Był upalny, czerwcowy dzień. Już prawie wakacje, ale w szkole jeszcze każą coś robić.
Dziś totalnie nic mi się nie chciało, a jeszcze kazali pisać jakiś bardzo trudny test z polskiego, który na pewno mi nie poszedł. Po obiedzie opadłam wyczerpana na łóżko zabałaganione płytami, ale nie długo trwał mój wypoczynek, bo do pokoju wszedł Radosław i przypomniał mi o próbie oraz dzisiejszej mszy na której śpiewamy. Ja miałam solówkę więc podźwignęłam się z łóżka i przeczytałam sobie tekst mojej zwrotki, która była dość łatwa. Do pokoju naszego przyszło jeszcze parę innych osób. Wszystkie zachowywały się głośno, a ja miałam ich serdecznie dość.
Nagle poczułam, że zamykają mi się oczy i zdecydowałam, że może pozwolę im się zamknąć i chwilkę się prześpię, gdy Radek zawołał:
-Choć na próbę, już czas! – poczym zostawiając na łóżku jedną z płyt, którą aktualnie się bawił wstał z łóżka i skierował się do drzwi. Z niechęcią poszłam w jego ślady i udałam się na próbę zapominając wziąć ze sobą tekstu.
Dopiero Emil mi o nim przypomniał, gdy staliśmy już pod salą i czekaliśmy na panią Malwinkę.
Powiedziałam chłopakom, że idę wrócić się po tekst, ale wtedy właśnie przyszła nauczycielka i rozpoczęła próbę.
Solówka wyszła mi jako tako, ale pani pocieszyła mnie, że przed występem będzie jeszcze jedna próba, a na mszy na pewno będzie znakomicie. Po próbie znów się położyłam, a mój kiepski nastrój wzmagał się coraz bardziej więc postanowiłam to zmienić. Wstałam z łóżka, wyciągnęłam strój kąpielowy i udałam się na basen, żeby się trochę w nim ochłodzić i nabrać werwy przed występem.
Bardzo fajnie bawiłam się w basenie z jakimiś studentkami i malutkimi dziećmi – chyba nawet nie z naszej szkoły, bo u nas takie maluchy się nie uczą.
Kiedy wyszłam z basenu było już bardzo późno więc zaczęłam się śpieszyć. Pod czepkiem zmokły mi włosy, co bardzo mi się nie spodobało.
Ubrałam się szybko, ale nie wysuszyłam włosów, ponieważ studentki, które były szybsze ode mnie odradziły mi to mówiąc, że spalę sobie włosy, bo dziś jest taki upał, że nawet prąd się nagrzał i lepiej nie korzystać z suszarek.
Zrezygnowana udałam się znów do pokoju i szybko przebrałam w eleganckie ciuchy w których miałam występować na mszy, a Milena pospieszała mnie, że zaraz będzie kolacja.
Byłabym nawet nie poszła na tą kolację, gdyby nie to, że dziś dawali parówki, których smakowity zapach roznosił się po całej szkole.
Zdając sobie sprawę, że spóźnię się na próbę, albo nawet w ogóle na nią nie zdążę weszłam do jadalni i stanęłam w kolejce po moją porcję kiełbasek. W kolejce spotkałam Emila, który dał mi nadgryziony kawałek kiełbasy.
– Po co mi to dajesz? – spytałam go.
– Bo ona jest zatruta. Zrób z nią, co będziesz uważała za stosowne.
– Co ja mogę zrobić z zatrutą kiełbasą. Chyba ją zjeść – myślałam z ironią. Wreszcie nadeszła moja kolej.
Zaczęłam jeść kiełbaski w pośpiechu myśląc o mokrych, brzydkich włosach po basenie i mojej solówce, która i tak na pewno mi nie wyjdzie.
Zwariowany, męczący dzień
Był upalny, czerwcowy dzień. Już prawie wakacje, ale w szkole jeszcze każą coś robić.
Dziś totalnie nic mi się nie chciało, a jeszcze kazali pisać jakiś bardzo trudny test z polskiego, który na pewno mi nie poszedł. Po obiedzie opadłam wyczerpana na łóżko zabałaganione płytami, ale nie długo trwał mój wypoczynek, bo do pokoju wszedł Radosław i przypomniał mi o próbie oraz dzisiejszej mszy na której śpiewamy. Ja miałam solówkę więc podźwignęłam się z łóżka i przeczytałam sobie tekst mojej zwrotki, która była dość łatwa. Do pokoju naszego przyszło jeszcze parę innych osób. Wszystkie zachowywały się głośno, a ja miałam ich serdecznie dość.
Nagle poczułam, że zamykają mi się oczy i zdecydowałam, że może pozwolę im się zamknąć i chwilkę się prześpię, gdy Radek zawołał:
-Choć na próbę, już czas! – poczym zostawiając na łóżku jedną z płyt, którą aktualnie się bawił wstał z łóżka i skierował się do drzwi. Z niechęcią poszłam w jego ślady i udałam się na próbę zapominając wziąć ze sobą tekstu.
Dopiero Emil mi o nim przypomniał, gdy staliśmy już pod salą i czekaliśmy na panią Malwinkę.
6 replies on “Zwariowany, męczący dzień”
Ja chcę upalnego czerwca i waaakaaacjiiii!
A kto by nie chciał.
Ej, ale czemu TY nie kończysz? 🙁
Wy to zrobicie, jeżeli się wreszcie wezmę do tego, aby wybrać jedno opowiadanie i ogłosić konkurs na jego zakończenie.
A co było wtedy do jedzenia na oiad?
Nie mam bladego pojęcia.