Dziś przedstawię temat, który stosunkowo rzadko pojawia się w moich snach, a jest nim hazard.
NIe uchronię jej od spalenia
Wydarzenia minionego dnia były okropne. Najpierw kłóciłam się z jakimś mężczyzną, który razem ze mną brał udział w loterii muzycznej i najczęściej było tak, że on wylosowywał płyty, które ja chciałam mieć a ja dostawałam płyty, które on by chciał. I wszystko byłoby dobrze, bo on nawet chętnie się zamieniał, tyle że potem on coraz częściej wysyłał mnie do stołu z losami i mówił.
– Wylosuj mi coś jeszcze, ty masz takie szczęście. A kiedy ja nie chciałam iść on maltretował moje płyty. Co za wkurzający gościu – pomyślałam z rozgoryczeniem. Co prawda on potem też szedł mi coś wylosować, ale już mnie zaczęła nudzić ta zabawa z szantażem zwłaszcza, że on zwykle wylosowywał płyty Queen, których jeszcze nie miałam, ale gdy wylosował płytę, której nie mam, ale której i tak nie chciałabym mieć, gdyż jest brzydka stanowczo powiedziałam dość i zażądałam moich płyt.
Wtedy on oddał mi tylko jedną, tę najbardziej zmaltretowaną, ale bardzo fajną w treści i zaczął zbierać się do wyjścia.
– Przecież ty ich nie lubisz – powiedziałam, ale on nic na to nie odpowiedział tylko odszedł zabierając ze sobą resztę płyt. Zapytałam się kogoś, gdzie ten człowiek mieszka, ale odpowiedziano mi, że na pewno go nie znajdę, bo on się lubi ukrywać, lecz mogę porozmawiać z jego matką, która mieszka tu nie daleko.
Poszłam więc do tej kobiety i okazało się, że ona jest czarownicą. Kobieta w ogóle nie chciała słuchać moich problemów i żali, ponieważ martwiła się o swoją przyjaciółkę Paulinę, która dziś miała zostać żywcem spalona na stosie. Na koniec rozmowy kobieta powiedziała mi, że jak uratuję Paulinę, to ona załatwi mi te płyty od jej syna, ale nie gwarantuje mi, że będą w dobrym stanie. Poszłam więc czym prędzej na miejsce, gdzie miała się odbyć egzekucja. Paulina już siedziała blisko ognia.
Była młodą dziewczyną o bardzo paulinowym głosie i wcale nie wyglądała na czarownicę.
Najpierw podano dziewczynie mikrofon i kazano coś o sobie opowiedzieć. Nie słuchałam jej jednak zbyt uważnie, ponieważ moje myśli zaprzątnięte były tym jakby tu ją uratować.
Teraz wsadzili ją właśnie do środka okręgu. Ten okrąg stanowił oczywiście ogień, tylko, że nie docierał do niej jeszcze, gdyż ogień ledwo się tlił.
Kiedy dziewczyna usadowiła się wygodnie na miękkim podwyższeniu podano jej mikrofon i kazano śpiewać a w tym czasie ogień został podsycony. Paulina śpiewała bardzo ładnie a ktoś nawet przygrywał jej na gitarze. Po chwili zamiast słów dziewczyna zaczęła śpiewać jękliwie ała, bo ogień docierał jej już do stóp a potem dziewczyna zaczęła krzyczeć, gdyż ogień już ją dosięgną i właśnie zaczynał palić jej stopy.
Uciekłam stamtąd przerażona, bo nie mogłam już tego dłużej słuchać. I tak wiedziałam, że jej nie uratuję.
Zastanawiałam się, co na to wszystko powie ta starsza kobieta z którą rozmawiałam wcześniej. A może ją też spalą? No bo dlaczego jedną czarownicę się pali a drugą nie?
Ciekawe, gdzie jest ten jej okropny syn i czy on też lubił Paulinę a może ją nawet kochał, bo ona była taka piękna i miała piękny głos. Z tymi wszystkimi pytaniami w mym sercu wybiegłam z sali w której odbywała się egzekucja i wróciłam do pomieszczenia z loterią.
Usiadłam tam, gdzie poprzednio siedziałam z tym nieuczciwym człowiekiem od płyt trzymając jedyną odzyskaną w rękach, bo od czasu jej dostania od gościa w ogóle się z nią nie rozstawałam i zaczęłam się zastanawiać co tu dalej robić. Po chwili ludzie zaczęli się rozchodzić.
Widocznie było już po wszystkim.
Czyli ta starsza kobieta nie została spalona.
Widocznie miała jakieś wtyki, albo zwyczajnie była ostrożniejsza.
Swoją drogą, ciekawe gdzie ona teraz jest?
Pewnie płacze gdzieś w kąciku albo cicho wykradła się do swojego apartamentu i tam wylewa swoje żale.
Kusiło mnie, by tam do niej pójść i powiedzieć jej, że na prawdę nie miałam pomysłu jak uratować Paulinę zwłaszcza, że ja sama boję się ognia jak nie wiem co a nie jestem przecież czarownicą, żeby móc rzucić jakieś czary na tych podpalaczy. Już miałam się tam udać, gdy usłyszałam głos kobiety, który mówił oschle: Nie wywiązałaś się z zadania! – Nie umiałam tego zrobić – odpowiedziałam kobiecie.
– Życie jest trudne i ciężkie – rzekła na to kobieta. A teraz odchodzę i nigdy mnie już nie zobaczysz. Już prędzej możesz spotkać mego syna jeśli zechcesz uprawiać hazard a jeśli nie to również będzie ci on niedostępny. – To źle – pomyślałam, bo nie mam już żadnych szans na odzyskanie moich płyt.
11 replies on “Nie uchronię jej od spalenia”
Co to za psychodela!
No takie to głupoty przewijają się nocami przez mój mózg.
Masakra jakaś!
Dobrze, że już mi to powoli przechodzi.
Poprzestawajmy na małym!:)
A może by tak w przypisie definicję paulinowego głosu podać? 😉
O w sumie, nie pomyślałam o tym!
Też bardzo chętnie tę definicję przytulę ze zrozumiałych względów 🙂
psychodela, ojj tak
No właśnie, też jestem bardzo ciekawa, jaki to jest paulinowy głos.
właśnie ciekawe jaki to głos.