Oto jeden ze snów dotyczących stresu związanego z chodzeniem na praktyki
Zawiodłam
– Karola, za miesiąc przeprowadzamy się do Kielc – oznajmił tata.
– Dobrze, możemy się przeprowadzić, pod warunkiem, że w nowym mieszkaniu, będziemy mieć małego pieska, najlepiej pekińczyka.
– W porządku, umowa stoi. – W miesiąc później zawitaliśmy do małego, dwupokojowego mieszkanka w centrum Kielc. Jeździłam na praktyki do studia.
Zwykle autobusem, ale tym razem pan Wojtek po mnie przyjechał. A cóż to za okazja – myślę sobie i zastanawiam się, co też będziemy robić w studiu. Na miejscu czekała mnie miła niespodzianka.
– Słyszałem, że chcesz powiększyć liczbę współlokatorów w waszym nowym mieszkanku.
– A i owszem. – Pan Wojciech podsuwa mi koszyk z jakimś puchatym zwierzątkiem.
Wyciągam z niego małego pieska.
– Moja żona go dostała, ale dwójka małych dzieci plus skundlony golden w zupełności mi wystarczy.
Włożyłam szczeniaka do koszyka i już mieliśmy zabrać się do jakiejś pracy, gdy ktoś zapukał do drzwi.
– Czy jest tu może Karolina? – zapytał mężczyzna o niskim, donośnym głosisku.
– Tak, to ja.
– Zapraszam panią na basen – powiedział mężczyzna i wyszłam z nim ze studia. Było mi okropnie przykro, że opuszczam pomieszczenie, ale miałam nadzieję, że niespodziewana lekcja basenu potrwa krótko.
Niestety tak nie było i w dodatku w basenie było nieprzyjemnie zimno, ciasno i nudno. W końcu do pomieszczenia z basenem przyszła jakaś młoda dziewczyna o pięknym, zachrypniętym głosie i zapytała kiedy wracam na praktyki.
Tubalny głos zaniepokoił się utratą mnie i zaczął opowiadać o rekordach w nurkowaniu.
– Eee, ja dłużej wytrzymuję pod wodą – powiedziałam.
Uradowany „bas” zaprowadził mnie na specjalne miejsce do nurkowania i już miałam włożyć głowę pod wodę, gdy uświadomiłam sobie, że nie mam na sobie czepka.
– Niestety nie pokażę panu jak świetnie nurkuję, ponieważ nie posiadam czepka a nie chcę potem suszyć włosów, bo chcę jak najszybciej wrócić na praktyki. – Po tych słowach wyszłam z basenu. Dziewczyna o ochrypłym głosie zabrała mnie do studia. Tam, czekał na mnie pan Wojtek. Był zgryźliwy i widać było po nim, że wkurzył go mój pobyt na basenie.
Starałam się jak mogłam, by nadrobić straty. Z wielką zajadłością zgrywałam winyle, nic się nie odzywając i nawet zostałam dłużej w studiu.
Późnym wieczorem przyjechała po pana Wojciecha cała jego rodzina.
Wtedy przypomniałam sobie o szczeniaku i chciałam się z nim pożegnać jednak zamiast niego pan Wojtek położył mi na kolanach brzydkiego psiaka o rzadkiej, szczecinowatej, rozwichrzonej na wszystkie strony sierści.
– I nie ma innego? – zapytałam żony pana Wojtka, która akurat obok mnie przechodziła.
– Już nie – odpowiedziała ona. Widocznie pan Wojtek w pośpiechu pozbył się szczeniaka w czasie mej nieobecności, bo wściekł się na mój postępek.
Teraz było mi jeszcze bardziej przykro. I jak tu teraz chodzić na praktyki? Jak nadrobić ten dzień? Jak odzyskać zaufanie pana Wojciecha? Jak…