Dziś macie okazję zasmakować nie jakiejś odgrzewanej zupy czy zimnego kotleta, ale przeczytacie świeżutki jak bułeczka sen, zapisywany jeszcze przed śniadaniem. Oto on:
Dlaczego do Niemiec.
Dzień przed wyjazdem do cioci Uli tata zaproponował mi, bym zamiast tego pojechała do mamy do Niemiec, a potem dopiero odwiedziła ciocię. Nie od razu ten pomysł przypadł mi do gustu, ale ponieważ wiele już razy obiecywałam mamie, że ją odwiedzę w jej miejscu pracy a do cioci jeżdżę co roku, więc w końcu dałam się namówić na ten szalony pomysł.
Samej podróży nie pamiętam, ale wiem, że dotarliśmy na miejsce bardzo szybko. Mama nie pracowała już u Sany, tylko w pewnej rodzinie z małymi dziećmi, u której kiedyś pracowała dorywczo. Mieszkanie było nieduże, ale urządzone ze smakiem. W progu powitał nas duży, czarny kocur, który nie był zadowolony z naszej obecności, bo pofukiwał cicho.
Udało mi się go musnąć po grzbiecie. Futro miał gęste, grube, lekko odstające od ciała.
Podobne zwierzę kręciło się pewnej zimy pod naszym blokiem. Tata od razu zostawił mnie w tym dziwnym domu. Mama usadziła mnie w salonie a zaraz potem wylegli domownicy. Mężczyzna w średnim wieku o lekko zachrypniętym, delikatnym głosie, takim trochę południowym. Kobieta – drobniutka Niemeczka o ostrym, niskim głosie. Bujną czuprynę miała przystrzyżoną, jej suknia była długa i lekko rozkloszowana u dołu. Kobieta przypominała mi trochę tego czarnego kota, który powitał nas na wejściu. Też była mi niechętna, choć usiłowała tego po sobie nie pokazywać. Dzieci – dwójka małych szkrabów, chłopiec pięć lat, a dziewczynka ze trzy.
Oboje mieli coś w dłoniach. Chłopczyk jakiegoś robota, a dziewczynka wachlarz, który zaraz położyła obok mnie na kanapie. Był bardziej podobny do hiszpańskiego wachlarza cioci niż do mojego. Nie uczęstowano mnie żadnym posiłkiem.
Czułam się bardzo nieswojo. Nie mogłam tego powiedzieć mamie, bo była wiecznie czymś zajęta.
Masakra. Mam nadzieję, że tata szybko wróci z tej swojej tajemniczej wyprawy i odwiezie mnie do cioci, gdzie nikt nie patrzy na mnie wilkiem, a pies przymila się do mnie a nie fuczy i prycha, niczym rozjuszona pantera.
Ponieważ nerwowa Niemka gdzieś się ulotniła, przystąpiłam do oględzin mieszkania. Na półkach w salonie było sporo książek i różnych bibelotów_pamiątek.
Widocznie rodzinka przy kasie i wiecznie gdzieś wyjeżdżała. Ten wachlarz dziewczynki pewno też z Hiszpanii. Po dokładnym zbadaniu salonu ruszyłam dalej.
Otworzyłam drzwi do mniejszego pokoju. Skrzypnęły głośno. Był to pokuj dziewczynki, bo na podłodze walało się mnóstwo lalek, głównie strojnie poubieranych księżniczek. Na jednej z półek leżał wachlarz.
Pewnie dziewczynka zdążyła go odnieść na miejsce, bo biegała po domu jak szalona razem z bratem.
Zaczęłam się nim bezwiednie bawić i rozmyślałam co tu ze sobą począć. W końcu usiadłam w kąciku na niedużej kanapce, uprzednio odsuwając zawrotną ilość maskotek.
Było mi ciasno, ale nie będę przecież dziewczynce robić porządków w zabawkach. Po chwili do pokoju dziecięcego zajrzała mama i wreszcie się do mnie odezwała:
Chcesz poczytać książkę?
Tak. A czy tobie wolno sprzątać te zabawki? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Rzadko to robię, bo matka co wieczór przymusza dzieciaki i one same sprzątają, bo inaczej zabawki lądują na śmietniku.
Chciałam jeszcze o coś zapytać, ale mama już opuściła pokuj dziecięcy. Wróciła po chwili z moją książką, ale nie zatrzymała się na długo, bo w kuchni dał się słyszeć wielki rumor, więc rodzicielka pobiegła zobaczyć co się tam stało. Otworzyłam książkę, ale nie mogłam skupić się na czytaniu.
Zresztą, co będę czytać u cioci? Co za okropna sytuacja – myślałam.
Kiedy właśnie zamykałam książkę weszła Niemka a zaraz za nią dziewczynka. Zebrała wachlarz z kanapy i zaczęła się nim bawić, a matka ofuknęła ją ostro.
Pokaż pani Karolinie swoje zabawki. Zajmij się ładnie gościem. Do mnie coś tam burknęła po angielsku, ale jej nie zrozumiałam. Niemka wyszła mrucząc coś pod nosem, a dziewczynka spacerowała z wachlarzem po pokoju. Byłaś w Hiszpanii? – zapytałam ją po angielsku. Dziewczynka coś mi odpowiedziała, ale już jej nie słuchałam, bo właśnie do mieszkania wrócił tata, więc popędziłam do niego, by jak najszybciej zakończyć wizytę w tym dziwnym, niemieckim domu.
I jak? Pooglądałeś te swoje widoki? Porobiłeś zdjęcia?
Tak, ale mam jeszcze jedną rzecz do zobaczenia, ale to już jutro, bo dziś bym nie zdążył. Jest na to za późno. Pobawiłaś się z kotkiem?
Nie. Nie widziałam go od czasu, gdy opuściłeś mieszkanie. Czy nie lepiej by było już wracać? Tu nawet nie ma miejsca, aby się przespać. Tata zamyślił się przez chwilę i powiedział:
Idę porozmawiać z mamą.
Chciałam podsłuchać o czym rozmawiają rodzice, ale dziewczynka coś do mnie mówiła, a w pobliżu krzątała się jej matka, więc nie wypadało dziecka ignorować.
Pokaż mi swojego kotka – powiedziałam do dziewczynki.
On należy do mojego brata – odparła grzecznie dziewczynka po angielsku.
A ty nie masz zwierzątka? Dlaczego kociak nie jest wspólny?
On po prostu woli mojego braciszka. Ja miałam kiedyś małego pieska, ale zachorował i umarł.
Rozumiem. To przykre. Pewnie za nim tęsknisz?
Tak – odparła sucho dziewczynka i poszła sobie.
Chciałam udać się do kuchni, gdzie przebywali moi rodzice, ale wtedy z kolei dorośli Niemcy chcieli ze mną pogadać.
Nagle też pojawiła się jakaś dziewczyna w moim wieku, która bardzo szybko mówiła po angielsku i na pewno nie była Niemką. Nie dowiedziałam się jednak co ona tu robi. W domu panowało jakieś dziwne zamieszanie.
Ciągle ktoś się po nim kręcił i nawijał po szwabsku, albo po Angielsku. Marzyłam więc o tym, aby jak najprędzej opuścić to mieszkanie i ten kraj i pojechać do cioci, bo pewno już na mnie czeka i marudzi, że plany mi się pozmieniały.