Mieszkałyśmy z mamą i z Dorotką w małej nadmorskiej miejscowości, nie była to jednak miejscowość wczasowa.
Wynajęliśmy sobie domek od pewnej rodziny, której znudziło się już morze i wyjechała na drugi koniec Polski. W domu została tylko pewna żywotna starsza pani, która nam gotowała, sprzątała i towarzyszyła. Pokój, który przypadł mi w udziale był bardzo podobny do mojego, tylko że miał trochę inne biurko i wytapetowane ściany o innym kolorze niż w moim.
Bardzo mi się ten pokój podobał, bo był troszeczkę większy od mojego. Rozłożyłam się tu jak u siebie.
Położyłam laptopa na biurku, włączyłam go i zaczęłam używać songra ściągając densowe piosenki w stylu Ace of Base.
Jeszcze nie skończyłam robić folderu jakiegoś wykonawcy kiedy mama zawołała:
– Karolinko, Dorotko, chodźcie na plażę! – Z malutkim żalem, że nie skończyłam tego co zaczęłam zostawiłam komputer i poszłam z mamą i Doris na plażę.
Dzisiaj morze było bardzo spokojne a nawet za bardzo, bo w ogóle nie było go słychać, co mnie trochę rozczarowało, bo ja lubię słuchać szumu morza.
– Mamo, czy my aby na pewno jesteśmy nad morzem? – zapytałam.
– Tak kochanie, zaraz wejdziemy do wody to się przekonasz.
Rzeczywiście było to morze, bo woda była słona i były tam muszelki i bardzo gładkie kamyczki, tyle że nie było fal.
Kiedy się wykąpałyśmy mama kazała wracać do mieszkanka.
– Dlaczego? – zapytałam oburzona. Przecież jeszcze się nie opalałyśmy.
– To nic, poopalamy się kiedy indziej. Dzisiaj nie ma takiego słońca, dziś jest pogoda na spacer.
Zgodziłam się z mamą niechętnie. W sumie rzeczywiście nie ma takiego upału a spacery są zdrowsze.
Kiedy wróciłyśmy do naszego tymczasowego domku zaciekawiły mnie dźwięki na parterze.
Wydawało mi się bowiem, że usłyszałam oklaski. Dźwięk dobiegał z pokoju w którym zwykle mieszka mąż tej starszej pani, ale on też gdzieś wyjechał. Nie zapukałam do tego pomieszczenia, ale wśliznęłam się do niego cicho. Pomieszczenie było zabałaganione i widać było, że ktoś tu wcześniej mieszkał. Łóżko przesunięte było pod samą ścianę, koło łóżka stała jakaś szafeczka. Na drugim końcu pokoju stało parę wygodnych, miękkich foteli i krzeseł a na nich siedzieli ludzie. Ja przysiadłam na jakiejś półeczce. Środek pokoju był wolny a tam… występowała Lady Gaga. Przez chwilę siedziałam cichutko jak trusia i słuchałam jakiejś nieznanej mi piosenki śpiewanej przez nią mając cichą nadzieję, że nikt mnie tu nie zauważy i stąd nie wyrzuci. Kiedy Gaga skończyła śpiewać i usiadła na drugim końcu pułki przysunęłam się do niej bliżej, ale koło niej leżał jakiś zwitek materiału. Po chwili ona wzięła go do rąk, wstała i odłożyła gdzie indziej, po czym usiadła po mojej drugiej stronie rozwalając się ze swoją brzydką rozkloszowaną sukienką.
Potem wzięła mnie za rękę i trzymała długo.
Następnie wstała, powiedziała coś do reszty widzów po czym wyszła. Ja również wyszłam z tego pomieszczenia wraz z innymi. W pokoju została tylko jedna osoba, mąż tej starszej pani, który wrócił dziś rano a my będąc na plaży nie wiedziałyśmy o tym.
Poszłam najpierw do Doroty, by podzielić się z nią tym, co się przed chwilą mi przydarzyło, bo mama była zajęta rozmową z naszą gosposią. Kuzynka niestety też była zajęta, bo oglądała jakąś nudną bajkę o księżniczkach, która jej zdaniem była super i trzymała w napięciu.
Widocznie kategorycznie wyrosłam z bajek.
Trochę zasmucona, że nie mam się z kim podzielić radością z dzisiejszego przeżycia udałam się do swego pokoju, ale nie kończyłam już densowego folderu, tylko wyłączyłam kompa i zaczęłam się zastanawiać nad tą sprawą. Co ona tu robiła na tym nadmorskim zadupiu? Dla kogo tak naprawdę występowała i z czyjego polecenia tu przybyła, no i ostatnie, najważniejsze pytanie: Czy za mojego pobytu ona jeszcze tu wróci?
O wakacjach nad morzem
Mieszkałyśmy z mamą i z Dorotką w małej nadmorskiej miejscowości, nie była to jednak miejscowość wczasowa.
Wynajęliśmy sobie domek od pewnej rodziny, której znudziło się już morze i wyjechała na drugi koniec Polski. W domu została tylko pewna żywotna starsza pani, która nam gotowała, sprzątała i towarzyszyła. Pokój, który przypadł mi w udziale był bardzo podobny do mojego, tylko że miał trochę inne biurko i wytapetowane ściany o innym kolorze niż w moim.
Bardzo mi się ten pokój podobał, bo był troszeczkę większy od mojego. Rozłożyłam się tu jak u siebie.
Położyłam laptopa na biurku, włączyłam go i zaczęłam używać songra ściągając densowe piosenki w stylu Ace of Base.
Jeszcze nie skończyłam robić folderu jakiegoś wykonawcy kiedy mama zawołała: