Dzisiejszy sen jest z serii: przemyślenia dziwne, nie wiadomo skąd wzięte (realizacyjne).
Moda na zapominanie
Kiedyś podstaw akustyki oraz percepcji i oceny dźwięku uczył nas pan Fryderyk, ale któregoś dnia zastąpiło go dwóch bliźniaków a Pan Patryk zabronił wspomnieć choćby słowem o dawnym nauczycielu. W naszej szkole zaszła jeszcze jedna bardzo znacząca zmiana: pojawiło się jeszcze jedno studio nagrań i w tym właśnie pomieszczeniu uczyli nas owi nowi bliźniacy.
Któregoś dnia jeden z nich miał nam puszczać piosenki i podbijać, albo obcinać częstotliwości, tak jak to wcześniej robił pan Fryderyk. Nie miał on jednak swoich utworów tylko kilka stacji radiowych z dobrą muzyką.
Bardzo mnie to rozczarowało. Pan Fryderyk miał swoje utwory, a nie jakieś tam radio.
Nagle na jednej ze stacji usłyszałam piosenkę z płyty, nad którą pracuje pan Fryderyk i która nie miała jeszcze swojej premiery. Już miałam krzyknąć, że przecież to piosenka zespołu pana Fryderyka i że co ona tu w ogóle robi i takie tam, ale na szczęście w porę ugryzłam się w język, choć nie ukrywam, przyszło mi to z niemałym trudem. Nie chciałabym, żeby ta płyta poniewierała się po świecie jeszcze przed premierą. Innym razem mieliśmy lekcje z drugim bliźniakiem.
Wcześniej ów nauczyciel poprosił nas, byśmy przynieśli ze sobą jakąś fajną, oryginalną płytę.
Wzięłam więc album Roxette i dałam gościowi.
Nauczyciel puścił ją i coś tam o niej opowiadał.
Kiedy leciał jeden z moich ulubionych utworów pod koniec płyty zadzwonił dzwonek na przerwę. Nie upomniałam się jednak o płytę, skoro mu tak na niej zależało. Przyjdę po nią później – pomyślałam i udałam się na następną lekcję.
Jednak zaraz po niej zaczęłam się o płytę martwić i mimo krótkiej przerwy, a po niej montażu z panem Grosikiem udałam się po album do nowego studia bliźniaków. W studiu grała już inna muzyka, a pan bliźniak był czymś pochłonięty przy jednym ze stanowisk. Bezceremonialnie przerwałam mu zapytaniem, gdzie jest moja płyta. Nauczyciel szukał jej przez całą przerwę i już zaczęłam się martwić, że w ogóle jej nie znajdzie.
– Podobno w studiu nic nie ginie, ale to chyba dotyczy tylko tego starego pomieszczenia – mruczałam pod nosem i chyba nauczyciel tego nie słyszał pochłonięty szukaniem w drugim końcu sali, bo nie skomentował mojej uwagi.
Podejrzewałam, że nauczyciel liczył na to, że zapomnę o płycie, albo mi na niej nie zależy, bo inaczej
zostawiłby ją na wierzchu wiedząc, że po nią wrócę.
Kiedy pan bliźniak odnalazł wreszcie moją płytę było już 10 minut po dzwonku na lekcję.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że pan Grosik może się wkurzyć, ale co ja miałam zrobić. Nie mogłam przecież zostawić mojej płyty na pastwę tego dziwnego nauczyciela, który wygryzł pana Fryderyka.
Jedyne co mogłam, to zabrać płytę zaraz po jego lekcji z nami, ale teraz to już po ptakach.
Spóźnię się na montaż i tyle. Wychodząc z sali zatrzymałam się jeszcze w drzwiach, bo nauczyciel zapytał mnie, czy mam jeszcze jakieś fajne płyty.
Odpowiedziałam mu, że owszem, ale nie będę ich raczej przynosić, chyba, że coś kupię będąc w Krakowie i w tym czasie będziemy mieć z nim lekcję zanim jeszcze zawiozę ją do domu.
– A co masz zamiar kupować? – pytał jeszcze nauczyciel.
– Najnowszy album Seala. Muszę już iść, bo jestem spóźniona na montaż. – Już miałam opuścić studio, gdy nagle dziwiąc się sama sobie zapytałam:
– Skąd pan ma płytę pana Fryderyka?
– Sam mi ją dał, bo mówił mi, że ją lubicie.
– Ale przecież ona leciała w radiu.
– Bo ja puszczam piosenki tylko z radia – odpowiedział nauczyciel. Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć, więc zapytałam:
– A dlaczego nie możemy wspominać o panu Fryderyku?
– Bo już nigdy do was nie wróci, to po co macie o nim pamiętać.
– Ale to jest chyba normalne, że pamięta się ludzi, których się spotkało, a zwłaszcza takich, z którymi spędziło się parę chwil ucząc się z nimi, czy robiąc zupełnie coś innego.
– Nie ma co zaśmiecać sobie głowy takimi rzeczami – mówił bliźniak zadziwiając mnie coraz bardziej.
– Czyli jak wyjdziemy z tej szkoły i pan przestanie nas uczyć, to mamy sobie wymazać pana z naszej pamięci?
– A, to już zależy od tego jak będzie chciała kolejna ucząca was osoba.
– Zupełnie nie rozumiem skąd pan bierze takie dziwne zwyczaje. Przecież nigdy tak nie było.
– Ale to, że nigdy tak nie było wcale nie oznacza, że tak było dobrze.
– Widzę, że to temat na znacznie dłuższą rozmowę. Teraz muszę iść na ten montaż. Do widzenia.
– Dobrze, ale pamiętaj, ani słowa o panu Fryderyku, bo powiem panu Pawłowi, że złamałaś zakaz.
– I co wtedy? Wywali mnie ze szkoły?
– Zobaczymy – powiedział zagadkowo bliźniak i zajął się przerwaną pracą przy stanowisku. Wyszłam więc z sali trzymając odzyskaną płytę i udałam się w stronę drugiego studia nagrań, gdzie właśnie odbywała się nasza lekcja montażu z panem Grosikiem. I tak nie będę mogła skupić się na zajęciach. Muszę to sobie wszystko na spokojnie przemyśleć i w najbliższym czasie z kimś porozmawiać o tej nowej, okropnej modzie na zapominanie.
3 replies on “Moda na zapominanie”
doobre
Wooooo moda na zapominanie okropne.
Masakra.