Categories
Moje przygody z muzyką

Z kącika wspomnieniowego – marzenie sprzed dwóch lat

Z kącika wspomnieniowego

Oto jedna z moich muzycznych przygód z czasów szkolnych.
27.03.2014 r. Czwarcina
Dzień zapowiadał się zwyczajnie a z początku, to nawet był dość miły: dostałam 5 z polskiego, 4 z niemieckiego i 3 z tej kartkówki z ou co to niby miała być pała, było też nudnawe zebranie dotyczące pożegnania klas czwartych na które nasza klasa zbytnio nie ma ochoty. Na pierwszych lekcjach bolała mnie głowa, ale nie poszłam do pielęgniarki, bo liczyłam, że mi przejdzie i tak się rzeczywiście stało. Po południu miałam jak zwykle lekcję organów tylko dziś nieco przedłużoną, potem zajęcia z panem Ogórkiem a potem nauka we własnym zakresie. O pół do szóstej natomiast wybrałam się z panią Beatą na a la weekendowe zakupy w okrojonej wersji do galerii krakowskiej i wtedy dopiero zaczęły się przygody.
Najpierw nie było w Saturnie marzenia mego z przed dwóch lat, które to widziałam pod koniec stycznia, ale nie mogłam kupić, bo kupowałam wtedy inną płytę.
Musiałam się więc przeprosić z empikiem, ale zapewniam cię, że tylko w drodze wielkiego wyjątku, gdyż sklep ten znowu mnie rozczarował, bo ciasno tam było okropnie i odsyłali cię od Annasza do Kajfasza a gdy wreszcie skierowano cię do odpowiedniego stanowiska, gdzie mogłaś się czegoś dowiedzieć okazało się, że jest tam kolejka do kupna jakichś tam biletów i mimo, że nie tak duża była to szła jak krew z nosa albo jeszcze wolniej. Gdy wreszcie dostałam płytę do rąk i zapłaciłam za nią więcej niż miałam w planach udałam się do autobusu trochę niepocieszona zmianą ceny albumu.
Chciałam podzielić się mym płytowym szaleństwem z mamą, ale ona miała zajęte co niezmiernie mnie zaskoczyło, bo gdy ja do niej dzwonię, to zwykle gada jakiś automat a nie takie pip. W szkole okazało się, że coś stało się z mym telefonem.
Cholerny on! Na szczęście z telefonem doszliśmy jakoś do ładu.
Dobrze, że to nie wina mej komórki tylko temu New mobile się coś po pierniczyło.
Udało mi się już opowiedzieć moje przygody Adzie i ona mówi, że to dobrze, iż moje marzenie z przed dwóch lat tak dziwnie się spełniło i że ona też by tak chciała. Kindze natomiast napisałam smsa, że jej wszystko opowiem na długiej przerwie. Długo bym jeszcze mogła tak pisać i opowiadać, ale muszę niestety już iść spać, bo przygody przygodami, ale w szkole też trzeba jakoś myśleć a po obiedzie próby i droga krzyżowa.
Przez te płycinę i problemy z telefonem to nie zapytałam mamę o mego kochanego Frodeczka. Ciekawe jak on się tam ma, czy długo się dziś bawił? Oby tak.

Categories
Moje przygody z muzyką

Ono rozwijało mnie muzycznie

Kiedy byłam mała to słuchałam jego audycji w biurze taty, jednak prawdziwa przygoda z tym radiem zaczęła się w roku 2010 kiedy puszczali tam "Alejandro".
Potem okazało się, że oprócz utworu mojego życia puszczają tam też inne fajne utwory.
Myślę, że to radio jest dla koneserów muzyki mimo, że jest tam również dużo gospodarki i polityki.
Uważam tak dlatego, że często są tam puszczane fajne piosenki, ale nie mówią kto je śpiewa.
Najpierw usłyszałam tam piosenkę Barbry Streisand, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to ona i nie miałam nadziei jej usłyszeć, bo na tej stacji puszczają utwory o których inne stacje już zapomniały albo po prostu ich nie puszczają.
Bardzo mnie taki stan rzeczy denerwuje, bo mnie piosenki szybko zapadają w pamięci i potem mnie nękają. W jakiś czas potem poznałam piosenkę, która kojarzyła mi się z Abbą. Gdyby nie przypadek nigdy bym jej już nie usłyszała.
Jednak najważniejszą i najbardziej dla mnie przełomową piosenką był utwór zespołu Fatboy. Usłyszałam ją pewnego ranka kiedy po obudzeniu spokojnie słuchałam sobie muzyki, nikogo nie było wtedy na piętrze, bo tata był w pracy a mama w Niemczech. W tym wypadku akurat dowiedziałam się co to za zespół, ale jak się później okazało zbyt wiele mi to nie dało, gdyż zespół ten jest jeszcze mało znany i nawet w songrze ciężko się go szuka, bo jest mylony z innym zespołem Fatboy Slim, co zresztą bardzo mnie denerwuje, bo tamten zespół jest o wiele gorszy.
Program pierwszy promował tą piosenką twórczość Fatboy oraz ich nową płytę, którą można kupić również w Polsce, tą i jeszcze jedną a dwie wcześniejsze niestety nie wyszły poza teren Szwecji, co czyni ich dla mnie tajemniczym i sprawia, że chce się o nich dowiadywać i słuchać ich twórczości. Ostatnio nawet występowali w Mrągowie na pikniku country i moja przyjaciółka miała okazje ich posłuchać, ale jej się nie udało, bo nie dogadała się z rodzicami. No cóż… A ja jej tak zazdrościłam.
Ciekawe co ma dla mnie w zanadrzu ta stara, pełna polityki stacja radiowa? Podsumowując: To radio rozwija mnie muzycznie, ponieważ pokazuje mi piosenki oraz wykonawców na których sama bym nie trafiła, albo nie zwróciłabym na nich szczególnej uwagi. Nie wiem czy opisałam wszystkie przygody z tą stacją, możliwe, że jakaś mi umknęła, ale myślę, że nakreśliłam znaczenie jakie miało to radio dla rozwoju moich pasji i zainteresowań muzycznych. Nie powiem, bo często wkurzało mnie to, że nie powiedzieli kto śpiewa i musiałam pogodzić się z faktem, że może nigdy tego utworu nie usłyszę, ale teraz myślę, że to znacznie lepiej niż słuchać w kółko jednych i tych samych ogranych utworów, które nie koniecznie są ładne i warte zapamiętania.

Categories
Moje przygody z muzyką

Spełniło się jedno z moich największych marzeń

Od czasu zaistniałej trudnej sytuacji związanej z Koronawirusem, zauważyłam, że znacznie łatwiej dodzwaniać się do stacji radiowych, gdyż zapewne to medium, w trudnym dla nas czasie chce być bliżej słuchacza. W ciągu ponad miesiąca, odkąd siedzę w domu udało mi się dodzwonić aż 3 razy do Radia EM. Za pierwszym razem dzwoniłam w sprawie piosenki, za drugim rozmawiałam o sposobach zwalczania chandry w czasie przymusowego pozostawania w domu, a za trzecim znów chodziło o piosenkę, tym razem z dedykacją dla mamy. Raz też udało mi się nagrać na sekretarkę Radia Zet, wtedy była akurat audycja o zwierzętach, więc nie byłabym sobą, gdybym się nie wypowiedziała, moją wypowiedź umieszczono na antenie, którą komentowała potem jakaś behawiorystka.
Wczoraj jednak moja przygoda z radiem przeszła samą siebie! Zawsze w piątki i soboty wieczorem słucham Radia Zet, gdzie w tym czasie ma audycję mój ulubiony prezenter ? Marcin Wojciechowski.
Wczoraj również pojawił się na antenie z mnóstwem konkursów i ciekawych informacji dla słuchaczy. Na jedno z pytań konkursowych znałam odpowiedź, więc postanowiłam po raz nie wiem już który zadzwonić do radia, ale niestety, jak zwykle się nie dodzwoniłam.
Jednak w tym dniu była też możliwość dzwonienia do radia w nieco bardziej błahych kwestiach, jak na przykład, co robimy w czasie kwarantanny, albo z pozdrowieniami dla kogoś.
Jedna z słuchaczek zadzwoniła nawet w sprawie piosenki i pytała czy pewien utwór pojawi się tego wieczora na antenie. Ja postanowiłam pójść w jej ślady i zadzwoniłam w sprawie piosenki, która jest, według mnie, swego rodzaju znakiem rozpoznawczym audycji pana Marcina, zwłaszcza tych dawniejszych (sprzed „reformy), poza tym mam z nią wiele wspaniałych wspomnień. Postanowiłam więc poprosić pana Marcina, aby puścił tę piosenkę na antenie.
Kiedy dzwoniłam do radia spodziewałam się, tak jak ostatnimi czasy, że nagram się na sekretarkę, a tu, niespodzianka, leci sygnał, więc czekam chwilę i odbiera pan Marcin. Dziennikarz powiedział, że niestety tego wieczora piosenki puścić nie może, gdyż program antenowy jest już ułożony i nie można go zmieniać, ale że na pewno uwzględni ten utwór w następnej audycji (za tydzień).
Oprócz tego rozmawialiśmy dość długo o muzyce, o jego audycjach.
Wspomniałam delikatnie, że kiedyś jego audycje były inne (nie powiem przecież że lepsze), bo było w nich więcej ciekawostek muzycznych. Na to pan Marcin odparł, że teraz jest ich więcej w soboty, kiedy jest lista przebojów. Kolejnym powodem tego, że ich nie ma jest zmniejszenie (niestety) częstotliwości mojej ulubionej audycji. [Kiedyś była ona od poniedziałku do piątku, a teraz jest tylko w piątki i zmieniła niestety trochę swój format, ale to nie jest do końca zależne od pana Marcina].
Powiedziałam też, że słucham audycji już od dziesięciu lat. Pan Marcin powiedział, że jak puści za tydzień mój utwór, to abym do niego zadzwoniła i powiedziała o wrażeniach.
Niestety, nie wspomniałam nic o moich przygodach z dziennikarstwem i o tym, że nasza uczelnia planuje zaprosić go do siebie, bo tak mnie zaskoczył tym swoim odebraniem, że nie powiedziałam wszystkiego, co uzbierało mi się przez 10 lat. Na szczęście będę prawdopodobnie miała jeszcze okazję porozmawiać z dziennikarzem, ponieważ mówił on, aby do niego dzwonić lub pisać też w innych sprawach muzycznych, więc pewnie znajdzie się jeszcze okazja, aby wspomnieć mu o moich studenckich sprawach.
To chyba tyle, jeżeli chodzi o moją przygodę z panem Marcinem i w ogóle z radiem, w tym trudnym dla nas czasie.

Categories
Moje przygody z muzyką

09. Mam ją

28.05.2011 r. dostałam nowiutką płytę Lady Gagi.
Nawet nie minął jeszcze tydzień od jej wydania. Ale się wtedy cieszyłam. Z piątku na sobotę budziłam się ciągle i wydawało mi się, że mam ją na łóżku.
Specjalnie wyjechaliśmy wcześnie z domu, żeby tata na spokojnie mógł ją kupić. Jechaliśmy wtedy do Kielc na komunię Dorotki, dlatego nie pojechałam do Warszawy na angielski. I dobrze.
Przynajmniej wcześniej płyta znalazła się w moich rękach.
Cały dzień musiałam czekać. Płyta leżała sobie spokojnie w samochodzie a ja przebywałam na uroczystości. Z początku nie myślałam w ogóle o płycie, ale pod koniec imprezy kiedy Dorotka pojechała na jakieś zdjęcia zaczęło mi się już trochę dłużyć i pomyślałam o płycie ze zdwojoną siłą. W samochodzie tata próbował ją rozpakować, ale mu się nie udało, więc słuchaliśmy listy przebojów w radiu Zet. Ciocia, próbowała zgadnąć po jaki prezent tata zatrzymał się w Kielcach i zgadła za pierwszym razem. W domu poćwiczyłam chwilę na pianinie, bo zbliżał się czas egzaminów dopóki tata nie rozpakował płyty.
Wtedy wróciłam do mego pokoju i zaczęłam jej słuchać. W słuchaniu przeszkodziła mi mama, która zadzwoniła do mnie z Niemiec i długo z nią rozmawiałam przez co pominęłam jedną piosenkę i poznałam ją dopiero tydzień później. Ale miałam radochę z tej płyty. Ona długo, długo mi się nie nudziła i do tej pory jeśli mam dużo czasu lubię jej sobie posłuchać i po wspominać miłe chwile, bo było ich znacznie więcej niż tutaj przytoczyłam, ponieważ w 2 tygodnie później zdecydowałam się wziąć album do szkoły i podzielić się z innymi moją radością. Nawet Milena się nie sapała i słuchała jej razem ze mną.
Może nie wszystkie utwory jej się podobały, ale nie mruczała nigdy pod nosem zdań typu: Z kim ja mieszkam, czy weź to wyłącz. Do tej pory jak puszczę "Americano", to jej się łezka w oku kręci i mówi, żebym wyłączyła, ale nie dlatego, że jej coś jak zwykle nie pasuje tylko dlatego, że tęskni za dawnymi czasami szczęścia i okresem przedwakacyjnego luzu w Iii gimnazjum. Tak to z tą płytą było.

Categories
Moje przygody z muzyką

Dzień wydania płyty, dzień wielkiego marzenia

23 maja był dla mnie bardzo ciężkim dniem, ponieważ wtedy miała premierę długo oczekiwana płyta Gagi "Born this way". Już od rana o tym bębnili w radiu Z w dzień dobry bardzo i puścili fragment bardzo pięknej piosenki pt. "Hair".
Mimo iż wiedziałam, że będą jeszcze dużo o tej płycie mówić nie mogłam zostać dłużej w pokoju i słuchać, bo najpierw miałam iść na godzinę wychowawczą i uczcić urodziny Agi, więc nie mogłam się spóźnić a potem była próba w Mandze do zbliżającego się nieubłaganie koncertu.
Wieczorem również nie było lepiej, bo o szóstej w rmf maxx puścili "The edge of glory", ale wysłuchałam tylko połowy piosenki, bo musiałam iść na próbę do pani Bożeny Szopy a i tak już byłam na nią spóźniona.
Okazało się jednak, że pani spóźniła się jeszcze bardziej, bo przyszła dopiero o 18:18 co mnie bardzo wkurzyło, bo gdybym wiedziała, że tak późno przyjdzie, to wysłuchałabym piosenki do końca i porządnie nagrała na kasecie a tak to mam tylko połowę. Milena ściągnęła mnie i Adzie "Hair" oraz "The edge of glory", żebyśmy siedziały cicho, bo sama miała jakieś wielkie problemy dotyczące swojej idolki.
Zastanawiała się bowiem, czy wysłać jej sms’a czy nie. We wtorek zadzwoniłam do taty o godz. 17:05 i powiadomiłam go, że chcę mieć nową płytę Gagi u siebie a on na to:
? Dobrze, to będzie prezent na dzień dziecka. Już wcześniej zastanawiałam się nad zakupem płyty, ale moja mama jest praktyczna i uważa, że płyty są zbędne, więc jakoś się bez niej obywałam, ale po tym bębnieniu o "Born this way" już nie wytrzymałam.

Categories
Moje przygody z muzyką

Wielki poślizg

Wróciłam wcześniej z zimowiska, bo miałam do odbębnienia wizytę u okulisty, której w żaden sposób nie dało się przełożyć. Potem jednak ucieszyłam się z wcześniejszego przyjazdu, bo mogłam zaprosić do siebie Dorotkę. 10 lutego dowiedziałam się, że następnego dnia o 13:05 miała się odbyć premiera tytułowego singla z nadchodzącej płyty "born this way". W tym samym dniu miała się odbyć również moja wizyta, ale wcale mnie to nie przerażało, bo wizyta miała być na tyle wcześnie, że powinnam zdążyć bez problemu, ale tylko powinnam. U okulisty był taki wielki poślizg, że o godz. 13:00 to ja siedziałam dopiero u niego na fotelu a on miał włączony program I polskiego radia, gdzie program dnia nie był zakłócony przez żadne premiery i najspokojniej w świecie transmitowane były wiadomości.
Byłam wściekła na okulistę a wieczorem miałam chandrę. No bo jak tu się nie chandrować. Być w domu i nie wysłuchać premiery! Wieczorem oczywiście usłyszałam "Born this way", ale to już nie to samo. Ja chciałam wysłuchać ze wszystkimi a nie tak jak każdą inną piosenkę. Dorotka odegrała wtedy bardzo dużą rolę, bo pocieszała mnie jak tylko umiała. Ze ściągnięciem utworu również miałam wielkie problemy, bo wersja audio nie chciała się pobrać i Milena szukała innego pliku na youtubie chyba z godzinę albo i więcej. Na szczęście go znalazła.
Kiedy często była ona puszczana w radiu a my z Kasią słuchałyśmy jej z miłą chęcią Milena mówiła:
– Z kim ja mieszkam, ale my się tym nie przejmowałyśmy.
Tytułowy singiel to jednak dopiero początek przygody jaka miała się zacząć dopiero w maju, która była związana z całym krążkiem.

Categories
Moje przygody z muzyką

Koncerty Lady Gagi

Lady Gaga w Czechach a ja piszę sprawdzian z polskiego

Na siedemnastego listopada 2010 roku był zapowiedziany sprawdzian z polskiego i również tego samego dnia Lady Gaga występowała w Czechach. Nie obchodziłoby mnie to wcale, gdyby nie to, że w radiu eska bębnili o tym na okrągło.
Najgorzej było wieczorem kiedy jakiś gościu opowiadał przez telefon jak to fajnie jest na koncercie.
Przez to okropne radio eska cały wieczór miałam chandrę.
Dobrze, że przynajmniej ten sprawdzian z polskiego mi poszedł.

Lady Gaga w Gdańsku a ja w Warszawie

Zaraz po koncercie w Czechach 26 listopada Gaga występowała w? Polsce w Gdańsku. Ja wtedy miałam jechać do warszawy. Na dworze było bardzo zimno, ale ucieszyłam się, że pani wzięła mnie na orientację, bo przynajmniej nie musiałam wysłuchiwać radosnych wieści Grabowskiego, że Lady Gaga już pewnie spaceruje sobie po Gdańsku. W drodze do Warszawy miałam chandrę wszechczasów i mało się odzywałam.
Próbowałam za wszelką cenę zasnąć, żeby nie myśleć o nieszczęsnym koncercie. Dopiero w pokoju Kinga trochę mnie rozruszała. Rozmawiałyśmy sobie o mej idolce mimo, że Milena chciała już spać. Tym razem to ja jej trochę po przeszkadzałam i chyba to był jedyny raz w życiu. Na tydzień przed koncertem również nie było lepiej, bo ciągle o niej mówili zwłaszcza w rmf’ie i w esce.
Ucieszyłam się, że już po tym koncercie i jakoś o nim zapomniałam.

Categories
Moje przygody z muzyką

04 Mam idolkę

Z tego, że mam idolkę zdałam sobie sprawę w październiku 2010 roku kiedy to Ada dostała używaną mp-trójkę i okazało się, że ma na niej 24 piosenki Lady Gagi. Zaczęłam jej wtedy zazdrościć, że je ma i że ma taki łatwy do nich dostęp a ja nie zwłaszcza, że przyjaciółka nie mogła mi ich dać, bo nie miała do swego nowego sprzętu kabla a jej rodzice jak zwykle opieszali nie dawali jej go i nie dawali.
Przez ten okropny fakt źle się bawiłam na naszej klasowej wycieczce, bo wciąż o tym myślałam. W końcu jednak i dla mnie nadszedł ten szczęśliwy dzień.
Była to środa. Po próbie "Fircyka w zalotach", która trwała przynajmniej dla mnie niezwykle długo zapytałam Milenę, czy przegra mi piosenki Gagi z Adowej mp-czwórki. Milena powiedziała, że owszem, ale muszę załatwić kabel, bo ona za tym chodzić nie będzie, bo czasu ma mało, gdyż musi jeszcze napisać zadanie z polaka i wymoczyć palec w szarym mydle z wodą.
Poszłam więc do niezawodnego w takich sprawach Pawła i pożyczyłam od niego kabel, co było nie takie łatwe, gdyż musiałam najpierw pożyczyć od Ady mp-czwórkę, by ją Pawłowi pokazać, by dopasować kabel a Ada strasznie się o swój sprzęt trzęsła, gdyż nie znała w ogóle Pawła i ludzi z nim mieszkających. Gdy wróciłam od Pawła pocieszałam Adę, że tylko Paweł miał ją w ręce i to przez krótką chwilę a reszta ludzi, a trochę ich tam było w tym pokoju w ogóle jej nie widziała, bo bardzo byli zagadani.
Pomogłam jeszcze Milenie w zadaniu i przyniosłam miednicę z wodą, by w niej mogła szare mydło rozpuścić i palucha swego w niej zamoczyć.
Wreszcie dała mi 24 piosenki Lady Gagi i przez resztę wieczoru mnie nie było.
Dowiedziałam się wtedy, że jedna z piosenek bardzo ładnych zresztą, której słuchałam na obozie letnim, bo puszczały ją dziewczyny w pokoju obok jest właśnie Lady Gagi i mam ją na własnym odtwarzaczu.
Następnego dnia, gdy znów wzięłam się za słuchanie nawet nie zauważyłam jak dziewczynom półka spadła na głowę taka byłam zasłuchana.
Później tata większość tych piosenek, bo aż 20 zgrał mi na płytę cd, bym ich mogła słuchać na wieży, co było również dla mnie wielkim wydarzeniem. Już w lipcu kiedy tata pokazywał mi jej piosenki zaczęłam darzyć ją coraz większą sympatią, ale po dostaniu i wysłuchaniu tych dwudziestu czterech piosenek utwierdziłam się w przekonaniu, że Gaga stała się moją idolką.

Categories
Moje przygody z muzyką

03 Świeża jak bułeczka

Mieliśmy wtedy z panią Janiną i ona chciała a raczej usiłowała zrobić zajęcia manualne w grupie.
Trudno to było od nas wyegzekwować, bo każdy z nas miał jeszcze swoje zajęcia a pani Janinie było to nie na rękę. Po kolacji poszłam na chwilę do wychowawczyni, choć nie miałam wcale na to ochoty, bo w czasie listy przebojów w rmf maxx miały być puszczone dwie nowe piosenki ? jedna była Akona, druga Lady Gagi.
Bardzo chciałam usłyszeć piosenkę Gagi, ale nie miałam na to żadnych szans, bo oprócz zajęć z panią Janiną miałam jeszcze próbę z panią Małgosią Bałą.
Jeszcze przed próbą wpadłam na chwilę do pokoju w nadziei, że usłyszę ten utwór, ale najpierw puścili ten Akonowy a potem musiałam już iść na próbę.
Pani Bała przetrzymała mnie, bo załatwiała mi udział w wycieczce śladami Chopina i byłam jej potrzebna. Nie mogłam tego dnia wysłuchać "Dance in the dark”. Następny dzień również nie sprzyjał wysłuchaniu piosenki, ponieważ przyjechałam późno do domu, gdyż tata miał jakieś problemy w pracy i był wściekły jak nie wiem co.
Dopiero w sobotę udało mi się ją usłyszeć. To jednak nie był koniec przygody z tą piosenką, bo oprócz tego, że tą piosenkę usłyszałam chciałam ją jeszcze mieć a Milena nie chciała mi jej ściągnąć i w ogóle pokłóciłyśmy się bardzo w poniedziałek, bo ona odgrażała się, że schowa radio do łóżka, bo tej piosenki słuchać nie będzie, gdyż ona jest sztuczna i jakaś tam jeszcze i że nie ma zamiaru mi jej ściągać. Po południu udałam się więc do mego starszego kolegi Pawła Masarczyka a on stanął na wysokości zadania a oprócz tego ściągnął jeszcze 3 inne znane piosenki Gagi których nie miałam a których znałam tytuły.
Bardzo mu byłam za to wdzięczna, ponieważ wybierałam się na wcześniej wspomnianą wycieczkę śladami Chopina i potrzebowałam czegoś fajnego do posłuchania w czasie długiej, nużącej podróży. W trzeciej gimnazjum był u nas taki zwyczaj, że nazywaliśmy piosenki po swojemu w zależności od sytuacji. Tą piosenkę ochrzciliśmy "Świeża jak bułeczka", bo kiedy ona leciała pewnego dnia powiedziałam do naszej dochodzącej koleżanki Dorotki Wach:
? Słuchaj jaka piękna piosenka. Ona jest świeża jak bułeczka.
Któregoś dnia wróciłam z jakichś zajęć i zastałam w pokoju Dorotkę, która powitała mnie tymi słowy:
? Jakieś pół godziny temu leciała "Świeża jak bułeczka"!
Miałam jeszcze jedną przygodę wartą opowiedzenia związaną z tą piosenką. Działo się to w pewien październikowy piątek.
Wróciłam jak zwykle ze szkoły do internatu, by tam zostawić swój plecak i iść na nie dobry jak to zwykle w piątki obiad. W pokoju grało już radio i kiedy miałam już schodzić puścili świeżą jak bułeczka a pani Janina zawołała mnie mówiąc:
? Czekaj przy schodach, bo zaraz schodzimy. Ja oczywiście pod schody nie poszłam, tylko stanęłam w drzwiach pokoju, żeby jednym uchem słuchać piosenki a drugim tego co dzieje się przy schodach. Moja grupa nie zrobiła jednak zwykłego hałasu przy schodzeniu na jadalnie więc nie wiedziałam że zeszli i wysłuchałam piosenki do końca.
Kiedy wreszcie zeszłam na posiłek pani Janina zawołała:
? Gdzie ty dziecko byłaś. Ja myślałam, że ty już zeszłaś, szukałam cię po jadalni. Nic nie odpowiedziałam pani Janince a ona po chwili zapomniała o sprawie. Emil mówi, że to piosenka dla niewidomych. On to się lubi czasem ponabijać z Gagi, zresztą chyba jak wszyscy, tyle że on robi to bardzo nietypowo i mnie tym nie wkurza.

Categories
Moje przygody z muzyką

Jak by tu ją zdobyć

Bardzo chciałam mieć "Alejandro" na wyłączność i słuchać go kiedy będę miała na niego ochotę a nie wtedy kiedy ktoś łaskawie ją puści.
Poprosiłam tatę, żeby mi tę piosenkę ściągnął, ale on nie umiał tego zrobić. Poszłam więc w tej sprawie do kuzynki Asi, ale ona narobiła mi tylko nadziei, bo powiedziała, że ściągnie a jak przyszło co do czego to okazało się, że nie miała internetu i na wakacyjny obóz do Jastrzębiej góry musiałam pojechać bez piosenki. Nad morzem na chwilę o utworze zapomniałam, ale tylko na chwilę do czasu kiedy usłyszałam moją piosenkę w pokoju obok.
Wtedy bardzo się wkurzyłam, bo dlaczego inni mogą mieć tę piosenkę a ja nie? Kiedy wieczorem wybraliśmy się całą grupą do lodziarni, która potem okazała się być naszym ulubionym lokalem serwującym słodkości zapytałam Agę czy ona nie ma tej piosenki albo czy mi jej nie ściągnie. Aga powiedziała, że ona jej nie posiada, ale Natalia ją ma, tyle że podzielą się tym utworem ze mną dopiero jutro, bo dziś nie mają jakiejś karty czy coś takiego.
Zirytował mnie ten fakt, bo ja cierpliwa nie jestem, ale nic nie powiedziałam, bo nie będę się przecież na Agę dąsać. W lodziarni zapytałam Mileny, czy ona by mi jej nie ściągnęła tym swoim Klango czy czymś takim a ona na to, że w sumie może mi ściągnąć tylko, żebym szybko do niej przyszła, bo potem ona zajmuje się toaletą wieczorną, gdyż jest już zmęczona.
Bardzo ucieszona czekałam już tylko aż skończy się impreza w lodziarni i udamy się do hotelu.
Niestety z druhem Piotrem nie ma tak łatwo.
Nasz wychowawca wymyślił sobie grać w okrutnego, co zajęło nam trochę czasu, bo biedna Aga 2 czy 3 razy pod rząd była wylosowana do jedzenia loda i żeby było szybciej to ja jej pomagałam.
Kiedy wreszcie wróciłyśmy do hotelu okazało się, że zaginęła mi mp-trójka i przestraszyłam się, że ktoś mi ją ukradł i co ja teraz zrobię? Nawet jeżeli nie, to przecież obiecałam Milenie, że przyjdę szybko. Pobiegłam więc do Agi, by mi pomogła poszukać mp-trójki. Ona oczywiście mówiła, że przecież i tak mi tego utworu nie da i żebym się tak nie gorączkowała, ale powiedziałam jej, że to Milenka mi ją ściągnie. Aga na całe szczęście znalazła mp-trójkę i poszłam z nią do Mili.
Kiedy Milena ściągała utwór, to niechcący nacisnęła escape i przerwało pobieranie i trzeba było pobierać od nowa.
Kiedy wreszcie wgrała mi piosenkę na mój odtwarzacz, to nie mogłam jej znaleźć w gąszczu piosenek i myślałam, że Milena mi jej nie dała. Milena bardzo się na mnie złościła krzycząc, że przecież mi ją zgrała a mnie z tej złości i bezradności chciało się już płakać.
Kiedy wreszcie wróciłam do pokoju umyłam się biegiem i wysłuchałam "Alejandro" byłam bardzo zmęczona, ale szczęśliwa, bo wreszcie mi się udało ją zdobyć.

EltenLink