Miałam kiedyś taki okres w życiu kiedy lubiłam grać w BeatStara i robiłam też packi do niego. W tym to właśnie czasie lubił mi się on śnić w bardzo dziwnych okolicznościach.
Przerwij pracę, jeśli cię o to proszą
Była środa po południu i jak na środę przystało, panował środowy nastrój. Siedziałam samotnie w swoim pokoju i robiłam muzyczny pack do BeatStara dotyczący reklam.
Właśnie przymierzałam się do piosenki Phila Collinsa z ostatniej płyty, która z tego co pamiętam była wykorzystana w jakiejś reklamie o chudnięciu, kiedy do pokoju weszła Paulina.
Bardzo nie lubię, gdy ktoś przerywa mi pracę, a zwłaszcza robienie packów i pisanie, a tym bardziej w środy po południu, dlatego z wielkim niezadowoleniem powitałam najstarszą kuzynkę.
– Czego chciałaś? – burknęłam.
– Mam Karolinko, dwie sprawy do ciebie. Pierwsza dotyczy muzyki, druga zaś matematyki.
– Muzyką zajmuję się właśnie teraz, a rozdział związany z matmą dawno już zamknęłam, więc nic tu po tobie.
– Źle jest, gdy ktoś tak traktuje najbliższą rodzinę. To nie wróży nic dobrego – powiedziała kuzynka i opuściła pokój. Po jej wyjściu jakoś pack mi się nie kleił i musiałam choć na chwilę przerwać robotę, by na nowo pozbierać rozbiegane myśli.
Pomyślałam o domu. Czy tam miałabym lepsze warunki do pracy? Tata zjawił się punktualnie.
Szybko zebrał moje ciuchy do torby i przynaglał do wyjścia. Nie rozumiałam jego pośpiechu, ale zgarnęłam rzeczy do plecaka i nawet się nie pożegnawszy ze współlokatorkami, pośpiesznie wyszłam z pokoju. Po męczącym tygodniu i dziwnej środzie nie musiałam długo czekać na sen. Nie przeszkadzały mi nawet korki i związane z tym ciągłe szarpanie samochodu. Jechaliśmy bardzo długo, a ja cały czas spałam. Gdzieś koło północy do mojej świadomości zaczęły wkradać się wiadomości, które właśnie podawano w radiu zet.
Dowiedziałam się z nich, że ciocia Ola umarła nagle, prawdopodobnie wskutek zawału.
Chciałam się obudzić i dowiedzieć czegoś więcej o tym zajściu. Obudziłam się w kuchni. Mama skrobała właśnie ziemniaki.
– Czy to prawda, że ciocia umarła? – zapytałam ziewając.
– Tak kochanie, umarła.
Jutro jest pogrzeb. Na wieść o tym rozpłakałam się rzewnie i długo nie mogłam przestać. W szkole znowu było ciężko, a tym ciężej, że towarzyszył mi ogromny smutek po stracie cioci.
Muszę teraz pojednać się z Pauliną i złożyć jej kondolencje.
Wreszcie nadszedł kolejny piątek. Tata znów bardzo się spieszył, a ja znów przyjęłam to ze spokojem.
Droga znów dłużyła się niemiłosiernie, a ja spałam, spałam i spałam.
Przed północą znów zaczęłam się wybudzać i przysłuchiwać, co ma do powiedzenia biedny, dyżurujący nocą spiker. Tym razem mówił o tym, że w Warszawie był jakiś wielki wypadek i korki sięgają kilku nawet kilometrów. Mam nadzieję, że mój ulubiony dziennikarz zdążył jeszcze bezpiecznie wrócić do swego domu i nie stoi w sznurze samochodów, tylko śpi sobie smacznie pośród swoich płyt.
– Tato, nie przejeżdżajmy czasem przez Warszawę, bo słyszysz, co się tam dzieje – powiedziałam do ojca.
– Przecież mam nawigację. Po co mi jeszcze porady jakichś radiowców.
– Tato, no weź! Jedziemy już bardzo długo. Nie chcę jechać jeszcze dłużej. Zrób to dla mnie, please! – Tata nic na to nie odpowiedział, tylko niewzruszenie jechał dalej, a ja znowu zasnęłam.
Nagle znalazłam się w jakimś autobusie, który aktualnie miał postój. Nie było w nim wielu ludzi. Jakaś pani w średnim wieku wysiadła z dziewczynką, by pójść z nią do toalety.
– Gdzie pani się wybiera? – zapytałam kobietę, gdy już wróciła.
– Do Warszawy. Ale widzisz kochanie co tu się dzieje. Jesteśmy już tak blisko. Moja mała Domisia powinna być już dawno w domu i wypoczywać w swoim łóżeczku. Już dość się malutka wycierpiała, a tu jeszcze taki kłopot.
– Czy wybiera się pani w najbliższym czasie w kolejną podróż, że taka to dla pani tragedia siedzieć w tym autobusie?
– Prawdopodobnie tak i moja mała Domisia przez to traci dzieciństwo, które jest przecież tak ważne dla jej rozwoju. Ach, jak bym chciała być z nią już w domu.
– Wierzę pani – powiedziałam smutno i zajęłam swoje miejsce przy oknie, już nie zagadując więcej udręczonej kobiety. W domu pojednałam się z Pauliną i dowiedziałam się co wtedy chciała, że aż do Krakowa za mną przyjechała.
Chciała zrobić dwa packi.
Jeden związany z jej pracą, a drugi z podróżami, w których zwykła uczestniczyć z Kamilem.
Matematyka potrzebna jej była do obliczeń związanych z rytmem i jeszcze z czymś tam. Jak dwie stare przyjaciółki zasiadłyśmy do stołu i zajęłyśmy się robotą.
– Skoro ciocia nie żyje, to wypadałoby również zrobić pack na jej cześć – powiedziała Paulina odrywając się na chwilę od obliczeń.
– Tak. I powinien być o lesie i o jagodach.
– I dzieci też tam powinny być – dodała Paulina znad kartki.
– Nie mamy żadnego nagrania Funi – zmartwiłam się szczerze.
– Nela nam musi wystarczyć. Ciocia się na nią wkurzała, ale tak na prawdę ją lubiła.
– Też tak myślę. W szkole było już nieco spokojniej. Pani Klementyna nie pytała, ani nie zadawała, montaże były luźniejsze, a pana Jarosława po prostu nie było. Niestety podróż powrotna do domu znów była tak osobliwa jak ostatnio.
Starałam się nie zasypiać, by znów się coś złego nie stało, ale moja walka trwała krótko.
Naturalnie sen wygrał.
Przed północą tata wyłączył radio mówiąc:
– Tym razem nie zakłócicie mojej córce wypoczynku i podróży.
Zaczęłam się wybudzać. W samochodzie panowała niezmącona cisza, tylko szum pojazdu i nic więcej.
Nagle znów zachciało mi się spać, więc uległam pokusie. Już po chwili znalazłam się w szkole.
Było instrumentoznawstwo. Pani Klementyna siekła wszystkich równo. Nawet Bartka i Eustachego nie oszczędziła.
Najpierw, w trudny sposób zadawała interwały, a potem podyktowała tasiemcowo długą notatkę dotyczącą jakiegoś osobliwego instrumentu klawiszowego i zapowiedziała z niego sprawdzian na następną lekcję. Mirek nie wytrzymał presji, jaką wywierała na nas nauczycielka i uciekł z klasy w popłochu.
Wreszcie straszna lekcja dobiegła końca. Z ogromną ulgą opuściliśmy salę. Zeszłam na dół, pod salę gimnastyczną, bo miał być teraz wf. Na ławce siedział chłopiec i maltretował brajlowską maszynę do pisania.
– Co robisz chłopcze? Czyja to maszyna?
– To jest perkins Mirosława. Niszczę go, ponieważ chłopak stchórzył na instrumentoznawstwie.
– Zostaw ją. To jest droga rzecz. Każdy człowiek ma przecież chwilę załamania. Mirek jest porządnym chłopcem i zna się na muzyce. To pani Klementyna przesadza.
– Dawaj komputer! – wrzasnął chłopiec. Zaopiekuję się twoim BeatStarem. – Nie mogłam dać chłopcu komputera, bo miałam jeszcze dopracować pack cioci, a i Paulina wspominała, że jeszcze namyśli się co jest w jej packach do zmiany.
– Nie, chłopcze! Zajmij się swoimi sprawami.
Nagle chłopczyk rzucił maszyną Mirka i zbliżył się niebezpiecznie do mojej torby, ale z kłopotów wybawił mnie Marcin, który podszedł do mnie i powiedział:
– Nie ma wf’u. Mamy łączenie z panią Klementyną.
– Co? – wrzasnęłam i narzuciwszy sobie torbę na plecy pognałam w stronę jej sali zostawiając chłopca z zepsutą już maszyną Mirka. Boże, za co! – myślałam i zwolniłam kroku.
Szłam teraz bardzo wolniutko, niemal tip-topkami.
Miałam nadzieję, że ktoś mi przyjazny pojawi się na horyzoncie i jakimś cudem wybawi nas z kłopotów.
19 replies on “Przerwij pracę, jeśli cię o to proszą”
Też lubię BeatStar, ale pack zrobiłam tylko jeden
Ja to już nawet nie liczę ile ich zrobiłam. Możesz spróbować zgadnąć, który jest mój.
Twoje są na pewno face the music, chilli pack, chyba traveling around the world, office i for your relax. Zgadłam?
Co do traveling to tylko wersja 3 a reszta jak najbardziej się zgadza. Moje są również Shoping Centre, A nice travel, Animals, Kim Wilde, Madonna. No, długo by wymieniać.
A twój jedyny jaki? To może obczaję jak nie próbowałam jeszcze.
Halla, ale jest źle zrobiony i nie wiem, czy jest już w bazie, jest jednak w plikach.
co do beat stara, gierka jest fajna. Sam robiłem kilka tych packów, ale z 75% jest nieopublikowana, ale jakby ktoś chciał, to dać mogę.
No to dawaj! Chętnie przetestuję. Czemu nieopublikowałeś???
zaduże. Tam max jest do 50mb, onne mają nawet po 100
Matko, to ile trzeba w nie grać, aby całe przejść?
to nie tak. Poprostu nie chciało mi się przycinać utworów.
OOooo, nieładnie.
hehehe. Ale jak chcesz, mogę przyciąć albo wysłać tak jak jest. Zresztą, wtedy kiedy to robiłem bardziej zależało mi na ilości packów a nie na jakości, ale to były beatstarowe początki. Ostatnio np zrobiłem packa mającego z 20 lvli i ma on z 30 mb
No to dawaj!
ok, wyślę jak znajde pendrive
I co, wybawił CIę ktoś? 😀
ooooo beatstar grałam kiedyś.
Fajny jest!
Pewnie, że tak.