I jak zwykle nie wiem od czego zacząć, ale chyba najlepiej od początku. W takim razie przedstawię krótko i węzłowato obraz całej sytuacji.
Mama jest w Niemczech a my z tatą kupujemy samochód (rodzicielka wie o naszym procederze).
Mam sporo dni wolnego i nie wiem co z nimi zrobić, żeby jak najlepiej je spożytkować. Samochód, który kupuję z tatą to Honda Jazz.
Sprzedawczyni pyta czy nie chcemy w gratisie średniej wielkości poduszki. Tata nie jest zachwycony tym prezentem, ale nakłaniam go, by zgodził się przyjąć nietypowy podarunek. Poduszka od razu przypadła mi do gustu. Była wielkości mojego ukochanego jaśka w kształcie kury.
Miała idealną miękkość i została wykonana z pięknego, kolorowego materiału.
Miała kilka falbanek ku ozdobie. Wróciliśmy nowym samochodem do domu.
– A teraz pora zająć się twoimi dniami wolnymi – powiedział tata, gdy siedzieliśmy w kuchni przy obiedzie po udanym zakupie.
Mówisz, że nie wiesz, jak wykorzystać długie, studenckie ferie. No cóż, do Hiszpanii Cię nie wyślę. Wydaliśmy przecież mnóstwo pieniędzy na ten samochód, ale napewno jest jakiś inny sposób, żebyś się rozerwała.
W domu też się można rozerwać. Jak jest samochód to nie ma wyjazdów – odparłam sucho.
Nie bądź taką pesymistką! Zaraz coś wymyślę. Po obiedzie poszłam do swojego pokoju nacieszyć się poduszką.
Włączyłam radio i położyłam się na kanapie, by zadzwonić do mamy i zdać jej relację z kupna wozu. W tym czasie tata też do kogoś zadzwonił. Po rozmowie z mamą poszłam do salonu. Tata oglądał telewizję, ale na mój widok zaraz się ożywił.
Zorganizowałem ci ferie – powiedział uszczęśliwiony.
Niby jak? – zapytałam bez przekonania.
Spędzisz je w swojej dawnej szkole. Pakuj się prędko, bo jutro rano chcę cię tam zawieźć.
– A co ja tam będę robić? – zapytałam z obawą w głosie.
Będzie ci dobrze – powiedział tata zagadkowo i już nic nie dało się z niego wydusić. Nie pozostało mi więc nic innego jak iść się spakować.
Wyjęłam z szafy walizkę i włożyłam w nią dużo rzeczy. Nie zapomniałam też o nowej poduszce. Położyłam ją na wierzchu obok piżamy i ręcznika i zasunęłam walizkę. Następnego dnia wyjechaliśmy wczesnym rankiem. Odmeldowałam się w pokoju wychowawców. Zostałam powitana niezwykle serdecznie i ciepło.
Niestety nie możemy zapewnić ci osobnego pokoju, ale będziesz mieszkać w naprawdę spokojnym towarzystwie.
Moją sypialnią miał być pokój 205. Mieszkała w nim młodsza ode mnie dziewczyna, która chodziła do studium, na realizację dźwięku. Rzeczywiście była niezwykle cicha i spokojna, zupełnie jak moja dawna koleżanka Eliza. Jak się wkrótce okazało, rzadko kiedy przebywała w pokoju, a jeśli już to robiła coś na komputerze, bądź też słuchała muzyki na słuchawkach. Wcześnie też chodziła spać i wcześnie wstawała, ale ubierała się zawsze w łazience.
Szybko odrkyłam, że będę tu mieć niezłe wczasy. Po śniadaniu chodziłam na rehabilitację, gdzie korzystałam z wirówki albo masaży czy przyrządów do ćwiczeń.
Następnie chodziłam na przerwę śniadaniową, gdzie zajadałam pyszne pączki ze sklepiku i rozmawiałam z osobami, które znałam a jeszcze uczyły się w tej szkole, a gdy nikogo znajomego nie było w pobliżu, oddawałam się rozmyślaniom lub słuchałam, co dzieje się wokół.
Czasem też zagadywali mnie dawni nauczyciele i pytali co teraz robię w życiu, jak sobie radzę i tak dalej. Po obiedzie wychodziłam na krótki spacer, zaglądałam do biblioteki albo odbywałam pogaduszki z wychowawcami, których lubiłam.
Najlepsze jednak były wieczory, kiedy to prowadziłam audycję muzyczną dla radia Fraszka – studio znajdowało się w miejscu dawnej radioli. Marek chwalił mnie publicznie poprzez nasz radiowy czat, że moja audycja ma największą ilość słuchaczy i że zwiększa się ona z każdym jej odcinkiem. Po audycji oddawałam się jakiejś książce albo zamieniłam słów kilka ze współlokatorką, jeżeli nie poszła jeszcze spać.
Któregoś dnia, gdy oddawałam się poobiedniej sjeście, zadzwonił do mnie tata i z przykrością poinformował, że dni mojego wypoczynku dobiegają końca, ale ja zbyłam jego słowa mówiąc:
Daj mi narazie spokój. Jest wspaniale i nie psuj tego. Pomyślę o końcu wakacji, gdy rzeczywiście on nastąpi.
Następnego dnia po tej rozmowie, gdy siedziałam na przerwie z pączkiem w ręce usłyszałam w pobliżu znajomy głos.
Czyżby to była…? Emilia? Tak, to była ona.
Włożyłam do ust ostatni kęs pączka i podeszłam do niej. Rozmawiała z jakąś nauczycielką.
Cześć Emilio – wtrąciłam się do rozmowy. Dziewczyna nie od razu przerwała, ale nauczycielka widząc mnie sama zakończyła rozmowę i ulotniła się szybko.
Cześć Karola. Co ty tu robisz? – A ty co tu robisz?
Odwiedzam szkołę, znajomych, stare kąty.
Ja w sumie też i przy okazji dobrze się bawię, a przede wszystkim wypoczywam. To mi jest teraz potrzebne.
Ile tu jesteś?
5 dni.
Ja dopiero co przyjechałam, jeszcze nie jestem zakwaterowana. A ty gdzie mieszkasz?
W 205, nie w izolatce, ale mam niezwykle niekonfliktową współlokatorkę, normalnie jak nasza Elizka.
No dobra, to jak się ogarnę, to możemy się zobaczyć. Słyszałam, że Radosław też ma wpaść tutaj.
A nie wiem, nic mi o tym nie wiadomo. Ma blisko, więc całkiem możliwe, że się zjawi. Po tej wymianie zdań rozeszłyśmy się w swoją stronę. Ja do biblioteki, by oddać przeczytaną książkę, a Emilia do pokoju wychowawców, by się zameldować.
Ledwo wróciłam do swego pokoju a już ktoś zapukał do jego drzwi. Od razu pomyślałam, że to Emilka tak się pospieszyła, ale pomyliłam się. Był to Radosław.
Cześć Karola! Nie mówiłaś, że jesteś w szkole. Co cię tu sprowadziło? Zrobisz mi jakiejś kawy? – Tak, zrobię. Zapytam tylko, czy mogę pożyczyć od koleżanki, bo ja kawy nie pijam. Współlokatorka przebywała akurat w łazience, bo dziś miała na później do szkoły. Z chęcią udzieliła mi inforamcji, gdzie trzyma kawę, bo sama nie miała czasu mi jej podać, była już spóźniona na zajęcia a bardzo je lubiła. Kiedy wyszłam na korytarz po czajnik, Radosław usiadł na moim łóżku. Gdy wróciłam z gorącą wodą kolega odezwał się:
Ładną masz poduszkę.
Dostałam ją w nietypowych okolicznościach, zaraz ci opowiem jak było.
Zalałam kawę i usiadłam obok Radka. Wspomniałam coś o kupnie samochodu. Potem Radek zaczął się ze mną droczyć, tak jak dawniej, gdy mieszkaliśmy jeszcze w internacie i gdy miałam tego jaśka w kstałcie kury. Lubił go wtedy tłamsić i gnieść a ja się złościłam i zabierałam poduszkę z jego rąk.
Kiedy wreszcie Radosław zostawił w spokoju kolorową poduszkę i przeniósł się na krzesło przy stole, by wypić kawę, która właśnie ostygła, zauważyłam, że poduszka jest dość poważnie pokiereszowana.
Byłam wściekła na Radka.
Chłopie, nic się nie zmieniłeś! – zawołałam opłakując w duchu stan mojego nowego jaśka. I na tym właśnie zakończyła się historia mojego wypoczywania w dawnej szkole, bo nagle wszystko zaczęło się psuć. Wychowawcy nagle krzywym okiem patrzeć zaczęli na mój nietypowy plan dnia, studio radia Fraszka znów stało się zwykłą radiolą a pani Mirosława powiedziała mi w twarz, że dziwi się, iż pozwoliła na taki wybryk byłej wychowanki. Tam gdzie odbywała się rehabilitacja nagle wszystkie przyrządy do ćwiczeń okazały się być zajęte a masażyści wzięli akurat urlop. W sklepiku nie było już pączków a moja współlokatorka rozchorowała się i pojechała do domu a na jej miejsce umieszczono jakąś pannicę, która wstawała o piątej rano, by się wypindrzyć do szkoły. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego jak wracać do domu a pozostałe kilka dni wolnego spędzić u siebie w mieszkaniu.
Nawet nie zobaczyłam się z Emilką, bo nie wiedziałam, gdzie dostała pokój. Poza tym pewnie też by na mnie furczała jak za dawnych czasów.
Zdewastowaną poduszkę szczęścia zawiozłam do domu, ale nie dałam jej nikomu do pozszywania tylko schowałam w najgłębszym kącie łóżka i zapisałam historię, którą Ci teraz opowiadam. Nie wiem jak skończyłaby się ona, gdyby Radosław nie zniszczył mojej poduszki i pewnie żal by mi było wracać do domu. Nie lubię jednak gdy ktoś burzy mój spokój i harmonię, więc czuję niesmak po tym pobycie oraz ogromny żal do Radka.
Zapytasz pewnie jeszcze co z samochodem. Czy po utracie poduszki i jego nie trafił szlag?
Otóż nie, wszystko z nim było w porządku, choć przez kilkla pierwszych dni po moim powrocie ze szkoły bardzo się o niego martwiłam. Długo też nosiłam się z zamiarem, by udać się do salonu skąd go kupiliśmy i zapytać sprzedawców, gdzie można nabyć taką poduszkę szczęścia, jaką dostałam w gratisie do samochodu.
Nigdy jednak tego nie zrobiłam, bo jeszcze by mnie wyśmiali?.