\r\n
05 środa, 24.07
2 dzien w Porębie
Pierwszy pobyt na działce
Przedstawiam Lusię
\r\n
Ruscy wkraczają do Polski, a my głodujemy
Sen, który dziś przedstawiam też jest świeżutki. Podejrzewam, iż zrodził się on pod wpływem książki, którą obecnie czytam.
Ruscy wkraczają do Polski, a my głodujemy
Zbliżała się III wojna światowa i wszyscy o tym mówili.
Oczywiście głównym winowajcą całego zamieszania była Rosja. Ruscy powoli wkraczali do naszego kraju, ale nie z bronią, jak to kiedyś było, ale włamywali się do naszych komputerów i powoli paraliżowali wszystko.
Efektem tego była wielka głodówka. Moja mama postanowiła, że mam wrócić do Krakowa, bo tam przynajmniej dostanę podstawową rację żywności.
A co z wami? – pytałam zatrwożona. Jakoś sobie poradzimy. – mówiła rodzicielka.
Wybrałam się więc do Krakowa, na stare śmieci, do internatu. Przyjechałam tam w niedzielę, późnym wieczorem, jak za starych czasów. Przyjęto mnie chłodno, ale bez narzekań.
Było już dobrze po kolacji (w weekendy ostatni posiłek podawany jest bardzo wcześnie, bo o 17:30), więc nie miałam co liczyć na jakikolwiek posiłek.
Postanowiłam iść wcześnie spać, aby zabić głód, a przede wszystkim się wyspać, bo kompletnie nie wiedziałam, co czeka mnie dnia następnego. Czy poślą mnie z młodzieżą do jakiejś szkoły, czy będę pomagać wychowawcom? Na razie wolałam o tym nie myśleć. Sypialnia, w której mnie zakwaterowano była cała do mojej dyspozycji.
Wybrałam więc jeden z tapczanów przy oknie i zaścieliłam je.
Kiedy już byłam umyta i leżałam skulona pod kołdrą czekając na sen, przyszła jedna z dyżurujących wychowawczyń.
Nie jesteś głodna? – zapytała z nutą troski w głosie.
Trochę jestem, ale dam radę wytrzymać do rana.
W porządku. W takim razie na śniadanie zejdziesz jutro na ósmą, bo na razie nie wiemy do jakiej szkoły cię zapisać, więc żadne zajęcia cię nie obowiązują.
Rozumiem, dziękuję za informację – odparłam sucho.
Wciągu najbliższych trzech dni, ktoś poinformuje cię gdzie będziesz się uczyć – dodała jeszcze wychowawczyni i opuściła moją sypialnie. Jakoś odechciało mi się spać.
Leżałam na wznak na tapczanie z szeroko otwartymi oczami i ze zniecierpliwieniem czekałam na sen, który wcale nie chciał przychodzić. Gdzieś koło dziesiątej w nocy ktoś cicho wszedł do mojej sypialni.
Była to dziewczyna, mniej więcej w moim wieku, o dość niskim, nosowym głosie. Jesteś głodna? – zapytała cicho.
– Tak jestem – odparłam spokojnie. Wtedy dziewczyna nie przedstawiwszy się nawet umieściła sporej wielkości pudło na podłodze i przysiadła na brzegu jednego z tapczanów. Po chwili do pomieszczenia weszła jeszcze jedna dziewczyna i pomogła tamtej rozpakowywać pudło. W środku było… jedzenie i to jakie! Wykwintne hiszpańskie dania, krewetki, inne owoce morza. Dziewczyny zaprosiły mnie do prowizorycznego stołu. Z początku myślałam, że jedzenia nie jest dużo, więc jadłam bardzo wolniutko, wsmakowując się w każdy kęsik.
Zaraz jednak okazało się, że jest jeszcze jedno pudło przyniesione przez drugą dziewczynę. Gdy się o tym dowiedziałam, poprosiłam nieśmiało, czy mogę zaprosić na ucztę przyjaciółkę, bo ona interesuje się Hiszpanią i chętnie spróbowałaby ich kuchni.
Nie, absolutnie! Chcesz, żeby ktoś się dowiedział o naszym jedzeniu?! Ciesz się, że cię w ogóle nim częstujemy! – krzyczały moje chlebodawczynie, a ja w obliczu takich protestów nie śmiałam już odezwać się słowem, bo obawiałam się, że odpędzą mnie od przysłowiowego koryta. Na szczęście nie zrobiły tego, więc jadłam dalej, a w mej głowie z każdą chwilą rosły wyrzuty sumienia.
Moi biedni rodzice zostali tam na wsi i głodują.
Rozmyślałam też, jak potoczy się ta wojna. Czy będziemy w stanie się obronić? Czy kiedy zablokują całą naszą informatykę, czy dziennikarze będą nadal usiłowali przekazywać nam informacje, czy może zdezerterują? Od tych myśli aż odechciało mi się jeść. Pokarm stawał mi gulą w gardle tak jak wtedy, gdy czymś bardzo się martwiłam.
Podziękowałam więc dziewczynom za wspaniały, a przede wszystkim bardzo obfity posiłek i nie czekając na ich odejście położyłam się na swym tapczanie bez umycia zębów.
– Tylko nie mów nikomu – mamrotały one z pełnymi ustami, a ja w tym czasie podjęłam decyzję: jutro wracam do rodziców, bo nie pozwolę, aby wojna nas rozdzieliła, a przynajmniej nie dobrowolnie.
Imiona i głosy (cz.3)
To już trzecia część z serii imiona głosy. Nawet nie wiedziałam, że aż tyle tego będzie. Kontynuujemy więc dalej!
L
Kobiety
Laura – piękna kobieta o lekko zachrypniętym, niskim głosie. Jako dziecko niezwykle rozpieszczona. Jako dorosła… również. Jest bogata, przyzwyczajona do wygód wszelakich. Chodzi często do teatru i na koncerty. Przebiera w facetach. Ubiera się elegancko. Uwielbia robić zakupy. Nie cierpi zwierząt ani dzieci. NIe uprawia żadnych sportów, ale stosuje ścisłą dietę.
Lena – wysoka, silna kobieta o niskim, schrypniętym głosie. Jest porywcza, prędka, nadpobudliwa, wybuchowa, żywa, radosna, nie zawsze szczera. Ma słomiany zapał do wszystkiego. Jako dziecko umiarkowany rozrabiaka.
Linda – kobieta o wysokim głosie i przeciętnej urodzie. Jest spokojna, cicha, nieśmiała, poważna, małomówna, bywa też zgryźliwa. Dużo czasu spędza samotnie z książką na jakimś tarasie czy w parku. Do wszystkich odnosi się chłodno i z dużą rezerwą. Lubi chodzić na koncerty. Nie cierpi telewizji ani komputera. Lubi celebrować posiłki, pić kawę.
Liwia (dla mnie to prawie to samo co Oliwia) – kobieta o zimnym głosie z lekką chrypką. Jest dość cicha i nieśmiała. Sprzedaje perfumy, jest kosmetyczką, ewentualnie sprzedaje ciuchy. Ubiera się skromnie, ale z klasą. Ma kilku dobrze dobranych przyjaciół, ale czas dla nich jest mocno ograniczony. Raczej nie przepada za zwierzętami, ale jak już dzieci przytargają coś do domu to zniesie. Ma dobrego, poczciwego męża, który jest listonoszem, dba o nią i o dzieci. (O)Liwia ma skłonności do zamartwiania się, zwłaszcza o dzieci.
Lucyna – bardzo spokojna, flegmatyczna kobieta o niezbyt pięknej urodzie. Ma zimny, smutny, średnio niski głos bez chrypy, może z leciutką wadą wymowy. Pracuje w muzeum, w urzędzie albo w ogóle nie pracuje, tylko sama chodzi na wystawy wszelakie i na koncerty muzyki poważnej. Ubiera się skromnie i elegancko. Z rodziną utrzymuje chłodne stosunki. Ma kilka koleżanek, ale żeby to były przyjaciółki to bym już nie powiedziała. Nie lubi zwierząt. Jest pedantką.
Mężczyźni
Ludwik – no taki typowy facet. Chodzi do pracy, zwykle wraca z niej zmęczony. Czasem krzyknie na dzieci, ale raczej w słusznej sprawie, czasem się z nimi pobawi. Żonę też traktuje różnie, ale raczej się dogadują. Głos jego jest średniej wysokości, raczej gładki bez chrypy.
Lucjan to mi się kojarzy tylko z tym Lucjanem z Em jak Miłość, bo innego nie znam.
Leopold, Leon, to takie staroświeckie imiona, więc raczej nie mam z nimi skojarzeń.
Ł
Kobiety
Łucja – spokojna, delikatna kobietka. Nie kłóci się z nikim, jest uczciwa. Ma oddaną na śmierć przyjaciółkę i nudnego, spokojnego męża, który również nie sprawia jej kłopotów. Gorzej już z dziećmi, bo one wypieszczone przez matkę w szkole zetknęły się z rzeczywistością i zaczęły pokazywać różki. Łucja lubi zwierzęta, zwłaszcza koty i ma ich kilka w swym mieszkaniu. Przepada za dobrą książką, muzyką poważną czy jazzem.
Mężczyźni
Łukasz – cichutki, nieśmiały, mało inteligentny facet. Nie ma zbyt wielu przyjaciół. Prowadzi nudne życie praca/dom, praca/dom. W wolnym czasie siedzi przed telewizorem albo rozwiązuje krzyżówki. Nie uprawia żadnych sportów, nawet na krótkie spacery nie chodzi, chyba że do pobliskiego sklepu po piwko i coś do jedzenia.
M
Kobiety
Magda – kobieta o średniej wysokości, lekko nosowym głosie (bardzo przyjemny dla ucha). Pracuje w radiu, bądź w telewizji, może też być detektywem, albo kosmetyczką. Ubiera się ekstrawagancko, jest niezależna. Podejmowane zadania doprowadza do końca nawet, gdy po drodze natrafia na wiele przeciwności. Lubi próbować nowe smaki. Dzieci wychowuje bezstresowo, z mężem dość dobrze się dogaduje.
Maja – kobieta wysoka, przeciętnego wzrostu. Ubiera się zwyczajnie, raczej skromnie, a we wszystkim jej do twarzy. Jest uzdolniona muzycznie. Najbardziej uwielbia śpiewać. Lubi czasem postawić na swoim i bywa, że podejmuje pochopne decyzje. Przepada za zwierzętami.
Marcelina – kobieta o brzydkiej urodzie, skłonna do zaburzeń psychicznych. Nie ma przyjaciół, więc siedzi sama w mieszkaniu i ogląda filmy albo przegląda internet. Ma dość niski, ponury głos z lekką chrypką.
Maria – kobieta o ciepłym, szczerym głosie, ale nie zawsze szczerych zamiarach. Zwykle Marie mają wielodzietne rodziny i potrafią wychować swe dzieci na mądrych ludzi. Mają kilka oddanych przyjaciół i nigdy się nie poddają, nawet gdy jest bardzo źle.
Mariola – skojarzenie pewnie bierze się z kabaretowej Marioli, gdyż to imię kojarzy mi się z mocno umalowaną, roztrzepaną kobietą o niezbyt inteligentnym głosie. Często zalicza wpadki, ale ma to gdzieś. Ma kilka przyjaciółek podobnych do siebie, z którymi często rozmawia przez telefon i spotyka się na zakupach. Ciągle zmienia pracę.
Marta – w sumie ciężko mi o tym imieniu coś powiedzieć. Chyba zwykła, wesoła kobieta o wysokim głosie, nadająca się do pracy z dziećmi, spędzająca dużo czasu poza domem. Lubi gryzonie.
Martyna – też mam z tym imieniem mało skojarzeń. Raczej energiczna kobieta o ciepłym głosie, może nawet trochę roztrzepana. Potrafi śpiewać, ale rzadko korzysta ze swego talentu. Ma dużo znajomych, ma świetną pamięć, więc nie musi dużo czasu spędzać nad książkami a kończy kierunek za kierunkiem.
Milena – kojarzy mi się z mroczną kobietą lubiącą kolor niebieski. Ma dość niski głos bez chrypy. Jest samodzielna, samowystarczalna, odważna, melancholijna. Lubi zwierzęta oraz przebywanie na łonie natury. Lubi poznawać nowe smaki, ładnie śpiewa, w miarę dobrze gotuje.
Mirosława – wysoka, obcięta na krótko kobieta o czarnych, puszystych włosach, niskim, lekko schrypniętym głosie. Jest oddaną matką, wspaniałą babcią i w miarę dobrą żoną. Potrafi postawić na swoim i wtedy używa swego pięknego, donośnego głosu do wiadomych celów. Ma kilka naprawdę dobrych przyjaciółek. Lubi poczytać dobrą książkę. Ma zmysł artystyczny (głównie florystyka).
mężczyźni
Marcel – mężczyzna ponury, o zimnym, chropowatym głosie. Nie zna się na żartach, o byle co się denerwuje. Chętnie pomaga rodzicom w domu (mieszkają na wsi, więc jest co robić). Nie ma zbyt wielu przyjaciół.
Marcin! – Bardzo lubię to imię. Kojarzy mi się ono z przystojnym mężczyzną o ciepłym, niskim głosie bez chrypy. Jest samotny, lubi zwierzęta. Ma w domu jakieś puchate, rasowe stworzonko, które jest jedynym jego przyjacielem. Marciny zwykle są bardzo ciche, skryte, nieśmiałe i mają dużą wiedzę w jakiejś dziedzinie. Potrafią tym człowieka zanudzić. Są egoistami.
Marian – mężczyzna, którym można kierować. Lubi opowiadać dowcipy, dużo ogląda telewizję i rozwiązuje krzyżówki. Nie potrafi sobie dać rady z własnymi dziećmi, zwłaszcza potomkami płci męskiej. Rzadko się denerwuje. Ma średnią ilość znajomych. A, zapomniałabym o głosie – no taki sobie zwykły, dość wysoki, może leciutko nosowy.
Marek – bardzo obrotny facet ze skłonnością do krętactwa. Ma niski, zachrypnięty głos. Łatwo nawiązuje kontakty z innymi ludźmi. Jest troskliwy, opiekuńczy. Do zwierząt ma dość obojętny stosunek. Wśród swych dzieci faworyzuje najmłodszego synka.
Mariusz – typowy dziennikarz. Głos ma dość ciepły, mocny, z przyzwoitą nutą basu. Ma bardzo mało czasu dla siebie i dla rodziny. Jest pomocny i rzetelnie wykonuje powierzone mu zadania.
Mirosław – gruby facet, który tylko chodzi do pracy, je, śpi, ogląda telewizję i marudzi. Dziećmi zajmować się nie chce, żonie pomagać też nie. Słucha metalu. Głos ma całkiem przyjemny, dość ciepły nosowy, bardziej niski niż wysoki.
Mieczysław – facet z chrypką. Ma skłonności do oszukiwania. Prowadzi burzliwe życie, a na starość osiadł na wsi i sprzedaje warzywa za parę złotych.
N
Kobiety
Natalia – dość ładna, wysoka kobieta o długich rzęsach i krzaczastych brwiach. Włosy raczej ciemne, ale nie czarne. Głos dość niski, z lekką, dodającą mu uroku chrypką. Kobieta odważna, niezależna, bywa też ordynarna i wybuchowa. Bardzo wrażliwa, często płacze. Często zmienia facetów. Ma dobrą pracę. W wolnym czasie chodzi na fitnes, spotyka się z przyjaciółkami bądź czyta pisma kobiece.
Nina – bardzo spokojna, stateczna kobieta. Głosik ma delikatny, wysoki, gładki. Lubi zwierzęta, dzieci wychowuje przykładnie, z mężem rzadko się kłuci. Jako dziecko lubiła nieźle dopiec, spłatać brzydkiego figla, a że siedziała zawsze cichutko w kąciku, długo nie domyślano się, że to właśnie ona jest sprawcą.
Mężczyźni
Norbert! – to istota nieodgadniona. Pod płaszczem cynika siedzi bardzo wrażliwy mężczyzna. O swoich planach nie zwierza się absolutnie nikomu. Kiedy skądś wraca, o swej podróży opowiada niezwykle zdawkowo. Lubi muzykę, ma ekstrawagancki gust, lubi zwierzęta. Ma świetną pracę i wie co zrobić z pieniędzmi, ale bynajmniej ich nie oszczędza. Jest niezwykle inteligentny. Ma głowę do języków, ale przedmioty ścisłe też nie są mu obce.
O
Kobiety
Oliwia – już ją w zasadzie opisywałam przy okazji Liwii, bo to podobne imiona są. Aleksandra (pieszczotliwie Ola) również się pojawiła.
Mężczyźni
Tu przychodzi mi jedynie na myśl nie nasze imię Oleksy – kojarzy mi się ono z dziennikarzem, takim z prawdziwego zdarzenia: rzetelnym, obiektywnym itd. Jego reportaże są znane i podawane za wzór.
P
Oj, chyba ktoś tu czekał z utęsknieniem na tę literkę.
Kobiety
Paulina – jest dość wysoka. Ma ciemne, niezbyt gęste, proste włosy, nosi się skromnie, ale gustownie. Ma niski, ciemny, gładki, chłodny, mroczny głos. Jest spokojna, dość ustępliwa, ale na głowę wejść sobie nie da. Lubi zabiegi upiększające i bardzo długie, gorące kąpiele. Często boli ją głowa i wtedy bez kija nie podchodź, a domownicy muszą stąpać na paluszka, bo ona właśnie przesypia ból. Ma bardzo delikatny sen, a że lubi się wyspać to musi mieć do tego sterylne warunki. Przyjaciół ma niewielu, ale nie czuje się samotna. Męża ma spokojnego, ale to on rządzi w domu.
Pamela – kojarzy mi się z jakąś roztrzepaną kobietą, która podobnie jak Mariola bez przerwy ma jakieś wpadki.
Mężczyźni
Paweł – mężczyzna o brudnym, zanieczyszczonym, dość niskim głosie. Jest bardzo spokojny, wiecznie zajęty swymi sprawami. Wstaje bardzo wcześnie a chodzi spać z kurami. Dziećmi się nie zajmuje, żonie nie pomaga. Lubi zwierzęta, zwłaszcza polowania na nie i wszelkiego rodzaju hodowle do celów użytkowych. Ma sporo znajomych, z którymi lubi sobie wypić. Nie lubi gdy ktoś narzuca mu swą wolę.
Patryk – kojarzy mi się z facetem, który nie umie wypowiedzieć r. Jego głos jest dość wysoki, nieciekawy, wypłowiały. Najwięcej czasu typowy Patryk spędza ze znajomymi. Do domu w zasadzie przychodzi tylko na spanie. Dziećmi zajmuje się z dopadu. W domu nie ma z niego pożytku, bo zawsze wymiguje się od prac wszelakich.
Piotr – mężczyzna o pięknym niskim ciepłym głosie, spokojnie nadającym się do teatru. Jest uczciwy, pomocny, zaangażowany w to co robi. Bardzo mało czasu spędza w domu. Jest oczytany, lubi wiedzieć co dzieje się na świecie i w kulturze. Słucha muzyki francuskiej.
R
Kobiety
Róża – kobieta o niskim, gładkim, chłodnym głosie. Jest spokojna, ale nie wycofana, uparta, lecz czasem brak jej optymizmu. Potrafi wiele znieść, co nie znaczy, że nie jest wrażliwa. Lubi pomagać innym. Dzieci wychowuje surowo. W wolnym czasie lubi czytać książki, albo zajmować się ogródkiem.
Regina – kobieta o niskim, lekko zachrypniętym głosie. Ubiera się gustownie. Kocha zwierzęta zwłaszcza koty. Jest surowa dla dzieci, oschła dla męża, wyniosła dla reszty rodziny.
Rita – kojarzy mi się wyłącznie z jakąś rozmodloną zakonnicą w habicie.
Mężczyźni
Rafał – mężczyzna o brzydkim głosie ze ściśniętym gardłem. Trochę kojarzy mi się ze zboczeńcem. Dużo pije, mało robi, odżywia się niezdrowo, bije żonę, krzyczy na dzieci. Bez przerwy zwalniają go z pracy. Zwierząt nie lubi, książek nie czyta, często się przeziębia.
Roman! – to imię kojarzy mi się z mordercą, bądź niebezpiecznym oszustem. Ma niski, oschły głos i wbrew pozorom potrafi całkiem ładnie nim zaśpiewać. Zdradza żonę, jest surowy dla dzieci. Często nie ma go w domu i nikomu się nie tłumaczy, gdzie przebywał danego dnia. Przepada za kotami. Z zawodu, przynajmniej oficjalnie, jest budowlańcem. Lubi się dobrze wyspać, więc w weekendy nie wolno go budzić. Często zagląda do kieliszka. Ma sporo znajomych. Czasem czyta gazety, rzadko ogląda telewizję, bo w domu ceni sobie sterylną niemal ciszę i spokój.
S
Kobiety
Sara – wysoka, niebrzydka kobieta o dość niskim głosie. Nosi długie suknie i spódnice, albo bardzo luźne bluzki i tuniki do obcisłych jeansów. Jest zakupoholiczką. Ma mnóstwo przyjaciółek o tym samym nałogu. Dzieci wozi na wszelkie dodatkowe zajęcia i nie daje im ani chwili wolnego czasu. Lubi się wyspać. Jest zazdrosna o swego męża.
Sylwia – kobieta o matowym, dość wysokim głosie z wadą wymowy. Lubi muzykę, często chodzi na koncerty i codziennie słucha radia. Ma kilka przyjaciółek. Dzieci wychowuje umiarkowanie surowo. Ma niedużego psa, ale kotów nie znosi. Z mężem raczej się nie kłóci, bo jest dość spolegliwy.
Sonia – bardziej mi to imię pasuje do psa, niż do człowieka – może dlatego, że sąsiedzi jednej z mych cioć są w posiadaniu rudej suczki o tym imieniu. Sonia powinna mieć wysoki, piskliwy, zachrypnięty głos. Dzieci wychowuje bezstresowo. Z mężem raczej się dogaduje. Ma mnóstwo koleżanek. Nie jest zakupoholiczką, ale nie pogardzi nowym ciuchem.
Mężczyźni
Stanisław – mężczyzna wesoły, rubaszny, zaradny, uczynny, energiczny. Dba o rodzinę, ale lubi przebywać poza domem. Ma dość ciepły, lekko nosowy głos o umiarkowanej wysokości. Niektórzy Stanisławowie uprawiają jakiś sport, ale raczej wszyscy lubią dużo przebywać na powietrzu.
Sylwester – mężczyzna lubiący zajrzeć do kieliszka. Jest śmiały, lubi się wymądrzać. Ma niski, lekko chropowaty głos. Zdarza mu się bić żonę i krzyczeć na dzieci. Często zwalniany jest z pracy. Ma sporo alkoholowych znajomych. W młodości był typowym podrywaczem. Czasem sięga po gazetę, ogląda telewizję, ale nie czyta książek, sportów żadnych też nie uprawia.
Szymon – ma dość wysoki, mocno zachrypnięty głos. Umie grać na jakimś instrumencie. Jako dziecko umiarkowany rozrabiaka. Jako dorosły nie jest surowym ojcem. Żony nie rozpieszcza, ale rzadko się z nią kłóci.
Na razie tyle. Dalsza część pojawi się dopiero za dwa tygodnie, gdyż w najbliższym tygodniu jadę wypoczywać na Śląsk.
Trzymajcie się
Amparo
Dwa szczeniaki
Takie sny pojawiały się w mojej głowie, kiedy marzyłam o posiadaniu zwierzątka, najlepiej rasowego pieska.
Dwa szczeniaki
Miałam dostać od pewnego pana szczeniaka, ale nie mogłam sobie wybrać, który będzie mój, gdyż wszystkie były już po zajmowane z wyjątkiem jednego. W sobotę po południu pojechaliśmy do tego człowieka, by zobaczyć szczeniaka po czym zabrać go do domu. Okazało się, że była to suczka, co mnie trochę zdziwiło, bo przecież rodzice nie chcieli już więcej suki po ostatniej cieczce Fridy.
Jakie ja jej nadam imię? Dla psa już imię wymyśliłam, ale dla suki nie koniecznie, bo nie miałam w planach jej posiadania. Suczka była bardzo spokojna i skora do pieszczot, co bardzo mnie ucieszyło.
Chwilę stałam z nią na rękach po czym usiadłyśmy z mamą na ławeczce i wtedy to dowiedziałam się o płci mego szczeniaka.
Długo siedziałam z mamą na ławce pieszcząc sukę, a na podwórku było cicho i pusto, jakby nikt z domowników nie chciał przeszkadzać nam w oględzinach szczeniaka. Po chwili przypomniałam sobie jak pani Lidzia mówiła mi kiedyś, że jak się przewozi małego pieska, to trzeba go wsadzić do pudełka, bo może zsikać się ze strachu.
Zapytałam więc mamę czy mamy jakieś pudełko, a mama na to, że nie, ale coś się wymyśli, a jak nie to zaryzykujemy i przewieziemy ją na kolanach.
– Dobra, jak chcesz – odpowiedziałam. Ja tylko chcę zapobiec nieprzyjemnej przygodzie. Mama długo nie zbierała się z ławki. W końcu wzięła z mych rąk szczeniaka i podniosła się wreszcie z miejsca.
Ucieszyłam się, że wreszcie jedziemy do domu i szczeniak kategorycznie będzie mój. W samochodzie mama nie dała mi go jednak na kolana jak się tego spodziewałam. Co ona z nią zrobiła? – zaczęłam się zastanawiać. Przecież nie słyszałam, żeby wkładała ją do jakiegoś pudełka.
Gdzie ona teraz jest? W do mu okazało się, że mama zwyczajnie nie wzięła szczeniaka ze sobą i zostawiła go na podwórku tego człowieka.
– Dlaczego to zrobiłaś? – zapytałam mamę.
– Bo ten człowiek nas oszukał – odpowiedziała mi mama. Miał nam dać pieska a nie sukę. Ona co prawda była bardzo ładna, ale nie tak się umawialiśmy!
– Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? – zapytałam z wyrzutem.
– Bo byś się oburzyła i zaczęłabyś głośno mówić i ten człowiek by to usłyszał, a ja chciałam to zrobić bez zbędnych ceregieli. Bardzo mi przykro, że tak to się skończyło kochanie i że ty na tym ucierpiałaś, ale ludzi trzeba trzymać krótko, bo ci wejdą na głowę. Pożyjesz trochę dłużej na tym świecie, to sama się przekonasz na własnej skórze.
Następnego dnia wyszłam na podwórko z myślą, że mogłabym za chwilę trzymać na rękach śliczną suczkę, ale dzięki mojej mamie i jej dziwnemu, nieoczekiwanemu zachowaniu mogę sobie o niej tylko pomarzyć. Na dworze czekała mnie jednak miła niespodzianka, bo tata chcąc osłodzić mi mój zepsuty weekend i uśmierzyć tłumiony gniew na mamę przywiózł Lusię – oczywiście za zgodą cioci wraz ze szczeniakiem, który jej jeszcze został. Piesek miał zostać u nas na stałe, a Lucy do czasu aż go odkarmi, żeby był zdrowy i silny. Szczeniak był bardzo podobny do utraconej suczki – taki spokojny i mięciutki.
Chciałam go nazwać Power, tak jak sobie już wcześniej obmyśliłam, kiedy myślałam, że tamten człowiek da nam psa, ale tata uparł się, że nasz szczeniak będzie nazywać się Router.
– No niech będzie – zgodziłam się skwapliwie i wzięłam szczeniaka na ręce.