Categories
Sny

Krótka lekcja organów, kot oraz inne jeszcze sprawy

Ta lekcja organów odbyła się w domu, w naszym salonie a na dodatek w niedzielę, bo długi czas przyszło mi spędzić w domu z powodu jakiejś ciężkiej choroby. Mama nie chciała mnie jeszcze puścić do szkoły, ale dla rozruszania mnie i poprawienia mego nastroju zaprosiła nauczycielkę muzyki do nas.
Niestety lekcja trwała bardzo krótko, bo przeszkodził nam wujek, który poprosił panią Agatę, by zajrzała do jego mieszkania i coś zobaczyła. Ja pognałam za nimi i w pośpiechu przewróciłam krzesło od pianina. Tajemniczą sprawą na jaką zaprosił nauczycielkę wujek okazał się mały, kilkudniowy kotek, który nie miał jeszcze nawet dobrze rozwiniętej sierści i był bardzo słabiutki.
– Jak pani myśli, czy jest sens się nim opiekować, czy z tego kociaka coś będzie?
– Myślę, że powinien pan spróbować – powiedziała pani Agatka, ale do lekcji już nie wróciła tylko zabrała się do swojego domu pożegnawszy się prędko.
Chciałam jeszcze chwilę z kociakiem poprzebywać, ale już zawołała mnie mama mówiąc, że przecież jedziemy do Strawczynka. Bardzo mnie ten fakt wkurzył, bo ja nie lubię jeździć do Strawczynka, ani też zostawiać małych kociaków, ale cóż było robić, ubrałam się i pojechałam wraz z rodzicami do tego cholernego Strawczynka.
Oprócz naszej rodziny byli tam jeszcze jacyś inni obcy ludzie.
Wszyscy jak jeden mąż wypytywali mnie o moje zdrowie, a ja na domiar złego jakoś źle się poczułam na tym sztywniackim spotkaniu w Strawczynku.
Kiedy mama zapytała mnie co mi jest ja odpowiedziałam jej z przekonaniem:
– Chcę wrócić do kociaka.
– Ale to nie jest nasz kotek, spróbuj o nim zapomnieć – odpowiedziała na to mama, ale na szczęście już po chwili rodzice zdecydowali, że będziemy się już zbierać.
Następnego dnia rodzice pojechali załatwiać jakieś sprawy a mnie kazali zostać w domu.
– Nie wolno ci iść nawet do wujka – powiedziała mama.
Pójdziesz tam jak wrócimy z miasta. Zresztą wspominałam wujkowi, że może ci przynieść kociaka na godzinę, ale żeby cię nigdzie stąd nie zabierał.
Jesteś jeszcze zbyt słaba na takie wybryki. Po tych słowach mama zatrzasnęła drzwi i słychać było już tylko oddalające się kroki rodziców.
Zrezygnowana włączyłam radio, by ukoić się muzyką i umilić sobie nią oczekiwanie na rodziców lub na wujka, ale na każdej stacji coś gadali a w programie I Iii były nawet jakieś słuchowiska, które napawały mnie grozą. Jedno było o jakimś flecie ze szkoły muzycznej, który był pożyczany różnym uczniom i tymże uczniom działy się jakieś nieprzyjemne rzeczy kiedy byli w posiadaniu tego fletu. Drugie słuchowisko mówiło o jakichś starych rupieciach, które mnożyły się w domu jakiegoś staruszka. Oba słuchowiska mówiły jakby o sytuacji bez wyjścia i muszę przyznać, że okropnie się tego słuchało. W końcu zdecydowałam, że włączę sobie jakąś płytę i nie będę się tymi strasznymi rzeczami katować, ale przez chwilę nie mogłam się ruszyć jakby nie sparaliżowało, potem nie mogłam znaleźć pilota a następnie tenże pilot nie chciał wcale działać. W końcu udało mi się wyłączyć radio, ale tylko na chwilę, bo już po paru sekundach znowu się włączyło. Na szczęście w chwilę później przyszedł wujek zostawić mi pod opieką kota a sam miał wyjść na godzinę z domu. Z kociakiem na pewno będzie mi raźniej nawet, gdybym miała dosłuchać tych okropnych słuchowisk do końca.
Zanim wujek wyszedł dałam mu jeszcze płytę, którą akurat trzymałam w ręce, bo chciałam ją puścić zamiast słuchowisk. Gdy wujek zabrał płytę zamykając za sobą drzwi zaraz tego czynu pożałowałam. Po jakiejś pół godzinie przebywania z kotem mimo zakazu mamy poszłam do domu wujka Pawła, by odebrać swoją własność nieopatrznie wujkowi oddaną. Tam również było włączone radio i leciały jakieś okropne słuchowiska. W końcu jednak udało mi się odnaleźć album i uciec z nim do domu.
Zdążyłam akurat na styk przed przyjazdem mamy.
Gorzej tylko, bo kiedy poszłam po płytę zostawiłam kociaka na kanapie w mym pokoju a teraz nigdzie go nie było. I co ja najlepszego zrobiłam?

Categories
Sny

Kociaki z Włoch

Wujek Grzesiek będąc akurat we Włoszech spełnił moją prośbę i przywiózł 3 kociaki, które spotkałam będąc w pensjonacie. Wszystkie miały trafić do pani Agaty, żeby ich nasz pies nie dręczył, poza tym mama nie chce w domu kota a pani Agata właśnie się za jakimiś rozglądała, bo jej kocica jakoś nie miała młodych.
Trochę mnie to smuciło, ale pocieszałam się, że będą bardzo blisko mnie a dzieci sąsiadki już wyrosły z dokuczania zwierzętom. Sąsiadom najbardziej podobał się najmniejszy, czarny, więc wzięli go do domu a 2 pozostałe trzymali w piwnicy ze swoją dawną kotką, ale ona na szczęście ich nie goniła, zresztą większość czasu spędzała na łowach. Po jakimś czasie oba koty: mój ulubiony – biało czarny i neutralny trójkolorowy przeniosły się do nas i zamieszkały w kurniku, żeby być z dala od psa, ale mieć dach nad głową i mama na to przystała, sąsiedzi również, a czarny kot zamieszkał w piwnicy pani Agaty wraz z ich kocicą.
Bardzo mnie taki stan rzeczy ucieszył. Któregoś dnia do naszego domu przyjechało wiele gości fajnych i mniej fajnych: Alicja, Dorota, Emilia, Radosław, ciocia Ewa z kuzynami i jeszcze jacyś dawni znajomi babci. Zrobiło się wielkie zamieszanie, bo każdy chciał się pobawić z psem i z kotami i powstawały nieporozumienia. W końcu ciocia Ewa zarządziła, że ustalimy godziny zabaw ze zwierzętami, by ich nie zagłaskać na śmierć, ale by każdy mógł na spokojnie się z nimi zobaczyć. Ustaliliśmy, że ja z Alicją możemy razem chodzić do kotów, bo są 2 a każda lubi innego. W tym czasie Dorota miała bawić się z psem. Po mnie i Ali do kotów miał przychodzić Radek. Nasza kolej przypadała późnym popołudniem, co nawet mi odpowiadało, bo koty były już zmęczone i nie uciekały zanadto. Siedząc w kurniku ze swoim kotem na kolanach myślałam jaki on musi być biedny jak tak wszyscy do niego przychodzą i zwierzak prawie nie ma spokoju. Gdy nasza kolej się skończyła do kurnika wszedł Radosław, ale był jakiś wycofany, jakby nigdy kotów nie widział. Zaczął nam opowiadać, że jak był mały, to kotom różnych rzeczy zabraniał, bo go kiedyś jeden kot zdenerwował i że on go potem zamęczył na śmierć. Alicja puściła już swego kota, a ja stałam jeszcze niezdecydowana ze swoim na rękach. Po chwili też go puściłam i wybiegłam za Alą z kurnika. Nie miałam wcale zamiaru słuchać jak Radek męczy koty jeśli wpadnie mu do głowy taki pomysł. Alicja powiedziała, że wyjedzie stąd jak najszybciej, mimo zażyłej ze mną przyjaźni, bo nie będzie patrzeć na to jak zwierzęta się męczą i zaproponowała mi, bym odtransportowała koty z powrotem do Włoch puki nie jest jeszcze za późno. Zaczęłam się nad tym głęboko zastanawiać. Z jednej strony chciałam je mieć przy sobie, bo druga taka okazja się może nie przytrafić, ale z drugiej rozumiałam też, że w obecnej sytuacji jaka nastała w naszym domu zwierzęta bardzo się męczą.
Postanowiłam porozmawiać o tym z mamą. Mama jednak zbagatelizowała problem mówiąc, że goście nie będą tu przecież wiecznie. Potem sytuacja zaczęła się poprawiać: Dorotka i znajomi babci pojechali, a dzieci cioci Ewy znudziły się już kotami. Mikołaj rzadko kiedy do nich zaglądał, więcej czasu przebywał z psem, ale on jest duży, więc nie można go tak wytłamsić, poza tym Mikołaj nie robił mu nic złego. W dodatku od sąsiadów przychodził czarny kot z ich starą kocicą i z nimi można się było bawić bez kolejki, co z kolei wykorzystywał Radek.
Powiedziałam mamie, że jak Alicja pojedzie, to może wydać komuś tego trójkolorowego kota jeśli chce, bo mnie i tak bardziej zależy na tym drugim. Mama powiedziała, że rzeczywiście po co nam 2 koty i może da go którejś z swoich sióstr, albo dziadek go weźmie i znajdzie mu dom.
Teraz chyba moim kotom jest lepiej, ale chyba jednak wolałabym, żeby goście już sobie pojechali, bo co za długo to niezdrowo.

Categories
Sny

Kilka króciutkich snów dotyczących Lady Gagi

Odjechany sen związany z moją dawną idolką.

Gaga była u mnie

Edward załatwił mi spotkanie z Lady Gagą w naszej szkole a nawet w moim internatowym pokoju. Porozmawiałam z nią czas niedługi po czym ona opuściła moje lokum i obie wróciłyśmy do swoich stałych zajęć. Po chwili dowiedziałam się od kolegi, że fragment pobytu Gagi w naszej szkole był nagrywany i będzie on transmitowany na wielu stacjach radiowych, a także w telewizji i Edward podejmuje się nagrać tę że transmisję, co niezmiernie mnie ucieszyło.
Mimo tych jakże miłych i przyjemnych dla mnie wydarzeń poczułam się nieco osłabiona, więc pojechałam do domu, gdzie w ulubionym ogródku warzywnym mojej babci Edek pozostawił jakieś urządzonko, które miało nagrywać transmisję. Gdy zapytałam mamę, co jest na ekranie odpowiedziała mi:
– Jeden z pięć. – To zupełnie jak przy aktualizacjach systemu – pomyślałam, ale pominęłam ten fakt milczeniem.
Kiedy poszłam wreszcie do domu spotkałam tam czekającą już na mnie i zatroskaną o mnie bardzo ciocię Dzidzię.
Wszyscy byli dla mnie troskliwi i pocieszali mnie w mej niedoli jaką była owa osobliwa choroba, która mnie tak znienacka i niespodziewanie napadła. Po chwili z niewiadomych powodów wyłączyli prąd a ja przestraszyłam się bardzo, czy nie przeszkodziło to czasem w nagrywaniu owej transmisji.
Poprosiłam mamę, by poszła to sprawdzić, choć ona opierała się trochę. Okazało się, że nic nie ucierpiało na tym krótkim braku prądu.
Przed snem włączyłam na chwilę radio, by sprawdzić, czy przypadkiem nie mówią powtórnie o tym wielkim wydarzeniu jakim był przyjazd Lady Gagi do Krakowa, ale niestety nie wiadomo z jakich powodów włączono zagłuszarkę, więc niczego się nie dowiedziałam.
Następnego dnia byłam już całkiem zdrowa i pojechałam do szkoły. Tam z jakiegoś radia internetowego słuchałam nowej piosenki mej idolki czekając z niecierpliwością na Edwarda, który miał mi przynieść nagraną transmisję. Niestety się go nie doczekałam.

Jestem chora na

Sen związany z osobliwymi chorobami, które pojawiają się czasem w mojej głowie oraz z moją dawną idolką na pierwszym planie.

Jestem chora na…

Mieszkałam w pokoju z jakąś dziewczyną za którą nie przepadałam, bo zbytnio się rządziła i była nie w moim typie, dlatego rzadko z nią rozmawiałam.
Pewnego dnia dziewczyna zaproponowała, bym zmieniła pościel, a ona nawet mi ją przyniesie i powlecze.
Zdziwiło mnie to nieco, ale przystałam na tę propozycję, bo rzeczywiście – będę miała z głowy tą czynność na najbliższy miesiąc. Pościel była pomarszczona i brzydka ze zniekształconymi guzikami, ale trudno. Jakoś to przeżyję. W jakiś czas później zachorowałam na dziwną, nieznaną dotąt chorobę, która objawiała się nagłymi atakami wściekłości.
Podczas takiego ataku mogłam nawet zrobić komuś krzywdę.
Starałam się opanowywać, żeby jak najrzadziej dochodziło do takich ataków i nawet mi się to udawało.
Pewnego razu moja współlokatorka wpadła na pomysł, by zaprosić do szkoły Lady Gagę.
Odpowiedziałam jej wtedy, że to nie ma sensu, bo jak przy jej obecności dostanę takiego ataku, to ona będzie mnie uważać za czuba. Dziewczyna jednak zrobiła po swojemu i zaprosiła do naszego ośrodka piosenkarkę.
Razu jednego przyszła ona do naszego pokoju, a ja w tym czasie używałam songra i wtedy to właśnie długo już tłumione nerwy pod wpływem jakiegoś głupiego impulsu związanego z brakiem piosenki w serwisie puściły i dostałam ataku. Na całe szczęście nie zrobiłam idolce krzywdy, a jedynie zrzuciłam laptopa z łóżka, a kiedy moja pseudo przyjaciółka ucieszyła się z całego obrotu sprawy, a ja chciałam w nią czymś rzucić Gaga mnie uspokoiła i zajęła się moją pościelą, która leżała na łóżku, bo był to już późny wieczór.
Za niedługo wyzdrowiejesz – powiedziała gwiazda i z pościelą na rękach wyszła z pokoju. Oh, jak dobrze, że tej głupiej anty fance się tym razem nie udało!

Jestem Ci bardzo wdzięczna, że mnie uratowałeś, ale teraz możesz już sobie iść!

Weszłam do miłego, przyjaznego jeziorka, w którym jak się okazało kąpała się również Lady Gaga. Z radości podskoczyłam tak wysoko w górę, że znalazłam się na siatce otaczającej kąpielisko.
Zrobiło mi się z tego powodu bardzo smutno, ponieważ po pierwsze:
– nie mogłam się już kąpać z Lady Gagą, bo bałam się zeskoczyć z siatki wprost do wody;
– po drugie zaraz mi się zrobi zimno i nie będę miała żadnej przyjemności z tej niefortunnej kąpieli.
Nagle w moim pobliżu pojawiła się małpa o baraniej sierści, niekształtnych palcach i zabawnej czuprynie na czubku głowy. Poprosiłam ją, by wywindowała mnie z powrotem na brzeg.
Usłużna małpa zrobiła to, ale nie dała mi spokoju tak jak to sobie wyobrażałam. Wyciągnęła z zanadrza dyktafon i jakiś mały woreczek, w którym były ścinki papieru z dziurkacza, albo niszczarki.
Następnie otworzyła kieszeń na kasetę w dyktafonie i wsypała zawartość woreczka do niej śpiewając: W czasie deszczu dzieci się nudzą itd…
– Nie wsypuj tam tych śmieci! – zawołałam na niego. Nie będzie ci działać dyktafon.
-To najwyżej mi wciągnie taśmę – zawołała wesoło małpa.
Bardzo chciałam, żeby to dobre, ale dość natrętne stworzenie o sercu psotnego dziecka już sobie poszło, ale wcale się na to nie zanosiło.
Kiedy małpa wreszcie sobie poszła, Gaga też gdzieś zniknęła i znowu zostałam sama, tym razem na brzegu przyjemnego jeziorka, a nie na siatce go okalającej.

Loteria i inne przygody

Byłam z grupą przyjaciół na wycieczce i w jej trakcie zahaczyliśmy o loterię pieniężną.
Wygrałam 500 złotych i pieniądze nie mieściły mi się do portfela, ale jakoś zdołałam je upchnąć.
Potem wróciłam z wycieczki i poszłam na basen.
Stojąc w ręczniku i stroju kąpielowym czekałam na resztę grupy.
Wtedy przyszła pani Drzewiecka i zaprosiła mnie do swojej sali. Na początku trochę się opierałam, ale w końcu się zgodziłam. Bardzo zezłościło mnie to, że w sali pani Drzewieckiej ktoś już siedział i grał. Kiedy pani zauważyła moje zdenerwowanie przeprosiła tę osobę i zajęła się mną. W nagrodę za cierpliwość pani postanowiła zrobić mi niespodziankę.
Kazała mi się przebrać z resztą grupy w suche ciuchy i zaprowadziła mnie do wielkiej sali w której Lady Gaga śpiewała jedną z moich ulubionych piosenek "hair" i byłoby wprost cudownie gdyby nie to, że wszyscy przeszkadzali mojej idolce śpiewać krzycząc ile sił mieli w gardłach, jakby byli na jakimś meczu i dopingowali swej drużynie.
Bardzo mnie to wkurzało więc wyszłam z sali, bo żal mi się zrobiło biednej Gagi której nikt nie słuchał, chociaż śpiewała tak pięknie.
Przez to jedno wydarzenie dostałam chandry i byłam poirytowana.
Chciałam się zwierzyć pani Drzewieckiej i zapytać czy ona wiedziała, że tak się stanie, ale jej już nigdzie nie było.
Przebywałam w jakimś małym przytulnym domku wśród wielu różnych osób.
Kiedy miałam już z niego wychodzić i szykowałam się do wyjścia w przedsionku usłyszałam panią Ludwikę nadającą na ubiór i zachowanie Lady Gagi. Nie zdziwiło mnie to wcale, bo wiedziałam, że katechetka nie lubi mojej idolki, jednak dalsze jej słowa wprawiły mnie w zupełne osłupienie.
Mianowicie nauczycielka zaczęła ze szczegółami opowiadać przebieg jednego z jej koncertów nieprzestając równocześnie jej krytykować. Nie rozumiałam, jak można tak krytykować piosenkarkę, a jednocześnie znać takie szczeguły z przebiegającego koncertu. W ogóle tego nie umiałam pojąć.

Gdzie oni są, czekam na nich!

Byłam już w domu i zjadłszy kolację umyłam się i w łużku czytałam książkę napisaną przez Alicję. Przyjaciółka miała przyjechać do nas na noc i zostać u nas parę dni. Również i ciocia Lodzia miała zamiar tego wieczoru się u nas zjawić wraz z Dorotką.
Skończyłam już książkę od Alicji, której drugą część miałam od niej dostać kiedy zobaczymy się w najbliższym czasie czyli dziś.
Zachciało mi się spać, więc postanowiłam, że nie będę już na nich czekać, tylko pujdę spać, a oni jakoś sami się ułożą.
Jedna przyjdzie spać do mnie a druga do sypialni. O ciocię nie martwiłam się w ogóle, bo nie wiedziałam nawet czy czasem nie zostawi Doroty u nas i sobie stąd nie pojedzie.

Na komisję z orężem w dłoni

Miałam jechać na komisję, a przedtem dowiedziałam się, że w owym urzędzie są duże kolejki, więc pracownicy tegoż urzędu wpadli na pomysł, by oczekujących czymś zająć, coby się nie denerwowali i zbędnego zamieszania nie robili.
Pomysł ten mianowicie polegał na tym, że oczekujący mieli dostać oręż do ręki od jakiejś sławnej osoby i walczyć nim w wyimaginowanej wojnie z Rosją do czasu, w którym przyjdzie jego kolej. W tym czasie, w którym to moja komisja miała się odbyć, oręż miała wręczać Lady Gaga.
Jednak kiedy zajechałam do owego urzędu piosenkarki jeszcze tam nie było, a kolejka nie była zbyt duża. W tej dziwnej zaistniałej sytuacji w ramach oczekiwania na broń zaprowadzono mnie do poszkodowanych w wojnie rusków.
Siedzieli oni w szczątkach czegoś, jakby jakichś małych plastikowych elemencików i płakali gorzko i rzewnie jak to ich źle potraktowano.
Usiłowałam pocieszyć jednego z nich, ale on wtedy płakał jeszcze bardziej i zachowywał się tak, jakby w ogóle do niego nie docierało co mówiłam.
Wreszcie kiedy Gaga wróciła skądś i zaczęła pracować przy swoim stanowisku przyszła moja kolej na rozmowę z urzędnikami i nie potrzebowałam już żadnej broni, co bardzo mnie zirytowało, bo chciałam się przecież zobaczyć z moją ulubioną gwiazdą muzyki pop. Z początku trochę się opierałam, jednak tata był nieustępliwy i kazał mi wejść do gabinetu i załatwić sprawę z urzędnikami.
Kiedy już wyszłam z gabinetu załatwiwszy krótko i zwięźle moją sprawę postałam jeszcze chwilę w urzędzie słuchając jak Lady Gaga opsługuje właśnie jakiegoś klienta, a ruscy dalej płakali.

Nie uratowałam Gagi i nie pouczyłam się angielskiego

Poprosiłam Kingę, żeby zadawała mi takie pytania jakie miała na egzaminie. Bardzo się zdziwiłam, kiedy okazało się, że pytania brzmiały dość nietypowo np.: Gdzie są łóżka, albo kto wziął kurtki?
A propos łóżek, to odpowiedź dotyczyła jakiegoś czynnego hotelu, a o kurtkach to już nie wiem co tam odpowiedziałam.
Potem oglądałam jakiś nowy teledysk Lady Gagi w którym śpiewała jakaś inna dziewczyna, co niezbyt mi się podobało. W szkole mieliśmy jakieś spotkanie, w którym uczestniczyła Lady Gaga, ale nic się nie odzywała. Po niedługim czasie dowiedziałam się, że Lady Gaga została porwana przez członka zespołu Queen Rogera Taylora i jeszcze jakiegoś innego gościa.
Postanowiłyśmy z mamą i jeszcze innymi członkami rodziny, że spróbujemy uratować Gagę. Mama chciała, bym została z Kingą u cioci w Czostkowie i pouczyła się nieco angielskiego, ale ja się na to nie zgodziłam i wybrałam się z nimi.
Droga była nudna i męcząca, a gdy byliśmy już prawie u celu i mieliśmy ostatnią część drogi przebyć autobusem spotkała nas bardzo przykra niespodzianka.
Mianowicie autobus jadąc wpadł w jakąś głęboką przepaść i spadaliśmy do niej bardzo szybko, co było okropne i niebezpieczne. Kiedy wreszcie wysiadłam z tego autobusu bardzo kręciło mi się w głowie i wtedy postanowiłam, że wracam do domu i że w drodze powrotnej nie wsiądę w absolutnie żaden autobus.
Drogę powrotną przebyłam bardzo spokojnie wraz z Dorotką.
Szłyśmy jakimś zawiłym labiryntem z dziwnymi przejściami przypominającymi klatki schodowe. Rodzice z babcią wrócili później, ale chyba nie uratowali Gagi. Przynajmniej nic o tym nie wspomnieli. W domu oglądałam z mamą ponownie ten teledysk, co na początku przygody i zaczęłam się zastanawiać jak potoczy się dalszy los piosenkarki.

Nie mogę odebrać tej nagrody

Dzisiaj wracam z tej okropnej, nudnej wycieczki, dzisiaj również odbędzie się rozdanie nagród dla uczestników konkursu kompozytorskiego w którym wzięłam udział.
Wróciłam bardzo zmęczona z tej wycieczki, ale cieszyłam się ogromnie z tego rozdania nagród, bo poszły jakieś ploty, że udało mi się coś wygrać i że jedną z osób wręczających nagrody ma być m.in. Lady Gaga. Wreszcie ją zobaczę i to w takich wspaniałych okolicznościach! – pomyślałam z radością.
Niestety na rozdaniu nagród się nie pojawiłam, gdyż zrobiło mi się słabo, a potem zwymiotowałam i zbladłam bardzo.
Surowa wychowawczyni nie pozwoliła mi iść na imprezę i powiedziała, że nagrodę ktoś mi przecież przekaże.
Ale nie dostanę jej od Lady Gagi i jej nie zobaczę! – powiedziałam, a wkrótce potem rozpłakałam się rzewnie i zostałam na siłę wepchnięta do łóżka. Przeleżałam całe rozdanie nagród w pieleszach i ze łzami, ale w przyszłości nigdy nie dowiedziałam się o swojej nagrodzie, mimo, że pytałam się wiele razy osób, które sprawowały pieczę nad tym nieszczęsnym konkursem.

Co się stało z Queenem i gdzie są te cholerne puzle?

Kiedy przebywałam poza szkołą poznałam dwie przepiękne piosenki zespołu Queen i dowiedziałam się, że istnieją jakieś duże puzzle ich przedstawiające, co mnie bardzo zainteresowało.
Kiedy wróciłam do szkoły postanowiłam sobie zająć się to sprawą.
Najpierw w dyskografii Queenu, którą dostałam od Moniki postanowiłam poszukać tych dwóch piosenek, które mi się podobały. Okazało się jednak, że ktoś chyba grzebał mi w moim ulubionym folderze, bo były tam jakieś inne pliki, a niektórych brakowało, co mnie bardzo wkurzyło.
Chciałam zrobić porządek w folderze, ale najpierw musiałam jeszcze iść na rehabilitację. To, że nie mogłam sobie poradzić ze sprawami dotyczącymi Queenu tak mnie załamało, że się rozpłakałam.
Podeszła do mnie pani Lucynka i próbowała mnie pocieszyć, ale powiedziałam jej tylko, że mam wielki problem, na który ona nie może zaradzić.
Nauczycielka doprowadziła mnie do sali rehabilitacyjnej ocierając mi łzy. W sali do ćwiczeń oprócz pani Moniki przebywała również pani Zagórska, która również usiłowała mnie pocieszyć. W końcu przestałam płakać, co jednak nie zmieniło faktu, że byłam nieszczęśliwa. Po zajęciach z rehabilitacji wróciłam do pokoju, by dalej zmagać się ze zniszczonym folderem Queenu. Po chwili do pokoju weszła Lady Gaga z puzzlami w rękach i powiedziała, że to są na pewno te, o których mówili spotkani przeze mnie ludzie. Nie uwierzyłam jej wcale i porozrzucałam puzzle po całym pokoju i wtedy ona sobie poszła. Dziewczyny z pokoju pytały mnie czy zdążę napisać 2 zadane nam wypracowania, jeśli będę się zajmować twórczością Queenu. Odburknęłam im coś, bo moja wściekłość sięgała już zenitu.

Nie mogę odebrać tej nagrody

Dzisiaj wracam z tej okropnej, nudnej wycieczki, dzisiaj również odbędzie się rozdanie nagród dla uczestników konkursu kompozytorskiego w którym wzięłam udział.
Wróciłam bardzo zmęczona z tej wycieczki, ale cieszyłam się ogromnie z tego rozdania nagród, bo poszły jakieś ploty, że udało mi się coś wygrać i że jedną z osób wręczających nagrody ma być m.in. Lady Gaga. Wreszcie ją zobaczę i to w takich wspaniałych okolicznościach! – pomyślałam z radością.
Niestety na rozdaniu nagród się nie pojawiłam, gdyż zrobiło mi się słabo, a potem zwymiotowałam i zbladłam bardzo.
Surowa wychowawczyni nie pozwoliła mi iść na imprezę i powiedziała, że nagrodę ktoś mi przecież przekaże.
Ale nie dostanę jej od Lady Gagi i jej nie zobaczę! – powiedziałam, a wkrótce potem rozpłakałam się rzewnie i zostałam na siłę wepchnięta do łóżka. Przeleżałam całe rozdanie nagród w pieleszach i ze łzami, ale w przyszłości nigdy nie dowiedziałam się o swojej nagrodzie, mimo, że pytałam się wiele razy osób, które sprawowały pieczę nad tym nieszczęsnym konkursem.

Nieporozumienie

Tylko nie matma!

Był weekend, a ja przebywałam w domu i w najlepsze się nie uczyłam, a zwłaszcza matematyki, której w dalszym ciągu nienawidzę. Pan nic nie zadał na święta – to dobrze.
Dopiero pod koniec weekendu zdałam sobie sprawę, że nie było mnie na ostatniej lekcji matematyki, a ja nawet nie wiem co oni tam robili na tej lekcji, jakie zadania, czy łatwe, czy trudne, czy może zupełnie nowy temat? I co teraz? Nikt mi przecież nie będzie tych zadań dyktował przez telefon. Oj, chyba będę musiała zgłosić np. W drodze do szkoły spotkałyśmy z mamą w autobusie Marcina Wojciechowskiego, ale miał on bardzo brzydki, zmieniony głos. Nie gadałam z nim prawie w ogóle. W szkole Emilia w pośpiechu dyktowała mi długie, skomplikowane wyliczenia geometryczne, z którymi to zmagała się moja klasa podczas gdy mnie nie było na lekcji. I tak zgłoszę np., bo nic z tego nie rozumiem.

Koncert

Mama wyjeżdża do Niemiec. Gdy mama wyjeżdża do Niemiec, to jest cholernie smutno. Już mnie jej wyjazdy tak dziecinnie nie cieszą jak kiedyś, ale dawniej mama wyjeżdżała tylko raz w roku, więc to było wielkie wydarzenie, a teraz… W niemczech miała się wybrać na jakąś imprezę "po meczu", ale wydarzenie to zostało przesunięte z jakiegoś powodu na sam koniec jej pobytu i zmieniono jego przebieg. Na imprezie miała bowiem śpiewać Lady Gaga czego wcześniej organizatorzy nie mieli w ogóle w planach. Mama chcąc mnie zabrać na koncert chciała dogadać się w tej sprawie z ciocią, jakby to można było rozwiązać, ale ciocia powiedziała, że ona sama wybiera sie na ten koncert, a ilość miejsc jest ograniczona, a co za tym idzie nie będzie nam wcale pomagać i schodzić mamie na ustępstwa. Mamie było bardzo przykro, gdy to jej ciocia powiedziała, a ja byłam na ciotkę wściekła. Jak ona w ogóle tak mogła?! Po tym okropnym zajściu obraziłam się na ciocię i jak na razie nie ma zamiaru mi przejść.

Podróż z muzyką

Podróżowałam z mamą i z ciocią Dzidzią po świecie.
Celem tej podróży miało być obcowanie z dobrą muzyką.
Niestety był 1 warunek: podróż miała być krótka, najlepiej dwudniowa.
Podczas tej podróży znalazłyśmy się gdzieś, ale nie wiem gdzie.
Miałyśmy iść na koncert Lady Gagi. Zdziwiłam się trochę, że ciocia chciała ze mną iść, bo ona mówi na Gagę roztopierzeniec. W sali w której miał się odbyć koncert były bardzo wygodne fotele i było cicho jak na jakimś koncercie muzyki poważnej w filharmonii. Ja siedziałam z przodu, a ciocia z mamą za mną. Lady Gaga śpiewała tylko swoje starsze piosenki i jak zwykle była ubrana wymyślnie.
Kiedy wychodziłam z koncertu w budynku było już bardzo głośno i nie wiadomo czemu wszyscy jak jeden mąż pili colę. Ciocia bardzo się zdenerwowała, że nie dostałyśmy coli i nie pozwoliła nam zostać ani chwili dłużej i poczekać aż się przeludni tylko gnała do wyjścia.
Kiedy ciocia miała właśnie otworzyć główne drzwi wyjściowe sen brutalnie się urwał.

Źle się dzieje na świecie

Chciałam wysłuchać jakiejś wielkiej nowości muzycznej, której premiera miała się odbyć w jakimś radiu. W poszukiwaniu owego radia na którym miała odbyć się premiera ze zdenerwowania nacisnęłam jakiś zły przycisk (a nawet bardzo zły). Na świecie pojawiły się stworzenia, które opanowały świat i niszczyły ludzi. Ja ukryłam się w wielkim kwadratowym pojemniku umieszczonym na wielkim, starym drzewie.
Kwadratową beczkę dzieliłam z Lady Gagą i było nam bardzo ciasno.
Kiedy na świecie zrobiło się cicho i myślałam, że zostałyśmy same na świecie i jesteśmy już w miarę bezpieczne z pomocą przyszedł nam mój tata i zabrał nas do jakiejś cichej nadmorskiej miejscowości.
Przebywali tu bardzo cisi i spokojni ludzie.
Prawdopodobnie było tak dlatego, że ludzie nie czuli się jeszcze całkiem bezpieczni i przyjechali tutaj na wypoczynek, by udawać, że wszystko już jest w porządku, a w gruncie rzeczy, to ludzie bali się okropnie. Nawet morze zdawało się być ciche i zatrworzone.
Kiedy spacerowaliśmy po okolicy Gaga poszła w swoją stronę i nie wiem co się z nią później stało. Tata powiedział mi, że tutaj spędzimy tylko parę dni, bo tacie kończy się urlop, a poza tym musi jeszcze załatwić kilka ważnych spraw, a ja resztę wakacji mam spędzić we wsi bardzo podobnej do Czostkowa. Zapytałam tatę dlaczego nie pojadę do prawdziwego Czostkowa pod skrzydła cioci, ale tata nie chciał mi nic więcej powiedzieć na ten temat.
Zrobiło mi się smutno, bo przyszło mi do głowy, że ta katastrofa mogła zdziesiątkować naszą rodzinę i zniszczyć nasze domostwa, a tata nie wie jak mi o tym powiedzieć.
Postanowiłam jednak, że na razie nie będę zadawać tacie "trudnych pytań" tylko poczekam aż wszystko samo stopniowo się wyjaśni.

EltenLink