Dorotkę, która będzie się tam czesać przed jakimś występem.
Bardzo się ucieszyłam, ale zapaliła się czerwona lampka, że znów nie pouczę się chemii.
Jednak chęć spędzenia miłego popołudnia z miłymi gośćmi przeważyła i wybrałam się z nimi do tego fryzjera i rzeczywiście spotkałam Doris.
Była bardzo podekscytowana przed występem.
Życzyłam jej powodzenia.
Byłyśmy też w sklepie z płytami i Agnieszka w drodze wyjątku kupiła sobie jeden album. Ja kupiłam taki sam, bo też mi się on podobał.
Będzie mi się kojarzyć z kobietami.
– To tak, żebym miło wspominała to miasto – powiedziała Agnieszka.
Nadszedł dzień sprawdzianu i oczywiście poszedł mi on źle.
Nawet nie próbowałam tłumaczyć się gośćmi. Ze spuszczoną głową oddałam pustą prawie kartkę. Na przerwie Edward pocieszał mnie mówiąc:
– Gości nie będziesz mieć zawsze, a sprawdzian z chemii poprawisz. Nie przejmuj się dziewczyno. – I nie przejmowałam się do czasu, aż mama dowiedziawszy się o mym chemicznym niepowodzeniu zadzwoniła do szkoły i zabroniła mi mieszkać i widywać się z kobietami. Z mymi wspaniałymi gośćmi zamieszkała Amelia Jędrzejewska, której moi przyjaciele i ja nie lubią.
Dostałam od tego chandry i uczyłam się jeszcze mniej. W końcu muzyczno-pierogowe towarzyszki opuściły naszą szkołę.
Pani Bogusia powiedziała, że trochę przegięłam, ale nie trzeba było się tak unosić. Ona też uważała, że chemię poprawię, a goście i tak mieli niedługo opuścić mury naszej szkoły.
Kiedyś weszłam na stronę Agnieszki, ale nie widniała wśród najlepszych. W ogóle nie widziałam jej nazwiska na liście konkursowiczów.
Może jest administratorem tego portalu? Oby tak.
4 replies on “Czas pierogów i czas muzyki”
ciekawe to
Wspaniałe masz sny.
Dzięki, niestety już nie mam czasu ich zapisywać i musiałam zamknąć fabrykę dobrych historii.
Szkoda.